Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Nigdy człowiek nie jest tak wielki, jak wtedy, gdy klęczy – mawiał błogosławiony Jan XXIII. Postawa klęcząca wyraża naszą małość, ale także cześć, uwielbienie, podziw i miłość wobec Boga, który się do nas zniża.
Przyklękanie
W przestrzeni liturgicznej kościoła i w samej liturgii wyróżnić możemy dwa rodzaje klękania. Pierwszy to przyklęknięcie, czyli klęknięcie na moment, na jedno kolano. Przyklękamy przechodząc przed tabernakulum, w którym ukryty jest eucharystyczny Jezus.
Uwaga: nie zawsze będzie się ono znajdowało pośrodku kościoła za ołtarzem. Czasami będzie umiejscowione gdzieś z boku. W jego lokalizacji pomoże nam tak zwana „wieczna lampka” – czerwone światełko nieustannie palące się w pobliżu miejsca przechowywania Najświętszego Sakramentu.
Przyklękamy więc nie pośrodku kościoła, a przed tabernakulum. W ten sposób oddajemy cześć obecnemu w nim Jezusowi.
Kiedy skłon, a kiedy przyklęknięcie?
Jeśli przechodzimy przed ołtarzem, za którym nie ma tabernakulum (lub jeśli tabernakulum jest akurat puste) pozdrawiamy ołtarz (jako święte miejsce, na którym dokonuje się ofiara) przez wykonanie głębokiego skłonu.
Warto przyklęknąć też na jedno kolano, podchodząc procesjonalnie do komunii. Pięknym zwyczajem jest także przyklęknięcie, gdy na ulicy spotykamy kapłana, który idzie z komunią do chorych lub umierających. Ma wtedy na sobie komżę i stułę, a na szyi zawieszoną bursę (czyli ozdobną „torebkę” na Najświętszy Sakrament), więc łatwo się zorientować.
Prosty gest przyklęknięcia (ewentualnie głębokiego skłonu, jeśli akurat stoimy po kostki w błocie) nabiera wtedy charakteru pięknego wyznania naszej wiary w tego, który przyszedł, aby być „Bogiem z nami”.
Kiedy na dwa kolana?
Na dwa kolana klękamy w czasie konsekracji (inaczej: przeistoczenia chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa) oraz po śpiewie „Baranku Boży”, gdy kapłan ukazuje hostię mówiąc: „Oto Baranek Boży”, tuż przed komunią. Kiedy na ołtarzu znajduje się wystawiony do adoracji Najświętszy Sakrament lub gdyby zdarzyło się nam przechodzić przed ołtarzem podczas mszy już po konsekracji, wtedy także klękamy na oba kolana.
Jednak przed konsekracją – ale podczas mszy – wykonujemy w takiej sytuacji jedynie skłon w stronę ołtarza (nawet jeśli za nim jest tabernakulum), jako że w tym momencie to ołtarz jest centrum akcji liturgicznej. O tabernakulum na ten czas niejako „zapominamy”. Tak przynajmniej podpowiada wielu liturgistów.
Jeśli przyjmujemy komunię klęcząc, również robimy to klękając na dwa kolana. W ten sam sposób oddajemy cześć krzyżowi wystawionemu do adoracji w Wielki Piątek i Wielką Sobotę – od Liturgii męki Pańskiej aż do Wigilii Paschalnej. We wszystkie inne dni cześć krzyżowi oddajemy przez skłon.
Miłosny savoir-vivre
W ograniczonej przestrzeni liturgicznej trzeba będzie nieraz zdecydować się na ograniczenie liczby tych gestów czci. Kiedy wchodzę do niewielkiej kaplicy lub przechodzę przed ołtarzem, za którym znajduje się tabernakulum, a obok ołtarza stoi krzyż, nie jest konieczne, bym wykonał jedno przyklęknięcie i dwa skłony. W jednym geście przyklęknięcia mogę wyrazić całą moją cześć i miłość. Nie ma wtedy potrzeby jeszcze dodatkowo się kłaniać. Nie są to bowiem gesty magiczne, ale gesty miłości.
Dlatego zupełnie bez sensu jest praktykowany uparcie – zwłaszcza w okolicach kruchty – „katolski przykuc”. Człowieku, daj sobie spokój. Wyrażanie czci i miłości przez wypinanie tylnej części ciała to naprawdę słaby pomysł.
Przyklękanie i klękanie nie są zresztą obowiązkowe. Nieprzyklęknięcie przed tabernakulum nie jest grzechem. Tak samo jak grzechem nie jest, gdy nie powiem komuś „dzień dobry” albo „dziękuję”. To „tylko” brak kultury. Nikogo nie trzeba chyba przekonywać, że warto umieć zachować się przy stole. Przy Stole Pańskim również.