„Bezdomnymi się gardzi…” mówi TAU, po tym jak spędził dzień na ulicach jego rodzinnych Kielc. W „Dawcy” rapuje o tym, czym jest prawdziwa miłość.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Gdy Tau wypuścił ten teledysk, popłynął strumień komentarzy. Jedni wytykali mu, że naiwnie podchodzi do życia, a drudzy chwalili. Cały teledysk do piosenki „Dawca” z ostatniej płyty rapera oparty jest na prostym eksperymencie… przez jeden dzień Tau stał się bezdomnym.
Czytaj także:
Bezdomny poprosił franciszkanina o piosenkę. I wtedy wydarzyło się to
Czasem fascynuje mnie to, ile czasu mają ludzie na pisanie komentarzy, szczególnie tych krytycznych. Pod tym teledyskiem jedni wołają: brawo Tau – dzięki za ten klip, pomagajmy ludziom! A drudzy: Bezdomni są sami sobie winni – oni wcale nie chcą żyć „normalnie”. Nie dawajcie im kasy! A przecież nie o to chodzi w tym kawałku. Nie chodzi o dawanie pieniędzy. Chodzi o miłość i pogardę. „Z bezdomnych się nie śmieją, bezdomnymi się gardzi…” – mówi Tau w końcówce nagrania.
Wbrew pozorom sama piosenka nie jest o bezdomności. „Dawca” wyrasta z doświadczenia powstawania ostatniego albumu „ON”. Tau stanął wtedy na skraju depresji z przepracowania, poświęcał każdą chwilę na koncertowanie, spotkania z fanami i pisanie nowych kawałków. Odbiło się to na jego psychice i duchu oraz ciele.
„O, czasami nie mam już siły by grać
Z wielkim wysiłkiem wychodzę na świat
Rozdałem talent i serce swym braciom
Chętnie przyjęli i już nie oddadzą
Nie, nie ma za co, mogę być dawcą
Weź jeszcze płaszcz, masz
Mogę tak stać nagi, póki w mym sercu jest Pan”.
Doświadczyliście kiedyś wypalenia, takiej pustki wewnętrznej? Tego, że nie macie w sobie już nic do dania innym? Czuliście się kiedyś jak automat, z którego wszyscy biorą, a nikt nie uzupełnia braków?
„Jestem człowiekiem, a nie jakimś Tau
Jestem człowiekiem, a nie “jakimś tam”
Mam smutną twarz, bo widzę was
Że nie wstydzicie się zła
Że nie boicie się zła”.
Dawajmy ludziom dobro!
To prawdziwy do bólu tekst. I dotyka mojego serca. Dotyka, bo mówi także o mnie. Zamiast rapu, koncertów – podstawiam moją pracę, moje rozmowy, spotkania i modlitwy i… no właśnie. Czasem też nie mam siły, aby rano wstać.
Czy oznacza to, że mam przestać dawać innym dobro, a skupić się na sobie? To mocna refleksja o tym, czy naprawdę idę za Jezusem. Czy daję wszystko z siebie? Tak jak ten, który oddał swoje życie za mnie, za nas wszystkich. On przecież „…ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi” (Flp 2,7).
„Nikt nie ma większej miłości, niż osoba która
Jest gotowa oddać życie za swojego wroga
Dawca”
Coraz bardziej chyba rozumiem ten kawałek. To piosenka o miłości i pogardzie… i zaraz przychodzą mi słowa z Pieśni nad Pieśniami: „Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego domu, pogardzą nim tylko.” (PnP 8, 7b). Czy to jest istota tego, co chce powiedzieć nam Tau? Czy to nie jest prawda, której uczył i doświadczył Jezus, gdy był na ziemi? Że taka prawdziwa miłość – taka do końca, wierna, współczująca i gotowa oddać WSZYSTKO – jest czymś pogardzanym.
„Chciałbym być lepszym człowiekiem, niż jestem raperem
Chciałbym mieć większe szczęście w małżeństwie niż mam je w karierze”.
Przewijam komentarze pod tym teledyskiem i coraz bardziej widzę, że miłość nie jest czym popularnym. Nie jest też czymś łatwym – przecież nie chodzi o to, żeby dawać innym kasę. Ludzie! Miłość nie równa się pieniądzom… Zauważ drugiego, poświęć mu serce, czas, uwagę – bądź dawcą! I każdy potrzebuje dostać miłość – niezależnie od tego, czy jest to słynny raper, czy też brudny i śmierdzący bezdomny z ławki obok.
Czytaj także:
Zorganizowała przyjęcia urodzinowe dla tysięcy bezdomnych dzieci