separateurCreated with Sketch.

Czy katolik może nauczyć się czegoś od buddysty?

Mnich buddyjski
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Jerzy Chodorek - 12.08.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Główną przyczyną cierpienia jest przywiązanie – powiedział mi mój przyjaciel, buddysta, pochodzący ze Sri Lanki. Przywiązanie do pieniędzy, statusu społecznego, nowego mercedesa, lajków na Facebooku.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Przywiązanie

Cierpienie rodzi się, gdy uzależniamy się od opinii innych ludzi – jesteśmy chorobliwie wrażliwi na krytykę. Ból powodują negatywne oceny skierowane w naszą stronę. Kiedy rzuci nas bliska osoba – pojawia się cierpienie, załamanie spowodowane odrzuceniem. Utożsamiamy się z tym uczuciem jakby to było integralną częścią nas.

Traktujemy te emocje śmiertelnie poważnie – smutek, żal, gniew, nienawiść, zapominając, że są to zmienne powstające w zależności od dnia, samopoczucia, pogody, nastroju. Zapominamy, że znajduje się w nas znacznie głębsza, nieporuszona przestrzeń. W naszej religii dążymy do nirwany – stanu wolnego od wszelkich doczesnych przywiązań – wydostania się poza uwarunkowany cykl narodzin i śmierci.

Gdzie skarb twój, tam serce twoje

Po tych słowach przyjaciela zacząłem się zastanawiać nad działalnością i nauczaniem naszego Rabbiego. Chrystus właściwie mówił w podobny sposób na temat wszelkich przywiązań. „Gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje”.



Czytaj także:
Mój skarb to moja wiara: rozmowa z Isabelle d’Ornano

Jeżeli moim skarbem – tylko i wyłącznie – będzie druga osoba, to niewypowiedziane cierpienie sprawi mi rozstanie z nią, a zerwany związek spowoduje załamanie nerwowe. Jeżeli skarbem będzie jedynie praca, to wszelka zawodowa porażka – z którą utożsamiałbym się osobiście – mogłaby się stać przyczynkiem do depresji.

Jeżeli tym ewangelicznym skarbem jest Bóg, cierpienie spowodowane doczesnością powinno nabierać innej perspektywy. W myśl zasady Ad maiora natus sum – do większych dzieł zrodzony jestem.

W takim razie – odpowiedziałem przyjacielowi – analogicznie do buddyjskiej nirwany w chrześcijaństwie stanem wolnym od wszelkich przywiązań można nazwać ideał zawarty w Ewangelii i ostateczne zjednoczenie się z Bogiem. Nauczanie Chrystusa polegało na wyzbywaniu się przywiązań do doczesnej rzeczywistości.

Istnieje jednak również wiele różnic pomiędzy buddyzmem, a chrześcijaństwem – takich jak kwestia reinkarnacji, pojmowania absolutu, roli cierpienia w tym życiu.  Nie stanowiło to jednak problemu do podejmowania dialogu pomiędzy religiami.

Najlepszymi przykładami są postacie takie jak Thomas Merton, William Johnston, Anthony De Mello, którzy z powodzeniem potrafili budować mosty pomiędzy myślą wschodu, a chrześcijańską duchowością. Okazuje się, że można.

Ziarna Prawdy

Deklaracja o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich Nostra Aetate, stworzona podczas Soboru Watykańskiego II, mówi o buddyzmie w sposób następujący:

„Buddyzm, w różnych swych formach, uznaje całkowitą niewystarczalność tego zmiennego świata i naucza sposobów, którymi ludzie w duchu pobożności i ufności mogliby albo osiągnąć stan doskonałego wyzwolenia, albo dojść, czy to o własnych siłach, czy z wyższą pomocą, do najwyższego oświecenia” [DRN 2].


Dzień Islamu w Kościele katolickim w Polsce
Czytaj także:
Czy wierzymy w tego samego Boga? Dzień Islamu w Kościele katolickim w Polsce

W następnej kolejności dodaje, iż „Kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte”, ponieważ nierzadko posiadają one „promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi”.

Kościół przypomina o zachowywaniu chrześcijańskiej tożsamości i wzywa do tego, „aby z roztropnością i miłością przez rozmowy i współpracę z wyznawcami innych religii, dając świadectwo wiary i życia chrześcijańskiego, uznawali, chronili i wspierali owe dobra duchowe i moralne, a także wartości społeczno-kulturalne, które u tamtych się znajdują”.

Tako rzecze Nostra aetate, czyli oficjalny dokument Kościoła katolickiego.