separateurCreated with Sketch.

Moja drewniana ręka jest super!

Kobieta z drewnianą ręką
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Angelika Greniuk - 05.07.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Tak jak Wy – jestem młoda, piękna i (niekoniecznie) bogata. Pracuję, maluję, tańczę. Ostatnio wzięłam udział w pokazie mody ekologicznej. Rano w popłochu oprócz drugiej skarpetki do pary, szukam też protezy, którą zdarza mi się kłaść w różnych miejscach. I to jedyna różnica między nami.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Publiczność siedzi w półmroku. Światła padają na scenę. Rytmiczna muzyka z uspokajającym śpiewem ptaków dudni w uszach. „Zaraz wszyscy zobaczą, że nie masz ręki” – słyszę w swojej głowie głos. „A niech patrzą, drewniana ręka jest zarąbista!”. Trzy, dwa, jeden… głęboki wydech. Wychodzę na scenę, po raz pierwszy wcielając się w „modelkę” na ekologicznym pokazie marki Rasinska.

 

Jak zaakceptować, że wszyscy patrzą

To był z mojej strony odważny krok. Zazwyczaj zżera mnie stres, gdy widzę dużą grupę osób, które równocześnie na mnie patrzą. Nie daj Boże, jeśli mam jeszcze powiedzieć coś mądrego do całej sali. Nie, dziękuję. Elegancki zwrot w tył i tyle mnie widziano. Im jestem starsza tym bardziej przeszkadza mi ta „reakcja”. Co za parodia, przecież jako dzieciak byłam nieustraszonym małym Kapitanem Hakiem, który autentycznie niczego się nie bał i nie miał żadnych granic. Postanowiłam więc już jakiś czas temu, jeszcze na studiach, trochę posiłować się ze sobą i wrócić „do swojej prawdziwej wersji”. Posiłować się na rękę, oczywiście.

Kobieta z drewnianą ręką

Bo o rękę tak naprawdę wszystko się rozbija. Długo się zastanawiałam, skąd wynika m.in. panika na tłumy. I wpadłam na to. Wszystko zaczęło się w gimnazjum, gdzie moja wrodzona „inność” nie była traktowana jako coś normalnego. Najgorsze trzy lata mojego życia.



Czytaj także:
Prawonożna. Historia pierwszej na świecie pilotki bez rąk

 

Niepełnosprawna, czyli gorsza?

Uwierzyłam wtedy, w swojej głowie, że jestem naprawdę niepełnosprawna. To znaczy ta gorsza, która nigdy sobie nie poradzi, która nigdy nie będzie wystarczająco ładna, fajna, mądra, która zawsze powinna potrzebować pomocy i być wdzięczna za każde skinienie. Że moje życie „to nieszczęście”. Słyszałam to w szeptach. I widziałam w utkwionym we mnie wzroku. Oh, przesadzali, pewnie, że przesadzali. Ale to pokazuje, jak ludzie myślą o niepełnosprawnych.

Lubimy przecież łatkami i kategoriami „porządkować” świat. Jakie jest nasze zdziwienie, kiedy dziewczyna bez ręki odrzuca jakąkolwiek pomoc – „Mogłabyś chociaż podziękować, chciałam pomóc”. Albo robi rzeczy, które nie pasują do definicji niepełnosprawności – „Jaka jesteś dzielna!”. Tak, tak, klękajcie narody, a teraz wchodzę ja – cała na biało! Bo poszłam sama zrobić zakupy. Rozumiecie ten absurd?

Ktoś Was kiedyś chwalił i patrzył na Was jak w obrazek źródła niemożliwej samodzielności, bo poszliście sami załatwić jakąś sprawę? Nie? Przykro mi, tyle heheszków z takich sytuacji Was ominęło.

W efekcie energiczna i śmieszna dziewczyna, którą byłam, gdzieś się schowała. Przyjęłam czyjąś interpretację rzeczywistości i wcieliłam w swoje życie. Następna głupota. Ale nikt mi wtedy nie powiedział, że ta masa ludzi, nawet starszych, nie ma racji. Myślałam, że wiedzą lepiej, choć ciągle się buntowałam przeciwko takiemu myśleniu. Z kolei sama nie chciałam rozmawiać z nikim na te tematy. I tak to się toczyło.



Czytaj także:
Przeszedł camino… na jednej nodze!

