separateurCreated with Sketch.

Współpraca, samodzielność, wartości. W Krakowie powstaje pierwsze w Polsce liceum Montessori

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Maria Montessori, włoska lekarka, wymyśliła na przełomie XIX i XX wieku cały system edukacji. Kiedyś usłyszała od jednego dziecka: „Pomóż mi zrobić to samemu”. To zdanie stało się mottem przewodnim jej pedagogiki.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Prezeski Fundacji „Ziarnko Maku” opowiadają o pierwszym w Polsce stacjonarnym Katolickim Liceum Montessori, które powstanie w Krakowie.

 

Pomóż mi to zrobić samemu

Przemysław Radzyński: Gdy słyszymy „Montessori”, to gdzie powinny biec nasze skojarzenia?

Agnieszka Guzik: Najczęściej metoda Montessori kojarzy się z przedszkolem, ponieważ Maria Montessori, włoska lekarka, która wymyśliła na przełomie XIX i XX wieku cały system edukacji, skupiała się głównie na małych dzieciach. W Polsce mamy ograniczony dostęp do literatury, ale Montessori opracowała podstawy edukacyjne także dla starszych dzieci.

Kiedyś usłyszała od jednego małego dziecka: „Pomóż mi zrobić to samemu”. To zdanie stało się mottem przewodnim jej pedagogiki. Dzieci w tego typu szkołach uczą się samodzielności, planowania pracy, brania odpowiedzialności za edukację.

Poza samodzielną nauką w naszych szkołach stawia się na współpracę dzieci, które uczą się w grupach mieszanych wiekowo. W szkołach Montessori obowiązuje też pedagogika włączająca – dzieci niepełnosprawne uczą się z pełnosprawnymi; wzajemnie wymieniają się tym, co każde z nich ma najlepszego.



Czytaj także:
Twoje dziecko ma rację – “zadania domowe są głupie”

 

Uczeń uczy się sam

Jak to wygląda w praktyce?

Agnieszka Górecka: Narzędziem, którym się posługujemy, jest tzw. praca własna. W naszych szkołach zwykle to są trzy godziny dziennie. Dziecko wówczas swobodnie wybiera to, z czym pracuje i jak długo. Wszystko zależy od tego, co je akurat interesuje albo co jest potrzebą czy koniecznością chwili. Decyzja należy do dziecka – to uczy je samodzielności. Nauczyciel przygotowuje otoczenie pracy ucznia, czyli materiały a także krótkie prezentacje poszczególnych tematów; jest obecny podczas pracy – może wspierać, podpowiadać.

Nauka jest efektywna, kiedy dzieci robią to, co je interesuje. Jeśli pasją któregoś z chłopców jest piłka nożna, to uczy się czytać na tekstach na ten temat, a niekoniecznie na czytance z tradycyjnego elementarza „Ciocia Cesia karmi kury”.

Agnieszka Guzik: Inny przykład. Chłopiec w pierwszej klasie szkoły podstawowej fascynował się matematyką i był ciekawy, jak można zmierzyć powierzchnię kuli. Nauczycielka powiedziała, że jest specjalny wzór, ale zaraz później musiała przygotować pierwszoklasiście teorię dotyczącą liczby π. Montessori zakłada, że nauczyciel nie może powiedzieć dziecku: „Tego będziesz uczył się za 2 lata”.

W szkole naszych przyjaciół był chłopiec, który pisał swoją książkę o silnikach (sic!). Przychodzi do nauczyciela i pyta, czy wie, co to jest silnik Wankla. Nauczyciel, zgodnie z rzeczywistością, powiedział, że słyszy o nim po raz pierwszy, ale na następny dzień czegoś się o nim dowie. Następnego dnia wspólnie na ten temat dyskutowali. Chłopiec opisał to w swojej książce, a nauczyciel dzięki temu dowiedział się czegoś nowego. My, nauczyciele, dzięki tej metodzie możemy rozwijać się razem z uczniami.



Czytaj także:
Mikroszkoła – bez dzwonków, ocen, lekcji. Żeby dzieciom uczyło się lepiej

 

Pierwsze takie liceum

Liceum przy Pawlickiego 1 w Krakowie będzie pierwszym stacjonarnym liceum Montessori w Polsce. To będzie eksperyment?

