separateurCreated with Sketch.

Książę z bajki nie istnieje. Dzięki Bogu!

Chłopak i dziewczyna siedzą przy oknie
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Anna Malec - 22.06.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Lubię ludzi, którzy mają wady i nie ukrywają ich przed światem. Jest mi do nich znacznie bliżej niż do tych idealnych.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Pamiętam te piękne komedie romantyczne i melodramaty, w których ON walczy o NIĄ, zakochany, gotowy na podbój świata i przenoszenie gór, zostawiający wszystko dla tej wyjątkowej miłości. Albo szkolne równania, w który inicjały imion zakochanych równały się WNM – Wielka Nieskończona Miłość. I te obietnice składane po pierwszym w życiu pocałunku, że już na zawsze będziemy razem i nic nas nigdy nie rozłączy.

I pobłażliwe spojrzenie mojego polonisty, któremu po lekturze „Konrada Wallenroda” próbowałam udowodnić, że jeśli się kogoś naprawdę kocha, to można mieszkać nawet na strychu, bez prądu i wody, bez niczego, choć przecież ze wszystkim – z miłością. Cóż w życiu ważniejszego?

Nadal twierdzę, że nic. Choć dziś treść tego słowa składa się w mojej głowie z zupełnie innych wyobrażeń. Mniej romantycznych.


POCZĄTEK WIECZNOŚCI
Czytaj także:
Początek Wieczności: Dla nas źródłem radości jest miłość! [wywiad]

 

Błogosławiona wada

Mój wymarzony książę z bajki był jednak przez długie lata trochę niezwykły. Człowiek, choć jakby nadczłowiek. Mężczyzna, choć złożony tylko z moich potrzeb. Przyjaciel, który idealnie rozumie każdą moją myśl i wszystkie pragnienia. Jednym słowem – kosmita.

Książę-kosmita, na którego czeka przecież tak wiele z nas! Taki idealny. Ten jedyny. Zawsze jest, zawsze rozumie, zawsze wspiera. Oczywiście, jest też niczym najlepszy koktajl wszystkiego, co najprzystojniejsze w George’u Clooney’u, Dwaynie Johnsonie i Bradzie Pittcie. Wiadomo.

Bo choć wszystkie wiemy, że życie to nie bajka, na dnie serca tli się czasem płomyk nadziei, że bajki jednak się spełniają…


Chłopak niesie dziewczynę na plecach
Czytaj także:
Czy jest tu jakiś książę z bajki?

A potem pojawia się taki Waldek czy Marek, któremu na gwiazdkę kupujesz karnet na siłownię, podsuwasz ofertę na kolację z groupona i mówisz z lekką nutką dekadencji, że Kaśka dostała wczoraj takie piękne kwiaty bez okazji…

I wraz z Waldkiem czy Markiem pojawia się ta nieznośna myśl, że on miał być przecież inny! Czy to oznacza, że znowu w życiu nam nie wyszło? Nie. To oznacza, że żyjemy w realnym świecie normalnych ludzi. Wszystko jest w porządku. On ma właśnie taki być.

Ma mieć wady i zalety. Ma być trochę dobry i trochę niedobry. Trochę nieidealny. Czyli… taki jak my.

  

Nie musi być idealnie, by było dobrze

W każdym da się znaleźć coś dobrego. Wszystko zależy od tego, jak patrzysz. Czy to oznacza, że każdy może być z każdym, wystarczy tylko, by w poszukiwaniach skupić się na zaletach i zamknąć oczy wady? Oczywiście, że nie, to byłoby zbyt duże uproszczenie.

Jednak każdą relację da się zepsuć, kiedy wyszukujemy w niej to, co jeszcze trzeba naprawić, kiedy normalnego człowieka próbujemy zamienić w ucieleśnienie wszystkich naszych tęsknot i pragnień.

Mój znajomy stosował w życiu teorię 100%. Kiedy w jego kolejnych relacjach było dobrze na 80%, na 96% albo nawet na 99,5% to oznaczało, że było źle. I trzeba było szukać dalej, bo przecież ciągle czegoś brakowało, to nadal nie było „to”. Skutki były trudne i dla niego, i dla dziewczyn, z którymi budował relacje.

 

Książę szyty na miarę

Lubię ludzi, którzy mają wady i nie ukrywają ich przed światem. Jest mi do nich znacznie bliżej niż do tych idealnych. Sama mam trochę wad i wiem, że nic mnie tak w życiu nie uczy pokory, jak moje słabości. Świadomość tego, że do końca życia pewnie nie zabraknie mi powodów do pracy nad sobą sprawia, że mam w sobie więcej przestrzeni na słabości innych ludzi. 

I sprawia także, że nie czekam już w życiu na idealnego księcia z bajki. Czekam na księcia szytego na miarę. Takiego, z którym napiszę naszą własną bajkę – nie będzie w niej białych koni, serenad pod oknem i płatków róż pod stopami. To nie jest już moja definicja szczęścia. To będzie bajka z błędami, przebaczaniem, kłóceniem się i godzeniem, uczeniem się inności i odrębności. Będzie prawdziwie, normalnie, po naszemu.



Czytaj także:
Zanim znajdziesz miłość, znajdź siebie!

 

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.