 

Ręka nie spadła

Po kilku latach, mały Kapitan Hak dał o sobie znać. Do tej pory idzie jak burza, cucąc mnie z pozostałości dziwnego snu. Wiele już razem przepracowaliśmy i prawie wróciłam do „siebie”. W zasadzie to stoję w przedsionku. Zostało mi jeszcze m.in. zapanować nad paniką, gdy wzrok ludzi jest na mnie skupiony. No i nie bać się mówić publicznie, bo generalnie kiedyś nawet to lubiłam.

Gdy niedawno kombinowałam, gdzie by tu się porwać na głęboką wodę i pójść na ostro „posiłować się”, nagle trafiła się doskonała okazja, aż sama byłam zaskoczona. Na fejsie zobaczyłam, że poszukiwane są „normalnie wyglądające” dziewczyny do pokazu mody. Wprawdzie średnio nadaję się na „typową” modelkę na wybiegu, ale skoro szukano dziewczyn w każdym rozmiarze, wymiarze, z nogami po pachy i takich z klatą, przez którą nie widać nóg – zgłosiłam się. Nie tylko dlatego, że mam czym oddychać i chciałam sprawdzić, jak zareagują na mnie i moją drewnianą protezę inni ludzie. Przez swoje doświadczenia bardzo kibicuję tym, którzy wykorzystują swoją niepełnosprawność, by zmienić postrzeganie czy definicję tego „zjawiska”. Kiedyś chciałam robić tego typu rzeczy. Dlaczego więc nie teraz? Na co jeszcze czekam?

Kobieta z drewnianą ręką

 

W dniu pokazu czułam się trochę nieswojo, choć poznałam fajne dziewczyny, a atmosfera między nami była bardzo dobra. W końcu to był nasz debiut. Nie denerwowałam się jakoś szczególnie na poziomie świadomości, nawet gdy zdjęłam swoją protezę i poszłam do łazienki założyć drewnianą eko rękę. Zrobiłam to profesjonalnie – na taśmę klejącą. O dziwo, ręka nie spadła.



Czytaj także:
Urszula Mela: Kryzysy są nam potrzebne

 

Różnica

Podczas pokazu, gdy przyszła moja kolej na wyjście do tłumu, stało się coś ciekawego. Wyszłam dość spokojna. Podniosłam wzrok. Mimo świateł mogłam przez chwilę widzieć ich twarze. Żadnych oceniających spojrzeń na sali. Żadnych oceniających spojrzeń wśród zebranych ze mną dziewczyn jeszcze przed startem. Żadnych oceniających spojrzeń po pokazie, wśród tłumu osób. To ważne chwile, które potwierdziły, że to co było nie jest ważne. Że buduje się na teraźniejszości i to nią się żyje.

Po wszystkim jedna z dziewczyn powiedziała, że niektórzy są pod wrażeniem mojej chęci udziału w pokazie. Wiem, że miała bardzo dobre intencje i oczywiście jestem jej wdzięczna za szczerość, bo cenię to w ludziach ogromnie. Ale… czy ktoś był także pod wrażeniem tego, że sprawne kobiety chciały wziąć udział w takim pokazie?

Chodzi mi o równość traktowania. Bez ulg. Ale też bez zbędnych inspiracji, motywacji i innych takich bełkotów. Tak na luzie, normalnie. Widocznie tego nie mamy jeszcze jako społeczeństwo przepracowanego. Ale to świetne pole do działania dla takich ludzi jak ja – z hakiem zamiast ręki.

Tak jak Wy – jestem młoda, piękna i (niekoniecznie) bogata. Pracuję, maluję, ostatnio też tańczę. Wygłupiam się i uwielbiam się śmiać. Spotykam się ze znajomymi. Piję piwo. Jak mi się chce – poflirtuję. Piszę bloga o rozrywkowej stronie niepełnosprawności. Chcę zrobić doktorat. Mam plany i ambicje. A czasami dopada mnie zniechęcenie i olewam wszystko, oglądając Netflixa. Często czuję wieczorem zmęczenie. Biję się z myślami. Prostuję postrzeganie rzeczywistości. Brzmi podobnie? Pewnie, że tak. Różnię się jedynie tym, że rano w popłochu oprócz drugiej skarpetki do pary, szukam też protezy, którą zdarza mi się kłaść w różnych miejscach. To naprawdę jedyna różnica między nami.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.