Agnieszka Górecka: Wiele osób dopytywało nas o liceum Montessori, bo absolwenci gimnazjów musieli kontynuować naukę w tradycyjnych szkołach. Reforma edukacji tylko przyspieszyła naszą decyzję o konieczności otwarcia liceum. Ale metoda Montessori jest bardzo naturalna. Uczniowie w liceach Montessori na świecie, poza klasycznym zdobywaniem wiedzy, uczą się też mechanizmów społecznych – np. jak zdobywa się pieniądze. Zakładają małe firmy, wspólnie pracują, planują wydatki (w ten sposób współfinansują też szkołę), biorą odpowiedzialność np. za zwierzęta, które hodują. W ten sposób uczą się różnych interakcji społecznych. Znaczną część wiedzy, zwłaszcza z przedmiotów przyrodniczych, przyswajają przez doświadczenie.

W zakresie planowania własnej edukacji uczniowie będą mieli znacznie więcej wolności niż w gimnazjum. Edukacja w liceum będzie oparta o system tutoringowy – każdy uczeń będzie miał swojego mentora, który będzie go prowadził, będzie podpowiadał i pomagał planować.

Autorskim pomysłem będzie rezygnacja z powszechnego w szkołach średnich rozszerzenia jednego czy dwóch przedmiotów od początku nauki. Chcemy pozwolić, zwłaszcza na początku, żeby uczniowie mieli czas na poznawanie siebie, swoich mocnych stron i pasji.



Czytaj także:
Jak mówić dzieciom o Bogu i uczyć je modlitwy?

 

Nasze szkoły najpierw są katolickie, a dopiero później Montessori

Co znaczy, że licum Montessori w Krakowie będzie „katolickie”?

Agnieszka Górecka: Organem prowadzącym nasze szkoły (podstawową, gimnazjum, a od września też liceum) jest fundacja „Ziarnko Maku”, która jest wynikiem naszej wiary oraz pasji, również ewangelizacyjnej. Tutaj wszystko opiera się o to, że my przyjaźnimy się z Panem Bogiem. Ważne dla nas jest to, żeby to działo się – jak mówiła Montessori – w wolności. Pilnujemy tego, żeby to nie była tylko teoria, żeby naszej „katolickości” z nazwy nie sprowadzić wyłącznie do rytuału. Chodzi o autentyczną wiarę, którą – jako nauczyciele – staramy się przekazywać. Sami siebie też formujemy i staramy się rozwiązywać swoje różne sprawy, czasami bardzo trudne, po chrześcijańsku.

Agnieszka Guzik: Nasze szkoły najpierw są katolickie, a dopiero później Montessori. Zdarza się, że niewierzącym rodzicom zależy na tej konkretnej metodzie pedagogicznej i mówią, że im nie przeszkadza, że my jesteśmy katoliccy. Dla nas to byłoby dość trudne, bo my funkcjonujemy w chrześcijańskim systemie wartości i tworzymy te szkoły po to, żeby wspierać rodziców w wychowaniu dzieci w tych wartościach, a nie podważać ich autorytet w sferze duchowej.

Montessori była osobą bardzo wierzącą. Szanowała też wyznania dzieci, jeżeli wierzyły. Dziecko, młody człowiek mają potrzeby rozwoju duchowego i także w szkole trzeba go umożliwić. Dla nas rozwój duchowy jest kluczowy. Wszystko inne opieramy na nim.

Agnieszka Górecka: W naszych szkołach, obok katolików, funkcjonują też dzieci i młodzież protestancka. To zaistniało bez planów z naszej strony, ale wygląda na to, że umiemy się ładnie szanować, że współpracujemy i ubogacamy się naszą wiarą troszeczkę inaczej wyznawaną. Myślę, że to jest bardzo dobre przesłanie zarówno dla nauczycieli, jak i uczniów z kręgów protestanckich.



Czytaj także:
Twoje dzieci mają kompleksy? 5 sposobów, jak im pomóc pokochać siebie