Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
W porównaniu do opery i innych form sztuki, balet nie jest szczególnie dramatyczny. Ale tamtego wieczoru tancerz z American Ballet Theater wykonał przed grupą nowojorczyków jedno z najbardziej dramatycznych przedstawień swojego życia. I to nie na scenie.
Tancerz ratuje życie
31-letni wówczas Gray Davis wraz z żoną i matką czekał na peronie w metrze na Manhattanie. Był sobotni wieczór, ok. 23:20. I właśnie wtedy przyszedł moment na wykonanie ruchu, którego wcześniej nie miał okazji przećwiczyć. A zepchnięty na tory bezdomny mężczyzna mógł oklaskiwać Davisa za uratowanie mu życia.
Pochodzący z Południowej Karoliny Davis nie występował tamtej nocy, ale odwiedzał Metropolitan Opera House, by podziwiać swoją żonę Cassandrę Trenary występującą w „Złotym koguciku”. Z powodu problemów technicznych nie mogli skorzystać ze stacji metra znajdującej się najbliżej opery – musieli iść na następną.
"Nikt nie skoczył. Więc ja skoczyłem"
W tym samym czasie, na tej właśnie stacji metra, 58-letni bezdomny mężczyzna, który nie został zidentyfikowany, kłócił się z kobietą. Davis wraz z żoną i matką dotarli na miejsce i czekali na peronie. Wymiana zdań po drugiej stronie torów stała się tak gorąca, że Trenary wysłała męża po pomoc. Davis poszedł na górę, gdzie mieściła się budka z biletami, ale nie znalazł w niej nikogo. Ruszył więc na dół, na peron.
Kiedy tylko tam dotarł, kobieta, z którą bezdomny mężczyzna się kłócił, wepchnęła go na tory i uciekła. Pod wpływem uderzenia mężczyzna stracił przytomność. Davis nie tracił czasu.
„Najpierw czekałem aż ktoś inny tam wskoczy”, powiedział New York Timesowi. „Ludzie wołali o pomoc. Ale nikt nie skoczył. Więc ja skoczyłem”.
Davis zaniósł mężczyznę do krawędzi peronu, a osoby, które tam stały, wciągnęły go na powierzchnię. The Times tak opisuje tę scenę:
„Słysząc nadjeżdżający pociąg i nie mając pewności, którym torem jedzie, Davis stanął przed kolejnym problemem: wydostać się samemu z powrotem na peron”.
„Nie zdawałem sobie sprawy, jak wysoko to było”, mówi. „Na szczęście jestem tancerzem baletowym, więc mogłem unieść nogę dostatecznie wysoko”.
Davis przyznał później, jak przerażająca była ta sytuacja. „Nie wiem, czy miałem czas, żeby to przemyśleć, dopóki nie zobaczyłam żony idącej z płaczem w moją stronę”, mówi. „Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że to było straszne”.