Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Wedle słów miejscowego proboszcza, w ciągu 300 lat w pewnej małej rumuńskiej miejscowości doszło do raptem 1 rozwodu!
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Według danych europejskiego Instytutu Polityki Rodzinnej w Polsce rozpada się obecnie przeszło 1/4 zawieranych małżeństw. Statystyka to przerażająca, choć na szczęście wciąż daleko nam do Belgii czy Portugalii, gdzie rozwodzi się przeszło 2/3 par (ale też nie blisko do Irlandii, gdzie rozpada się „jedynie” 13% małżeństw). Spośród państw europejskich najbardziej zbliżony do polskiego wskaźnik rozwodów występuje w Rumunii. I o tamtejszym, nieco drastycznym sposobie na rozwody, krótko dziś opowiemy.
Czytaj także:
Moje dziecko się rozwodzi – jak stawić temu czoła?
Małżeńskie więzienie w Rumunii
Biertan to mała, dwuipółtysięczna miejscowość w południowym Siedmiogrodzie, nieomal w geometrycznym środku kraju. Rozpoznawalna głównie dzięki jednemu z tak typowych dla siedmiogrodzkiego krajobrazu warownych kościołów. Tego jednak, czym wyróżniała się ta konkretna świątynia, na pierwszy rzut oka nie widać. Po przejęciu budynku przez luteranów, jedno z kościelnych pomieszczeń przeznaczone zostało na… małżeńskie więzienie. Zamykano w nim na 6 tygodni pragnących rozwodu małżonków, co miało dać zwaśnionym stronom czas na wypracowanie porozumienia.
1 rozwód w ciągu 300 lat
Ta nieco brutalna i kontrowersyjna metoda przynosić miała jednak zaskakujące rezultaty. Wedle słów miejscowego proboszcza, w ciągu 300 lat w Biertanie doszło do raptem 1 rozwodu! Choć ciężko dziś stwierdzić, na ile była to zasługa spędzonego razem, w odosobnieniu czasu, a na ile zajęci odpracowywaniem zaległości w zimowych zapasach małżonkowie nie mieli już po prostu czasu na kłótnie. 😉
Czytaj także:
Rumunia nie jest krajem biedy i żebrzących Cyganów
Również dzisiaj wszystkie otwarte na tego rodzaju doświadczenie pary mogą odwiedzić niezwykłą salkę, która jednakowoż nie pełni już funkcji „małżeńskiego więzienia”. Zamieniona została w muzeum. Ale pomysł, by z bliskimi jak najwięcej rozmawiać i spędzać z nimi jak najwięcej czasu wciąż wydaje się sensowny.