separateurCreated with Sketch.

Szatan postawiony przed sąd w USA. Historia prawdziwa

Młotek w sądzie
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Karol Wojteczek - 22.07.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Trochę” zarzutów by się na niego znalazło...

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

„Trochę” zarzutów by się na niego znalazło…

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

O wyjątkowo nietypowych sprawach z jakimi przychodzi mierzyć się amerykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości słyszymy w mediach co i rusz. Nie bez powodu zresztą, właśnie Stany Zjednoczone stały się ojczyzną gatunku filmowego zwanego dramatem sądowym, jak również licznych produkcji w mniej czy bardziej poważny sposób ukazujących kulisy funkcjonowania palestry.

Prawdziwy problem zaczyna się jednak, gdy ziemskim referendarzom przychodzi orzekać w sprawach zwyczajowo leżących w kompetencji innych, kojarzonych raczej z niebiosami sądów (BTW. w tym roku 20 urodziny obchodzi kultowy „Adwokat diabła” z genialną rolą Ala Pacino). Przed dylematem takim stanął w 1971 r. amerykański sędzia Gerald Joseph Weber (znany później w całym kraju jako likwidator opartych na segregacji rasowej dystryktów szkolnych w Pittsburghu). Wówczas to do sądu federalnego Zachodniej Pensylwanii wpłynął pozew, w którym szereg zarzutów postawiono… samemu Szatanowi.

 

Szatan przed sądem

Gerald Mayo oskarżał w nim Księcia Ciemności i jego niesprecyzowanych wspólników o wielokrotne sprowadzenie nieszczęść i zagrożeń na życie powoda i wszystkich innych ludzi, co stanowić miało pogwałcenie ich konstytucyjnych praw i wolności. Jednym z takich nieszczęść była zresztą ruina finansowa; Mayo zawnioskował w swoim pozwie o pokrycie kosztów procesowych ze środków publicznych, co, w jakimś sensie, uczyniło państwo stroną w sprawie. Powód znalazł zresztą w następnych latach wielu naśladowców, którzy swej sprawiedliwości przed obliczem ziemskiego sądu usiłowali dochodzić również wobec Boga, Jezusa czy innych postaci biblijnych; z uwagi jednak na precedensowy charakter to właśnie o sprawie Mayo uczą się dziś w podręcznikach amerykańscy adepci sztuki prawniczej.



Czytaj także:
Jak sowieccy inżynierowie odnaleźli „Wrota do piekła” w Turkmenistanie

I jakkolwiek pod adresem Szatana i jego piekielnej asysty każdy wierzący mógłby zapewne postawić zarzuty najcięższego kalibru, to decyzja pensylwańskiego sądu mogła być tylko jedna –  oddalił on pozew, gdyż Książę Ciemności nie podlega jego jurysdykcji. Jako uzupełnienie tego uzasadnienia winniśmy dodać, że los upadłych aniołów został już przesądzony w jurysdykcji do tego najwłaściwszej, a sam Szatan, mimo chęci, nie jest w stanie zaszkodzić nam bardziej niż w swej mądrości dozwala mu na to Pan Bóg. Nawet Hiob nie szukał sprawiedliwości w sądach.



Czytaj także:
O tym, jak to Rosjanie dokopali się do piekła i nagrali dźwięki potępionych

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!