separateurCreated with Sketch.

Rekolekcje małżeńskie są niebezpieczne. Wiesz dlaczego?

PRZYTULONA PARA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Kiedy widzieliście kobietę, która w kościele kładzie głowę na ramieniu męża? Albo grupę mężczyzn biegnących w pole po kwiaty, by wręczyć je w chwili odnawiania przyrzeczeń małżeńskich? Chcecie zobaczyć? Jedźcie na małżeńskie rekolekcje.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Dlaczego wspominam o wakacyjnych rekolekcjach we wrześniu? Bo jeżeli o nich myślicie, planowanie terminów trzeba zacząć już teraz. Ja wpadłem na ten pomysł w maju. Niestety, od kwietnia wszystkie terminy są już zajęte.

Od wielu jednak lat w środowisku przede wszystkim Domowego Kościoła, a więc małżeńskiej gałęzi Ruchu Światło Życie dostrzec można taką oto tendencję: realny wybór rekolekcji możliwy jest od lutego do marca/kwietnia. Wtedy jest szansa na odnalezienie bądź to kolejnych, istotnych na drodze formacji, dwutygodniowych wyjazdów, bądź też rekolekcji tematycznych, dotykających takich zagadnień, jak: komunikacja w rodzinie, dialog małżeński, zagrożenia duchowe czy też piękno relacji seksualnej. W maju lub w czerwcu na stronach oazowych dostrzec można jedno: permanentnie powtarzający się brak miejsc.



Czytaj także:
Nawet papież jeździ na rekolekcje

 

Dziwnie piękna sprawa

Skąd jednak popularność tego typu wyjazdów? Pytanie to staje się jeszcze bardziej zasadne, gdy zobaczymy jaki jest klasyczny program rekolekcji. A zatem: pobudka ok. 6.30. Na 7.00 trzeba zdążyć na namiot spotkania, a więc osobiste zatrzymanie się w kaplicy nad Słowem Bożym. Potem ok 7.30 jest jutrznia.

Następnie śniadanie, a ok. 9.00 Eucharystia lub konferencja. Następnie są spotkania w grupach, a o 13.00 obiad, który rozpoczyna czas dla rodziny, trwający najczęściej do 16.00. Później przewidziane są różne spotkania: konferencje, szkoły śpiewu lub liturgiczne. Następnie kolacja i pogodny wieczór. Niejednokrotnie ok. 21.00 rozpoczynają się następnie wieczory modlitwy, nocne czuwania lub uwielbienia.

A teraz do tego wszystkiego dołączmy jeszcze jeden bardzo istotny „element”. Myślę tutaj o dzieciach. Na rekolekcje przyjeżdżają rodziny mające zarówno jedno dziecko, jak i szóstkę. Po co się męczyć zatem na takich wyjazdach, zwłaszcza, że wielu „zabierają” większość urlopowego czasu?


WIGRY
Czytaj także:
Święty spokój. 7 miejsc, w których znajdziesz ciszę

 

Pięknie damy radę

Odpowiedź na postawione powyżej pytanie może być dwojaka. Po pierwsze rekolekcje małżeńskie są stałym elementem formacji w Domowym Kościele. Małżonkowie pracują rok nad konkretnym tematem, a następnie formują się na wyjazdowych wyprawach. Myślę jednak, że w znacznej większości osoby decydują się na takie wyjazdy z zupełnie innych powodów, a w zasadzie z jednego powodu. Jest nim „potrzeba”. Wyjazd na rekolekcje jest udaniem się na oazę. Część osób mówi, że to ładowanie akumulatorów. Stwierdzenie to jest niezwykle dziwne, a jednocześnie prawdziwe. Z jednej bowiem strony po rekolekcjach człowiek wraca niewyspany, śpiący i zmęczony. Biegał z zajęć na zajęcia, biegał za dziećmi, biegł do łóżka, by chwilę się przespać. Z drugiej jednak strony z takich wakacji człowiek wraca silniejszy.

 

Dla małżeństw

Pisząc o takich rekolekcjach nie można zapomnieć, iż dedykowane są one rodzinom, a w szczególności małżeństwom. I tak jest nie tylko w teorii, ale i w praktyce. Można na nich dowiedzieć się wielu ciekawych, cennych rzeczy, które pozwalają, by w trakcie kłótni się nie pozabijać. Dużo jednak cenniejsze jest obserwowanie pięknych rodzin. Zastanówcie się: kiedy widzieliście kobietę, która w kościele kładzie głowę na ramieniu męża? Może macie okazję oglądać grupę mężczyzn biegających w pole po kwiaty, by wręczyć je w chwili odnawiania przyuczeń małżeńskich? Może słyszeliście kiedyś modlitwę obcego mężczyzny w kościele, który drżącym głosem Boga chwali za piękno jego żony, to unikalne piękno wyrysowane kilkoma dekadami wspólnej, trudnej drogi? I jeszcze, jak często widzicie małżonków spacerujących ze sobą za rękę? Młodzi tak mają. A emerytów takich widzieliście?

Rekolekcje małżeńskie są niebezpieczne. Grożą one zarażeniem się od innych… miłością.


KOBIETA Z BIBLIĄ
Czytaj także:
3 powody, dla których warto pojechać na rekolekcje ignacjańskie

 

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!