Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Kiedy bł. Honorat Koźmiński (imię chrzcielne: Wacław) odkrywał, że szafa odgrywa kluczową rolę w odkrywaniu innego świata, C.S. Lewisa nie było jeszcze na świecie. Mimo to zasada była taka sama: wchodziło się do szafy, by spotkać Boga i pokonać zło. Nawet więcej: by to spotkanie i zwycięstwo przenieść w codzienność. A ta była ciężka i to z wielu powodów.
Trwały zabory, które (może zbyt) dumną Rzeczpospolitą Obojga Narodów zamieniły w kraj kolonialny. Po powstaniu styczniowym, w ramach sankcji za wspieranie powstańców, Rosja i Prusy zlikwidowały na swoim terenie zakony żebracze.
Odebrano im klasztory, zostawiając tylko jeden lub dwa, które docelowo miały być umieralniami dla zakonników, gdyż zakazano prowadzenia nowicjatów. Uderzyło to w kapucynów, do których zaliczał się o. Honorat.
Taka praktyka podkopywała morale braci. Pokusa poddania się rozpaczy i rozproszenia wspólnoty był ogromna. Do tego likwidacja zakonów, które zajmowały się głównie duszpasterstwem i formacją, bardzo osłabiła duchowo społeczeństwo na ziemiach polskich pod zaborami, zmagające się właśnie z kryzysem po klęsce. I wtedy właśnie Honorat Koźmiński sięgnął po… szafę.
Dokładnie chodzi o jego konfesjonał w Nowym Mieście, który ze względu na swoją budowę nosił tę sympatyczną nazwę. Spowiednictwo jest szczególnym powołaniem braci kapucynów, ale o. Koźmiński doprowadził jego praktykę do mistrzostwa.
Miał tysiące penitentów, ludzie zjeżdżali się z nawet dalekich okolic, by się u niego wyspowiadać. Co więcej, między innymi właśnie za pomocą konfesjonału bł. Honorat nie tylko uchronił życie zakonne w zaborach rosyjskim i pruskim od zaniku, ale doprowadził wręcz do jego rozkwitu.
Oficjalnie zakony nie mogły funkcjonować, zakazano noszenia stroju zakonnego, a o powstawaniu nowych wspólnot nie było mowy. Co więc wymyślił błogosławiony kapucyn? Oparł się na swoim doświadczeniu pracy z tercjarkami (III zakonem, do którego należą ludzie świeccy).
To właśnie na bazie wspólnoty tercjarskiej w Warszawie, razem z Zofią (w zakonie: Angelą) Truszkowską, w 1855 r. założył pierwsze zgromadzenie – felicjanki. Napisał dla niego konstytucje i określił sposób życia.
Zachował w prawodawstwie podstawowy wymóg życia zakonnego, czyli przestrzeganie ślubów czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, ale pozostałe wymagania zmniejszył do minimum. Nie było habitu, życia w domach zakonnych, choć zachowane zostały pewne formy życia wspólnego, pozostawiona została swoboda pracy zarobkowej i gospodarowania funduszami, oczywiście w porozumieniu z przełożoną.
Po powstaniu styczniowym Honorat Koźmiński, opierając się na tych zasadach, stał się współzałożycielem dwudziestu pięciu zakonów czynnych, z których siedemnaście działa do dziś. Do wymogów funkcjonowania doszedł jeszcze wymóg dyskrecji co do wybranego stanu życia, stąd często siostry bezhabitowe nazywano skrytkami. Miał on chronić zgromadzenia przed nieprzyjemnościami, a nawet wyrokami sądowymi ze strony władz.
Honorat spowiadał i prowadził duchowo założycielki i założycieli tych wspólnot. Umacniał, zachęcał do wytrwałości i otwartości na Boże natchnienia, przede wszystkim zaś – wlewał nadzieję, że ich działanie nie jest daremne. Nie było: zgromadzenia te zapewniały wykształcenie i wychowanie najbardziej tego potrzebującym, opiekę dzieciom, wsparcie ubogim i chorym, podtrzymywały nadzieję na odzyskanie niepodległości.
Wiele energii poświęcały pracy u podstaw, czyli temu, co pozwoliło zachować wolność ducha, a po I wojnie światowej – odbudować wolną Polskę. Co więcej: po kilkudziesięciu latach od kasat zakonów liczba osób konsekrowanych zamiast maleć, wzrosła do ponad 10 tysięcy.
Sam zakonnik, który miał dostęp do szafy i nie zawahał się jej użyć, nie doczekał końca zaborów. Zmarł w 1916 r. mając 85 lat. Oczywiście w opinii świętości.