Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Gdy zamknę oczy, widzę ją siedzącą wygodnie w fotelu, ze śnieżnobiałą głową opartą na małym zagłówku. Ma przymknięte oczy, dłonie oparte na podołku, w palcach trzyma różaniec. Mieniące się odblaskami przezroczyste kryształki. Przesuwa je miarowo w takt szeptu modlitwy.
Odkąd pamiętam, była codziennie na porannej mszy świętej, w ciągu dnia znajdowała czas na odmawianie kolejnych tajemnic różańca, codziennie o 15.00 modliła się koronką do Miłosierdzia Bożego. Mówiła, że zawsze ma tak wiele intencji, tyle do zawierzenia. W określonych momentach dnia po prostu siadała cichutko, z grzechoczącym delikatnie różańcem w dłoni, wycofywała się i tak trwała. Moja babcia.
Trwa tak w moich wspomnieniach. Odeszła 8 lat temu, gdy miała 87 lat. Po jej śmierci na podstawie zapisanego przez nią prostego testamentu otrzymałam w darze kilka obrazów i książki, które miała.
Biblię, którą zawsze trzymała przy łóżku wzięłam do ręki jako pierwszą. Oprawiona w bordową, nieco już na brzegach ukruszoną, chropowatą okładkę Biblia Tysiąclecia z 1980 r., wydanie trzecie poprawione. Drukowana w roku mojego urodzenia. Do kompletu – wystająca ze środka, wykonana najpewniej przez nią ręcznie zakładka, wyszyta haftem krzyżykowym na lnianym płótnie, zakończona czerwono-czarnymi frędzelkami. Elegancka.
Pismo Święte żyjące, które miała w rękach setki, tysiące razy – widać to po brzegach stron. Wiem, że sama przeczytała je całe dwukrotnie. W 2009 r. ta Biblia zamieszkała z nami. Teraz razem z mężem korzystamy z niej w codziennej modlitwie. Dotykam stron, zakładki i często myślę o babci. O tym, że gdy żyła, ja nie dorosłam do rozmowy z nią o modlitwie, towarzyszyłam jej, ale nie wypytywałam, a ona też nie robiła niczego na siłę w stosunku do mnie.
Wczoraj, gdy zamykałam Pismo Święte po modlitwie, odruchowo palcami przewertowałam kilka stron. I natrafiłam na małą, pożółkłą karteczkę. Wyjęłam ją spomiędzy kartek Starego Testamentu. Rozłożyłam. I moim oczom ukazały się równe literki pisane niebieskim atramentem, ręką mojej babci. Pismo, które rozpoznam wszędzie.
Tak jakby w ten sposób do mnie przyszła. Niespodziewanie. I połączyła nas modlitwa. A w prezencie podrzuciła mi 5 krótkich westchnień do Matki Boskiej.
Pośredniczko nasza przez Bogiem,
żywa Krynico rozlewająca strumienie łask, o Maryjo!
– módl się za nami.
Wspomożenie wiernych,
źródło wiecznego pokoju, o Maryjo!
– módl się za nami.
Oświecenie grzeszników,
Pochodnio łaski i zbawienia, o Maryjo!
– módl się za nami.
Uzdrowienie chorych,
skuteczne Lekarstwo zranionej duszy, o Maryjo!
– módl się za nami.
Pocieszycielko strapionych,
Osłodo w boleściach życia, o Maryjo!
– módl się za nami.
Amen