„Pragnę pomagać osobom niepełnosprawnym i samotnym, które nie mają się do kogo odezwać” – pisze Łukasz Warzecha. I zachęca do pójścia w swoje ślady.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Łukasz Warzecha ma 30 lat i mieszka pod Częstochową. Jak pisze o sobie:
Od urodzenia jestem niepełnosprawny i poruszam się na wózku inwalidzkim, gdyż urodziłem się z rozszczepem kręgosłupa i wodogłowiem. Jestem po licznych operacjach i złamaniach kończyn dolnych. Należę do franciszkańskiego trzeciego zakonu świeckich.
Wbrew pozorom nie jest to prośba o pomoc, ale… niezwykła oferta. Łukasz Warzecha postanowił bowiem założyć specjalny „telefon dobra”, przeznaczony dla osób, które siedzą samotne w czterech ścianach.
Czytaj także:
Sprzedał własne mieszkanie, żeby pomóc dzieciom w Nepalu. I to jak!
Jak mówi, pomysł podsunął mu znajomy. „Chwila impulsu i kupił mi telefon, żebym nie musiał dzwonić z prywatnego. Teraz szukam osób, które są samotne, niepełnosprawne, nie mają do kogo się odezwać” – mówi.
„Rozmawiamy o różnych sprawach: o wierze, zdrowiu, przyrodzie, kulinariach. Po prostu żeby zapełnić tej osobie czas, dać trochę rozrywki, okazję do pośmiania się z życia” – dodaje.
Łukasz Warzecha twierdzi, że większość niepełnosprawnych Polaków w różnym wieku, od 20 lat do 60+, często siedzi w domach. Taki „telefon dobra” byłby więc dla nich świetną odskocznią od problemów. A dla drugiej strony okazją do pomocy tym, którzy potrzebują zwyczajnej obecności.
Czytaj także:
98-letnia staruszka od lat pisze tysiące listów. Do kogo je wysyła?
„Jestem osobą półleżącą, niepracującą, więc mam dużo czasu” – opowiada Łukasz. I jak zapewnia, nie ma zamiaru nikogo przez telefon pouczać, bo nie ma takich kompetencji. Ale z chęcią otwarcie podzieli się swoim świadectwem wiary. Ma też nadzieję, że jego pomysł przerodzi się w akcję charytatywną na większą skalę.
Aby skontaktować się z Łukaszem, najlepiej przesłać mu wiadomość prywatną na Facebooku.