Nie jesteś odpowiedzialny za swoje dzieciństwo, ale jesteś odpowiedzialny za to, co z tym doświadczeniem zrobisz i za to, jak wygląda Twoje dzisiaj.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Mam szczęście znać wiele osób, które mnie zachwycają i fascynują, na które patrzę z podziwem. Niewielu wśród nich „dobrze urodzonych”, ci to raczej wyjątki.
To znajomi z różnych środowisk – z mojego rodzinnego miasta, ze szkoły, ze studiów, poznani na jakiś kursach czy wyjazdach, znajomi z kościoła. Większość z nas ma w swojej historii taką kartę, której najchętniej pozbylibyśmy się z talii przy pierwszej lepszej okazji.
Okazji jednak nie ma. I raczej nie będzie. Rozdanie było jedno. Każdy dostał swoją oryginalną talię. Nie tylko z asami, dżokerami czy damami.
Czytaj także:
Doświadczasz poczucia winy? 6 sposobów, jak sobie z nim radzić
Talia kart bez asów
Jarek jako nastolatek został zupełnie sam. Mama zmarła, a kiedy żyła poważnie chorowała, musiał więc szybko zacząć pracować, dorosnąć. Nie doświadczył rodzinnego ciepła i beztroskich zabaw na podwórku. Ma powody, by nie być szczęśliwym.
Olga ojca właściwie nie pamięta. Niestety, aż za dobrze pamięta ojczyma, który postanowił być dla niej „kimś więcej”. Matka nie uwierzyła w te „brednie”. Przecież on nigdy nie dobierałby się do jej córki. Kiedy Olga skończyła szkołę wyjechała jak najdalej od rodzinnego domu, nie chciała ich widzieć już nigdy więcej.
Tata Michała pił. Tak, jak ojcowie blisko 5 milionów dorosłych Polaków. O syndromie DDA usłyszał, kiedy był już na studiach i nie mógł zbudować żadnej trwałej relacji. Nie wiedział, jak to się robi.
Dziś Jarek jest naukowcem, szczęśliwym mężem i niezwykle pomocnym i serdecznym kumplem. Olga została psychologiem – ma w sobie nieskończone pokłady empatii i wiary w to, że zmiana zawsze jest możliwa. Ma dobry kontakt z mamą. Michał poszedł na terapię, planuje ślub, a w naszym środowisku najbardziej znany jest z tego, że potrafi rozładować każdą wiszącą w powietrzu gradową chmurę.
Czytaj także:
Relacja z DDA – co musisz wiedzieć, by stworzyć dobry związek?
Jarek, Olga i Michał doświadczyli w dzieciństwie czegoś niepodważalnie trudnego. A dziś przeżywają swoje życie tak, jakby malowali największe arcydzieło świata. Zrobili naprawdę dużo, by być tu, gdzie są. Choć są wyjątkowi, jestem przekonana, że nie są wyjątkami.
Piłka jest po Twojej stronie
Można mówić o różnej skali doświadczeń, o indywidualnych uwarunkowaniach psychicznych, o różnicy temperamentów i wsparciu, którego jedni doświadczają a inni nie. Na pewno nie są to czynniki bez znaczenia.
Ale jest jeszcze jeden czynnik – Twoja decyzja. Możesz zdecydować, że od dziś będziesz szczęśliwy.
To prawda, że nie jesteśmy odpowiedzialni za krzywdy – większe czy mniejsze – których doświadczyliśmy wtedy, gdy najbardziej potrzebowaliśmy miłości i bezpieczeństwa od najbliższych. Kiedy ktoś na wątłe dziecięce barki włożył ciężar nie do udźwignięcia. Takie są fakty. Nie warto zaprzeczać krzywdom, które się wydarzyły i skutkom, które czasem na długie lata skomplikowały czyjeś życie.
Warto je za to opłakać. Raz a dobrze. Usiąść i pozwolić sobie na żal, smutek, poczucie krzywdy, złość. Zrozumieć to dziecko, które siedzi w naszym wewnętrznym kącie. A potem pozwolić mu dorosnąć.
Nie jesteś odpowiedzialny za swoje dzieciństwo, ale jesteś odpowiedzialny za to, co z tym doświadczeniem zrobisz i za to, jak wygląda Twoje dzisiaj. Ślady ran zostają, nie ma magicznej gumki, która by je z nas wymazała. Ale nie muszą mieć wpływu na dorosłość.
Czytaj także:
Zadbaj o relacje – będziesz szczęśliwszy!
Nie jesteś tym, czego doświadczasz
Być może doświadczasz syndromu DDA, DDD, czy jakichkolwiek innych trudności płynących z dzieciństwa. Jeśli tak jest, to zakasuj rękawy i zrób co możesz, by odzyskać wewnętrzną wolność i autonomię. To możliwe.
Wiedz, że nie jesteś DDA, DDD, zgwałconą, pobitym, odrzuconym, wyśmianą – nie pozwól, by trudne doświadczenia Cię określały i zdeterminowały Twoje myślenie o sobie. Nie muszą. Nie musisz się przez nie definiować. Kiepski start nie oznacza niedobiegnięcia do mety z dobrym wynikiem.
Bo przecież źródłem szczęścia nie są rzeczy zewnętrzne, inni ludzie czy to, co nam się przydarza. Twoje szczęście jest w Tobie. Nikt poza Tobą nie może go odnaleźć. Być może jest schowane gdzieś głęboko, w trudno dostępnych zakamarkach. Ale jest. Więc – jak mówi rozchodzący się po internetach obrazek – jeśli chciałbyś być szczęśliwy, to bądź.
Czytaj także:
Trudne dzieciństwo. Jak wybaczyć?