separateurCreated with Sketch.

Jean Vanier: Na zamachy reagujmy po chrześcijańsku

Uśmiechnięty Jean Vanier
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Mathilde Rambaud - 13.06.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Sekret pokoju polega na tym, by odkryć, że potrzebuję innych. Być człowiekiem pokoju, to znaczy przyjąć kogoś obcego, innego i zacząć z nim po przyjacielsku i otwarcie rozmawiać.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Mathilde Rambaud: Skończył Pan 87 lat, całe życie poświęcił osobom słabszym, niepełnosprawnym. Jak radzi Pan sobie z własną słabością?

Jean Vanier*: Jestem zmęczony, ale wszystko w porządku! Lubię być zależny od innych, to genialne… To bardzo dobra rzecz – potrzebować innych, być prowadzonym, podtrzymywanym, by nie upaść, wyciągać rękę.

Być całkowicie autonomicznym i nie potrzebować nikogo – to smutne. Tak mówię dziś, ale być może to się zmieni! Nie wiem, co przyniesie mi przyszłość. Słabość mi nie przeszkadza tak bardzo, boję się za to cierpienia i bycia uciążliwym.

Mawia Pan, że ludzie oczekują nadziei. Nawet jeden z podtytułów pańskiej konferencji wygłoszonej w Paryżu to: nadzieja na przyjęcie słabości. W jaki sposób słabość może być źródłem nadziei?

W takich sytuacjach mam ochotę zapytać ludzi: Jak przeżywaliście zamachy w Paryżu z 13 listopada 2015? Były dla was wezwaniem? Czy okazją, by się wycofać w zniechęcenie, strach, niepewność? Pytanie o nadzieję tak naprawdę brzmi: czy jesteśmy chrześcijanami? Czy raczej pozwolimy się osaczyć niepewności i wątpliwościom?



Czytaj także:
Jean Vanier odznaczony Legią Honorową. Order wręczył mu premier Francji

Dla mnie to może łatwiejsze, mieszkam na wsi, z dala od Paryża. Wierzę w siłę społeczności, w trzymanie się razem i wzajemne wspieranie. Trzeba tworzyć społeczności, w których moglibyśmy dzielić się trudnościami, słabościami i otrzymywać wsparcie, podtrzymywać się, czerpać siłę z tego, że jesteśmy razem i mamy wspólną misję.

Świat się zmienia w szalonym tempie. Przeżyliśmy wiele dobrych lat i nagle stajemy wobec sytuacji trudniejszej ekonomicznie, finansowo, politycznie, na wszystkich poziomach. Ludzie są pełni obaw. W tej sytuacji mamy wszyscy swoją rolę do odegrania: działajmy razem i nie traćmy czasu na smutek i niepewność!

W bożonarodzeniowym liście zwrócił się Pan z apelem, byśmy wszyscy byli budowniczymi pokoju. Gdzie szukać tych budowniczych w naszym społeczeństwie w kontekście tak brutalnych wydarzeń, jak zamachy?

Znam wiele osób, może prostszych, biedniejszych, które są bardzo otwarte na innych. Im lepiej nam się powodzi, tym bardziej boimy się stracić to, co posiadamy. Sekret pokoju polega na tym, by odkryć, że potrzebuję innych. Być człowiekiem pokoju, mężczyzną czy kobietą, to znaczy przyjąć kogoś obcego, innego i zacząć z nim po przyjacielsku i otwarcie rozmawiać.

Jak być otwartym na innych w naszej zabieganej i pełnej stresu codzienności? Dla mnie być budowniczym pokoju, to po prostu być otwartym na innych. Na innego, który może wyznaje inną religię, inną wiarę, ale jest istotą ludzką. Wszyscy ludzie potrzebują, by na nich patrzeć z uśmiechem.

Myśli Pan, że typ życia wspólnotowego, jaki prowadzą wspólnoty Arki mógłby się sprawdzić też w innych społecznościach, np. w domach opieki nad osobami starszymi?

Tak. I to już się zaczęło. Kilku animatorów próbuje zgromadzić ludzi i tworzyć wspólnoty. Podejmuje się próbę, by przywracać do życia osoby, które przeżyły załamanie i chcą na nowo żyć w społeczności, pomiędzy innymi, różnymi od siebie osobami. Taka sytuacja pomaga nam się rozwijać, wzrastać.

Myślę, że jednym z „pozytywnych” skutków zamachów, które miały miejsce w Paryżu w listopadzie 2015 było to, że ta sytuacja nas zobowiązała do postawienia pytania o przyszłość, jaką chcemy budować. Wiele osób wie, że trzeba znaleźć w życiu coś innego niż tylko dobrą pracę i zarabiać dużo pieniędzy. Sądzę, że jest coraz więcej osób, które „przebudziły się” i zadają sobie pytania o sens „życia razem” czy „bycia razem”.


Kobieta myje nogi bezdomnemu na ulicy
Czytaj także:
Dorota myje nogi bezdomnym. Bierze miskę z wodą, mydło i idzie

Na przykład to, że są wolontariusze, którzy śpią z bezdomnymi w kościołach – to jest budujące. Sytuacja się zmienia i jestem pewny, że to się będzie rozwijać. Bieda staje się jednocześnie bardziej widoczna, co obliguje nas wszystkich, nie tylko chrześcijan, by postawić sobie nowe pytania. Jesteśmy braćmi i siostrami. Żebrak, którego spotykam jest moim bratem lub siostrą.

Jeśli miałby Pan zostawić jakiś najważniejsze przesłanie, jak ono by brzmiało?

Ufaj w to, że możesz odkryć swoją drogę prawdy. Nawet nie podejrzewasz, jak jesteś piękny! Ludzie być może stracili zaufanie do polityki, ale najgorsze, że stracili zaufanie we własne siły, nie wierzą w siebie, nie wierzą, że są w stanie zmieniać rzeczywistość.

* Jean Vanier – twórca dwóch chrześcijańskich ruchów skupionych wokół osób z niepełnosprawnością umysłową: L’Arche (Arka) oraz „Wiara i Światło”. Ich domy i wspólnoty (gdzie pełnosprawni razem z niepełnosprawnymi żyją na stałe wspólnie) licznie rozprzestrzeniły się po całym świecie, działają także w Polsce. Vanier uznawany jest za jednego z największych duchowych proroków i nauczycieli naszych czasów.

Tekst opublikowany we francuskiej edycji portalu Aleteia

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!