separateurCreated with Sketch.

Amerykanie nazywają go „przeniesionym ręką Boga”. Poznaj historię pływającego kościoła

KOŚCIÓŁ NA FALI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Karol Wojteczek - 15.09.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Niezwykła historia szybko stała się popularna w całych Stanach, a budynek świątyni do dziś określany jest przez Amerykanów jako „kościół przeniesiony ręką Boga”. Metodyści zresztą nie wahają się nazywać tamtego wydarzenia cudem.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Hyde County to niewielkie, niespełna sześciotysięczne hrabstwo we wschodniej części Północnej Karoliny. Z racji położenia u wybrzeży Oceanu Atlantyckiego stosunkowo często bywa ono nawiedzane przez burze tropikalne, choć rzadko są one tak gwałtowne, jak w stanach położonych bardziej na południe. Stolica hrabstwa, Swan Quarter, zamieszkana jest w sporej części przez społeczność metodystów – ruchu anglikańskiego, którego matecznikiem jest właśnie Wschodnie Wybrzeże USA.

Na początku lat 70. XIX stulecia metodyści ze Swan Quarter rozpoczęli poszukiwania dogodnego miejsca pod budowę nowego kościoła. Miejsca, w którym świątynia nie będzie narażona na zalanie przez ustawicznie nękające mieszkańców wody wzburzonego Atlantyku. Niestety, właściciel upatrzonej przez wspólnotę działki, Samuel Sadler, ani myślał pozbywać się gruntów. Kościół stanął więc w innym niż pierwotnie zakładano miejscu, blisko głównej, przecinającej wioskę ulicy Oyster Creek Road. 16 września 1876 r. odprawiono w nim inaugurujące działalność świątyni nabożeństwo.

Przeniesiony ręką Boga

Ledwie trzy dni później nad okolicą rozpętała się burza, jakiej nawet mieszkańcy Swan Quarter nie widywali zbyt często. Ulica Oyster Creek (tłum. „strumień ostryg”) zamieniła się tego dnia w prawdziwy strumień. Wedle zapisków w lokalnej prasie wysokość fali powodziowej sięgnęła tego dnia 5 stóp, czyli ok. 1,5 m. Ku przerażeniu mieszkańców otwarta dopiero co świątynia nie wytrzymała naporu mas wody i wyrwana z fundamentów rozpoczęła „rejs” przez wioskę. Osiadła dopiero... na działce Samuela Sadlera, który, postawiony przed tym faktem, tym razem nie sprzeciwiał się już przekazaniu działki metodystom.

Niezwykła historia szybko stała się popularna w całych Stanach, a budynek świątyni do dziś określany jest przez Amerykanów jako „kościół przeniesiony ręką Boga”. Metodyści zresztą nie wahają się nazywać tamtego wydarzenia cudem.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.