separateurCreated with Sketch.

Dlaczego nie mogę się z nikim związać?

Kobieta stojąca na peronie metra przed przejeżdżającym wagonem
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dominika Wernio - 20.07.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Bywa, że świadomie bardzo pragniemy związku a nieświadomie robimy wszystko, żebyśmy zostali odrzuceni albo odrzucamy pierwsi, bo tak bardzo jesteśmy przekonani, że bliskość skończy się upokorzeniem czy odtrąceniem.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Trudno być w pełni sobą nie wchodząc z nikim w relację. Inni ludzie ubogacają nas, inspirują, motywują do zmian. Kontakt z drugim człowiekiem sprawia, że możemy odkryć w sobie takie pokłady uczuć, takie aspekty naszej psychiki, których nigdy byśmy nie poznali będąc sami ze sobą.

Relacje są bardzo potrzebne, są motorem naszego rozwoju, zmuszają nas do ciągłego weryfikowania i korygowania naszych zachowań, inspirują. Sprawiają, że jesteśmy zdrowsi i szczęśliwsi.

Kłopoty z wejściem w relacje mogą być więc źródłem dużego bólu i dyskomfortu. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź na to pytanie jest złożona i bardzo indywidualna. Co nie znaczy, że nie warto podjąć tej refleksji samodzielnie lub najlepiej z czyimś wsparciem: przyjaciela, terapeuty.



Czytaj także:
Chcesz poprawić swoją samoocenę? Mamy na to 4 sposoby!

Prosząc kogoś o pomoc decydujesz się na dopuszczenie kogoś do siebie. To ważny krok w kierunku wyjścia z izolacji, samotności, do budowania zaufania, otwartości, większej zażyłości. Taka jedna, dobra relacja może stać się ważnym punktem wyjścia do tworzenia innych związków, także damsko-męskich. Doświadczenie bezpiecznego bycia z drugim człowiekiem, np. z terapeutą, daje możliwość przyjrzenia się, w jaki sposób nawiązujemy znajomości. Jakich uczuć wtedy doświadczamy, jakie schematy związane z naszymi wczesnymi więziami, głównie z rodzicami, nieświadomie odtwarzamy.

Bywa, że świadomie bardzo pragniemy związku a nieświadomie robimy wszystko, żebyśmy zostali odrzuceni albo odrzucamy pierwsi, bo tak bardzo jesteśmy przekonani, że bliskość skończy się upokorzeniem czy odtrąceniem.

Echa wczesnych doświadczeń będą wracać, dopóki nie zostaną zrozumiane i przepracowane. Ktoś, kto przez lata nie doświadczał poczucia bezpieczeństwa, miłości czy szacunku, nie wie jak się do kogoś zbliżyć. Może bać się zdemaskowania, rozczarowania, odsłonięcia. Szczególnie jeśli ma kłopoty z poczuciem własnej wartości, nie wierzy w swoją atrakcyjność, nie wie, że może mieć coś cennego do zaoferowania, bo nikt nigdy tego w nim nie docenił.


Smutna kobieta na kanapie
Czytaj także:
11 sposobów na samotność. Co robić, kiedy jest ci źle i smutno?

Takie złe mniemanie o sobie powoduje często izolację i bierność. Bywa, że rozczarowanie brakiem partnera i zatapianie się w tym uczuciu tak absorbuje, że właściwie nie podejmujemy żadnych aktywności, żeby go znaleźć. Kiedy pytasz siebie, co robisz, żeby kogoś poznać okazuje się, że niewiele lub wcale.

Zdanie sobie sprawy z własnej bierności, otwiera kolejne pytanie. Dlaczego tak bardzo pragniesz, a nie szukasz? Aktywne szukanie wymaga przełamania się i wysłania w świat informacji, że potrzebuję kogoś, że jestem zainteresowana/y relacją. Kiedy jesteśmy opanowani starymi mechanizmami, to może wzbudzać wstyd i niepewność: „Jak to, ja mam się komuś narzucać? To ktoś powinien mnie znaleźć/wybrać. Wtedy poczuję się wyjątkowo”. Co, jeśli ta druga strona też tak myśli? Można czekać w nieskończoność.

Wyjście do drugiego człowieka wymaga uznania, że jestem tylko człowiekiem i potrzebuję drugiego, jego bliskości, miłości, ciepła, akceptacji. Jeśli już uznam, że potrzebuję, to właściwie kogo? Warto przemyśleć, jakie mam oczekiwania? Czy szukam rycerza na białym koniu/księżniczki czy drugiego człowieka z zaletami i wadami.


Chłopak i dziewczyna siedzą przy oknie
Czytaj także:
Książę z bajki nie istnieje. Dzięki Bogu!

Związek dwojga ludzi zaczyna się od idealizacji, pożądania. Dopiero kiedy „emocjonalna psychoza” zwana potocznie zakochaniem, trochę opadnie, kiedy zobaczymy, że ten drugi jest odrębną istotą ze swoimi potrzebami, pragnieniami, granicami, ale też słabościami, zaczyna się miłość. A właściwie praca nad tym, żeby stworzyć związek, oparty na wolności i uczenie się balansu pomiędzy zależnością i niezależnością.

Partner nie może być narzędziem do spełniania naszych oczekiwań czy lekiem na nasze zranienia. Czasami słyszę, że jak już kogoś znajdę to wszystko się ułoży. Niekoniecznie.

Można powiedzieć, że zacznie się proces odnajdywania siebie w relacji z drugim, proces budowy i pracy, ale też odsłaniania tego, co trudne i nie zawsze przyjemne. Każdy związek, niezależnie od tego, jak wyczekany, wiąże się z różnymi, czasem sprzecznymi uczuciami. Cierpliwość, zdolność do tolerowania ambiwalencji i praca nad własną dojrzałością są niezbędne do tworzenia zdrowej relacji z drugą osobą.


Dwie kobiety na ławce
Czytaj także:
Emerytka do singielki: wszystko ma sens