Przyznaję: małżeństwo bywa bolesną edukacją i czasami daje nam niezłą szkołę życia. Ale zamiast wymyślać kolejne sposoby dydaktyczne, może warto uznać równość stron.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Nie tylko kobiety zmieniają się po ślubie. W tej sprawie mężczyźni w niczym nam nie ustępują. Z energicznego narzeczonego, nie wiadomo kiedy, zrobił się leniwy mąż. Z błyskotliwego małomówny. Z komplemenciarza krytykant. Kiedyś sprzątał po sobie, a teraz – kiedy urodziły się dzieci – on zamiast pomagać, nagle stał się bezradny i jeszcze dodaje mi roboty.
Ale może ma inne zalety? Chyba nie poślubiłaś tego mężczyzny tylko dlatego, że był wesolutki, gadatliwy, uwodzący słowem i sam rwał się do mopa.
Myślisz, dlaczego tak się stało? Jakie błędy wychowawcze popełniłam, kiedy uczucia były świeże, a więc chęć nauki i zmian jakby większa…?
Większość frustracji w małżeństwie bierze się z tego, że patrzymy na drugą stronę, a przestajemy widzieć siebie.
I to nie tylko dosłownie – kiedy z fajnej dziewczyny, stajemy się szaroburą masą rozciągniętego dresu, która gniewnie przemieszcza się po mieszkaniu wydając innym komendy i zaraz sama je wykonuje. Z twoich ust wylewa się strumień skargi i niezadowolenia. Rwący potok słów, na który on już nie reaguje.
Czytaj także:
Nie mów, że miłość w Twoim małżeństwie się wypaliła. Bo miłość to Ty
Mąż Cię nie słucha?
Prawdopodobnie dlatego, że codziennie wysłuchuje tego samego. Zwykle po dziesiątym zdaniu, mężczyzna przestaje słuchać. Zanim więc znowu otworzysz usta, pomyśl, co tak naprawdę chcesz, żeby było w tych dziesięciu zdaniach.
Chcesz, żeby mąż był inny – zacznij zmianę od siebie
Może zamiast rozmawiać – dajesz instrukcje, dobre rady lub polecenia? Obsadzasz się w roli tej, która sprawuje nadzór pedagogiczny. Bo po prostu wydaje ci się, że szybciej ogarniasz codzienność. Jesteś bardziej zadaniowa. Potrafisz skuteczniej zapanować nad zmęczeniem po pracy. To może być prawda, ale zarazem też pułapka.
Kiedy ty przemawiasz ex cathedra i tym samym obsadzasz męża w roli ucznia, to jest duża szansa, że on okaże się uczniem niezdolnym, krnąbrnym, leniwym, nieodrabiającym domowych zadań.
Przyznaję: małżeństwo bywa bolesną edukacją i czasami daje nam niezłą szkołę życia. Ale zamiast wymyślać kolejne sposoby dydaktyczne, może warto uznać równość stron.
Jeżeli chcesz uczyć się na błędach, nie stawiaj się za pulpitem nauczycielskim. Mów do męża, jak do dorosłego. Nie infantylizuj go. Wtedy on to ci odda. Zacznie myśleć i działać, jak ktoś dojrzały i odpowiedzialny. Zniknie chęć pouczania, pojawi się pragnienie rozmowy. Zwyczajnej. Takiej, kiedy dzielimy się myślami i uczuciami. Tak chyba jest mądrzej, łatwiej i zdrowiej.
Może skarżysz się, że on jest wiecznie zmęczony. Mrukliwy. Prawie nie rozmawiamy. Tylko: podaj, przynieś, kup. Ja padam na nos, a on tego nie widzi. Skacze pilotem po kanałach. Ubrania rozrzucił. Pyszną zupę ugotowałam, a on mówi, że za dużo mu tu zielonego pływa, i zamów mu pizzę. Czasami nie czujesz się jak żona, ale dobra, bezsilna mateczka. I jak tu teraz wychować takie krnąbrne duże dziecko?
Zrobił ze mnie swoją gospodynię, narzekasz. Ale ty też miałaś w tym udział. Ty na to przyzwoliłaś.
Dusisz się w małżeństwie, bo sama sobie odebrałaś tlen.
Wstajesz pierwsza z całej rodziny, ostatnia się kładziesz. A kiedy on z dzieciakami idą w sobotę na wycieczkę, ty myjesz okna. Ale do kogo ten żal? Ty sama też masz udział w tej sytuacji, która ci nie służy.
Byłaś zbyt uległa – tak cię może wychowano. Kobieta ma być cicha i gospodarna. Być może bałaś się walczyć o swoje, bo nie lubisz się kłócić. Albo: mąż jest zbyt impulsywny, łatwo wybucha, a ty nie wiesz, jak reagować. Powodów może być dużo.
Czytaj także:
Jeżeli nie powiesz mężowi, co cię boli, to skąd ma o tym wiedzieć?
Rozmawiaj tak, żeby problem rozwiązać, a nie go zamaskować
Nie wymuszaj dyscypliny i posłuszeństwa, nie wydawaj rozkazów. To ma być szczerość, która buduje, a nie wyniszczająca wojenka podjazdowa.
Powiedz, że ci – tak po ludzku – ciężko.
Skarbie, wyręcz mnie. Położę się na godzinę, a ty wstrzymaj dzieci, żeby nie skakały mi po głowie. Miałam zrobić kolację, ale dziś chyba musi być jak na obozie harcerskim. Jakiś pasztet czy dżem. Dacie radę!
Żeby mieć lżej – trzeba samej poluzować. Inaczej się nie da.
I odwrotnie, kiedy czujesz, że on ma kłopoty albo przechodzi fazę złego nastroju – na siłę nie reaktywuj go do radości, zapału i pracy wespół w zespół, ramię w ramię. Daj mu trochę czasu. Każdy ma prawo do kryzysu. Kiedy czujesz, że to już za długo trwa, wtedy mów. Nie bój się stawiać granic, warunków i żądań. Pokaż swoje niezadowolenie. Zasugeruj, żeby poszukał pomocy. Na przykład psychologicznej. Albo zaczął więcej się ruszać.
Czytaj także:
Małżeńskie „fair play”. Jak się zdrowo spierać?
Zwierzaj się, zamiast walczyć
Nie stawiaj się na wyższościowej pozycji. Jesteście rodziną. Ty rwiesz się, żeby coś zmienić, on na pewno też chciałby wprowadzić zmiany. Czy wiesz jakie? Czy kiedykolwiek byłaś ich ciekawa?
Nie nastawiaj się rywalizacyjnie i konfrontacyjnie
Mów, co ci leży na sercu. Bądź bezpośrednia. Z taktem, szacunkiem. Bez agresji. Mów, żeby się dogadać, a nie zranić czy odegrać. Zrezygnuj z dąsań, gderania, tworzenia zastępczych problemów, czepiania się drobiazgów, wypominania. Postaw na czułość, humor, ale też asertywność. Pamiętaj, że chcesz zmiany, a nie chwilowej ulgi. Uruchom współpracę. Jak mam ci pomóc schudnąć? Może będziemy razem z dzieciakami biegać przed snem?
Po co wychowywać męża, jak można Go kochać
To twój mąż. Nie jesteś jego matką, pielęgniarką środowiskową, służką, podręczną – jesteś żoną. Jesteś jego kobietą, a on twoim mężczyzną. Czy pamiętałaś dziś o tym?