Kurs przedmałżeński to jest naprawdę ważna sprawa. Zdarzają się przypadki osób, które po odbyciu wymaganych kursów… rezygnują ze ślubu.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Czy można przygotować się do małżeństwa w kilka weekendów? To raczej niemożliwe – Beata Chojnacka, warszawski archidiecezjalny doradca życia rodzinnego jest sceptyczna. Nauki małżeńskie to odpowiedź na podniesioną przez Jana Pawła II konieczność bezpośredniego przysposobienia do sakramentu małżeństwa.
Tak naprawdę szykujemy się się do roli małżonków od maleńkości, a właściwie, jak zauważa Chojnacka – od poczęcia. Dobre małżeństwo rodziców to wielki kapitał w tym zakresie dla dzieci, potem uczymy się sami, niejako całe życie.
Jednak wielu przyszłych małżonków nie tylko doświadczyło złych wzorców małżeństwa, wielu nie zastanawia się, czym takie sakramentalne pożycie ma być, a nawet neguje takie kwestie jak np. jego nierozerwalność.
Trening (przed)małżeński
Nie przygotujemy się do związku małżeńskiego w kilka weekendów czy nawet w kilka miesięcy, ale możemy się nad wieloma istotnymi kwestiami zastanowić, lepiej poznać przyszłego towarzysza życia i uświadomić sobie, że ślubny kobierzec, to dopiero początek drogi.
Na kursy przedmałżeńskie, konieczne do zawarcia ślubu kościelnego czy konkordatowego, można zapisać się we własnej parafii, można też wybrać się do obleganych i chwalonych ojców dominikanów, do marianów lub wybrać program wieczorów dla zakochanych, opracowany przez twórców ruchu Spotkań Małżeńskich. Cały spis organizowanych nauk znajdziemy zapewne na stronie diecezji właściwej dla naszego miejsca zamieszkania.
Powodzeniem cieszą się kursy w formie dialogów par, warsztatów psychologiczno – duchowych. Są jednak osoby, które preferują wykłady, nie chcą zbyt dużej ingerencji we własne, związkowe sprawy – mówi Chojnacka. Zdarzają się również przypadki osób, które po odbyciu wymaganych kursów… rezygnują ze ślubu. Poznawszy lepiej nawzajem swoje potrzeby, rozmyślają się co do swojej decyzji.
„Zajęcia z księdzem jeszcze jak cię mogę, ale jak kobiety zachwalały, że mają pięcioro dzieci i polecały kalendarzyk małżeński to już przesada” – usłyszałam od znajomej. Dla wielu par „nauczki” to kolejny do odhaczenia element ślubnej i weselnej układanki. Chcą przez to przejść możliwie bezboleśnie, a więc jak najszybciej.
„Prawdziwa katechizacja narzeczonych musi poruszać trudne tematy – mówi Chojnacka, która sama takie katechezy prowadzi. – Z pewnością należy do nich nauka Kościoła dotycząca czystości przedmałżeńskiej, a także metod antykoncepcji oraz nierozerwalności związku sakramentalnego”.
Dla osób, które żyją razem, mieszkają ze sobą, a w pewnym momencie postanawiają ten związek „zalegalizować” przed Bogiem, czyli de facto wyjść z sytuacji grzechu takie kursy mogą wydawać się oderwane od rzeczywistości. „Aborcja raczej nie jest spornym tematem, jednak in vitro już tak – mówi Chojnacka. – Ale nauki przedmałżeńskie bez poruszania tych trudnych tematów nie mają sensu” – dodaje.
Kiedy już opadnie kurz ślubnych przygotowań, często okazuje się, że te rozważania, dyskusje i rozmyślania były jednak ważniejsze od koloru ślubnych zaproszeń czy listy weselnych gości.
Po połowie psychologii i modlitwy
Dlatego najbardziej polecaną formą są spotkania cotygodniowe, stacjonarne. Katechezy weekendowe, zwłaszcza te skrócone, ekspresowe to powinna być deska ratunku tylko dla osób, które przed ślubem mieszkają w innych miastach czy krajach.
Ks. Paweł Skonieczny z parafii NMP Matki Miłosierdzia na warszawskich Stegnach mówi, że w jego naukach jest po połowie: psychologii i Boga. Dużo modlitwy, bo to przecież Bóg zaprasza nas do tej wspólnej podróży przez życie z małżonkiem, to przed nim powtarzamy sobie słowa przysięgi. „Jeżeli Pan nie wybuduje domu, na próżno trudzą się Ci, którzy go wznoszą”.
Czytaj także:
Toksyczne narzeczeństwo. Jak je rozpoznać i szybko zakończyć?
Beata: „Dużym plusem było to, że spotkania współprowadzili dominikanin i małżeństwa z długim stażem, bo ich narracja się uzupełniała. Świadectwa dawane przez te małżeństwa były do bólu życiowe i nielukrowane. Stawiali nam takie pytania, że mimo, że już długo się znaliśmy, to nie rozmawialiśmy na nie wcześniej, także sporo rzeczy o sobie odkryliśmy. Dzięki tym warsztatom zostaliśmy zmuszeni do poruszenia paru, nie zawsze wygodnych, kwestii i przyjrzenia się i sobie i nam razem w przyszłości”.
Obowiązkowe wizyty w poradni
Trzy. 3 razy 1.5 godziny to sporo czasu, który można poświęcić na zapoznanie się z działalnością poradni rodzinnej – pogotowia, które stworzył Kościół, by łatwiej można było sobie poradzić z małżeńskimi problemami, rozterkami, a także z kłopotami z wychowaniem dzieci. Słowem – instytucja ważna i potrzebna. Często jednak te godziny, zgodnie z oficjalnymi wytycznymi, są wykorzystywane głównie na naukę naturalnych metod antykoncepcji.
Tomasz Łukowski z klasztoru dominikanów na Służewie, doradca rodzinny z 25-letnim stażem uważa, że potencjał pierwszego zetknięcia się młodych ludzi z poradnią może być w ten sposób nie do końca wykorzystany. „Znam świetną stronę w internecie, na której naturalne metody planowania rodziny są wyłożone w pięć minut” – dodaje.
Sam rozmawia z narzeczonymi na zgoła inne tematy, dotyczące ich relacji, konkretnej sytuacji życiowej i przyszłej rodziny. „Na pierwsze spotkanie zazwyczaj umawiam kilka par, potem robi się bardziej indywidualnie” – zdradza.
Narzeczeni wymieniają się doświadczeniami z katechez, dla wielu stają się one cenną życiową lekcją, przeżyciem i doświadczeniem. Inni czasem odczuwają niedosyt i rozczarowanie. Jedno jest pewne – to dopiero początek wspólnej, wyboistej, zakurzonej, ale pięknej drogi.
Czytaj także:
Chcecie być szczęśliwym małżeństwem? Joanna Białobrzeska ma na to sposób!