150 miliardów dolarów rocznie – tyle nielegalnego zysku generuje przymusowa praca dzieci według danych wyliczonych przez Międzynarodową Organizację Pracy.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Wśród współczesnych niewolników – jak szacuje UNICEF – 168 mln to właśnie dzieci. Proporcje rozkładają się następująco: wśród zmuszanych do pracy nieletnich jest 100 mln chłopców i 68 mln dziewczynek. Zdarza się, że są wynagradzani za swoją pracę, są to jednak bardzo niskie, symboliczne stawki. Często w ogóle nie dostają pieniędzy za wykonywanie narzuconych obowiązków.
Dzieci, które zmuszane są do trudnej, wymagającej, fizycznej pracy mają od 5 do 17 lat. Jak alarmuje agenda ONZ, wpływa to negatywnie na ich społeczny, psychiczny, edukacyjny oraz fizyczny rozwój.
Dzień Sprzeciwu Wobec Pracy Dzieci
W raporcie UNICEF czytamy:
Wiele dzieci jest wewnętrznie przesiedlanych, są uchodźcami w innych krajach, co szczególnie naraża je na bycie ofiarami handlu ludźmi i przymusowej pracy. Miliony z nich są zmuszane do pracy w wyniku konfliktów i katastrof.
Dlatego też właśnie w tegoroczny Dzień Sprzeciwu Wobec Pracy Dzieci, który został zainicjowany przez Międzynarodową Organizację Pracy i przypada na 12 czerwca, analizujemy, jaki wpływ mają konflikty oraz katastrofy na niewolniczą pracę dzieci.
Czytaj także:
Ile kosztuje Twój smartfon – tysiąc, dwa tysiące, czyjeś życie?
Zdyscyplinowani, nie potrafią się bronić
Mimo rosnącego wpływu dwóch powyższych czynników, UNICEF podaje, że dzieci są zmuszane do pracy najczęściej z powodu ubóstwa rodzin. To bardzo pożądani pracownicy z kilku powodów: dzieci są zdyscyplinowane, przerażone, nie potrafią się bronić, nie walczą o swoje prawa, pracują za stawki dużo niższe niż te oferowane dorosłym, bądź nawet za darmo.
Jak wskazują badania UNICEF-u, regionem z najliczniejszymi przypadkami niewolniczej pracy jest Afryka. Tam, w warunkach zagrażających życiu pracuje nawet co czwarte dziecko. Nieletni zmuszani są do pracy na roli, w handlu ulicznym albo też nawet wcielani są do armii.
W przypadku zaś Azji, do pracy zmuszanych jest kilkanaście procent dzieci – często spędzają po kilkanaście godzin dziennie w tkalniach, fabrykach, a nawet kopalniach. Niektóre z nich zarabiają na utrzymanie całych rodzin, trudniąc się prostytucją.
Inny jest przypadek krajów rozwiniętych – tam problem zmuszania dzieci do pracy jest ukryty. Żebrzą na ulicy, pracują w rolnictwie lub też pracują jako służba w prywatnych domostwach.
https://twitter.com/CPMumbaiPolice/status/874103057956712448
Mały progres
Organizacja Narodów Zjednoczonych wśród Celów Zrównoważonego Rozwoju (Sustainable Development Goal) stawia sobie m.in. walkę z pracą dzieci. Chce chronić je przed takimi niebezpieczeństwami, jak prostytucja czy niewolnictwo. ONZ deklaruje, że dołoży starań, by te zjawiska do 2030 roku wyeliminować.
Ostatnie dane oparte na zestawieniach UNICEF-u, Międzynarodowej Organizacji Pracy oraz Banku Światowego wskazują, że liczba pracujących dzieci spadła od 2000 roku aż o jedną trzecią.
Wydaje się, że to dobra wiadomość i optymistyczny trend. Zmiany te postępują jednak zbyt wolno. ONZ alarmuje, że ciągłe zmuszanie dzieci do pracy stanowi zagrożenie nie tylko dla zdrowia dzieci, ale również i całych gospodarek krajów, które dopuszczają się takich zaniedbań. Uniemożliwia także osiągnięcie globalnych celów rozwoju.
Czytaj także:
Ashton Kutcher i jego płomienne przemówienie przeciwko współczesnemu niewolnictwu