Piszę kolejny tekst dla Aletei. Tu jest przecież łatwiej wymądrzać się niż tam. Na poligonie. Tam, gdzie trzeba bronić. Siebie i moich bliskich, którzy przecież wierzą w te same świętości, co ja. I ten atak jest skierowany również przeciwko nim.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
A zwłaszcza rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła. Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom.
Poniedziałkowe popołudnie. Pora na napisanie kolejnego tekstu do aleteiowego męskiego kącika o męstwie. Przyznam, że ciężko mi dziś z pomysłami. Nie wiem. Czasem tak jest, że w głowie pojawia się pustka. To nie tak, że nie ma już tematów. Tych jest wszak cała rzeka. Obfitość obfitości. Ale czasem czujesz, że to jeszcze nie ten czas na dany temat. Że z kolejną historią męskiej walki o Piękną, bądź z inspiracją św. Józefem trzeba chwilkę poczekać. Że to jeszcze nie teraz. I zaczynasz szukać. Co w takim razie?
Czytaj także:
W poszukiwaniu utraconej męskości
Zapytałem więc dziś Boga. „O czym chcesz mi (nam, mężczyznom) dzisiaj powiedzieć? Powiedz, bo sługa Twój słucha”. Odpowiedź przyszła dość szybko. Trafiła w moje ręce ulotka z „Listem do mężczyzn”. Opracowana przez Michała Piekarę. Stanowiąca 73 wersety z Pisma Świętego skierowane, jak twierdzi twórca, do nas. Do mężczyzn. I dziś uznałem, że nie będę kombinował. Wezmę pierwszy fragment z brzegu. Fragmentem tym okazał się być List do Rzymian. A dokładnie jego 13 rozdział. Na ulotce jest wprawdzie jedynie 11 werset, ale mnie tknęło, żeby wziąć więcej. I stąd ten wstęp.
Przeczytaj go może raz jeszcze. Mocny kawałek, co? Przynajmniej dla mnie. Od porannego wstawania począwszy. Bo i o to też nie zawsze łatwo. Przez uzmysłowienie sobie o tym, że „zbawienie jest bliżej nas”. I tutaj od razu mimowolnie przyszło mi do głowy dokończenie: „bliżej niż myślisz, Stefan”. Bliziuteńko.
Może to głupie, infantylne, ale wyobraziłem sobie, że obok mnie – piszącego w tej chwili te słowa – jest taka szklana ściana. I tam jest zbawienie. Tuż przy mojej twarzy. W rzeczywistości pełnej obecności mojego Anioła Stróża, świętych, których wybrałem sobie jako pomocników… „Zbawienie jest bliżej nas”.
Czytaj także:
Dramatyczna historia alpinisty i prawdziwie męska decyzja!
No, dobrze. Ktoś zapyta, a co to ma w ogóle wspólnego z męstwem? Ano ma… Czytajmy dalej. Hulanki, pijatyki, rozpusta, wyuzdanie, kłótnia i zazdrość… Można by napisać, że przeglądając pobieżnie okładki kolorowych pisemek: oto definicja współczesnego „atrakcyjnego faceta”.
„Słynny aktor znalazł wreszcie miłość”. Szkoda, że zdanie, iż jest to bodaj piąta żona, jest na samym końcu artykułu. „W teatrze kolejna awangardowa sztuka. «To postęp», komentują znawcy”. Pod teatrem zbiera się grupka facetów chcących zablokować obrazoburczy spektakl. Gdzie jest reszta, pytam. No właśnie… Ja przynajmniej wiem, gdzie jest jeden z nich. Pisze kolejny tekst dla Aletei. Tu jest przecież łatwiej wymądrzać się niż tam. Na poligonie. Tam, gdzie trzeba bronić. Siebie i moich bliskich, którzy przecież wierzą w te same świętości, co ja. I ten atak jest skierowany również przeciwko nim.
Co dalej? Co robić? Gdzie, jak?…
„Przyobleczmy się w zbroję światła” – pada odpowiedź. Wszystko więc jakby jasne. Rycerskość, pancerz, zbroja… Bóg wie, jak zainspirować. Różaniec może być maczugą. Wróg ponoć boi się jej najbardziej.
Podobnie jak i naszej postawy. Wychodzenia przed szereg. Szereg ciepłej i bezpiecznej miejscówki. Wyjście przed może się przecież różnie skończyć. Nieprzychylną oceną, brakiem lajka na poście na Facebooku, stratą znajomości. A co gorsza: opinii „rozsądnego faceta”.
Jaka jest Twoja zbroja? Idziemy się bić? W grupie raźniej.
Czytaj także:
Czy chłopaki faktycznie nie płaczą?