Niedawno, kiedy wracałem z pracy na lunch, zastałem moich dwóch synów przed domem, przybijających gwoździe do desek. W domu były dwie starsze córki, jedna skulona czytała powieść, a druga robiła ręcznie grę planszową.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Niemowlę drzemało na kanapie rozłożone jak kot wygrzewający się w promieniach słońca. Moja żona pracowicie przygotowywała obiad, wieszała pranie, zbierała porozrzucane po jadalni karty z łacińskimi słówkami i sprawdzała e-maile, robiąc to wszystko jednocześnie. Witamy w nauczaniu domowym!
Edukacja domowa. Dlaczego tak, dlaczego nie?
Edukacja domowa to rodzaj szaleństwa. Ale w tym szaleństwie są również namacalne korzyści: na przykład dzieci nie marzną przed świtem czekając na autobus. W ostatnich latach edukacja domowa stała się bardziej popularna, kiedy byłem dzieckiem, uznawana była za dziwną fanaberię, decydowali się na nią hipisi oraz część religijnych fundamentalistów. Obecnie jest coraz więcej powodów, dla których rodzice podejmują się nauczania domowego. Jednym z nich jest niezadowolenie ze sposobu nauczania w szkole oraz brak zaufania do prowadzonej w szkole edukacji seksualnej. Część rodziców chciałaby posłać uczniów do szkół prywatnych, ale ich na to nie stać. Obecnie edukację domową praktykują rodziny z przeróżnych obszarów społecznych, kierujące się rozmaitymi pobudkami.
Pomijając motywy jakimi kierują się inne rodziny, my zdecydowaliśmy się na edukację domową, ponieważ kochamy być z naszymi dziećmi. Nie jest to oczywiście jedyny powód. W tym sposobie edukacji może realizować się nasze pragnienie, aby dzieci wzrastały w miłości i kochały to, co robią.
Czytaj także:
Edukacja narodowa? A może domowa?
Szkoła nie nauczy, czyli jak być szczęśliwym człowiekiem?
Nie chcemy, żeby uczyły się przede wszystkim, jak dostać dobrą pracę po studiach. Bycie człowiekiem znaczy dla nas znacznie więcej, niż robienie kariery. Chcemy wychowywać dzieci we wszystkich ważnych dla nas aspektach. Miarą sukcesu nie jest liczba dobrze napisanych testów. Chcemy nauczyć ich jak stać się szczęśliwym człowiekiem.
Uczymy dzieci przedmiotów podstawowych, ale staramy się również odpowiadać na ich potrzeby i zainteresowania. Nigdy nie spodziewałem się, jak daleko zaprowadzi nas wszystkich ta przygoda. Wiele lekcji, które przerobiły moje dzieci było dla mnie zaskoczeniem.
„Edukacja domowa pozwala na celebrowanie życia codziennego bez pośpiechu. Możemy skupić się na byciu razem, na nauce codziennych, najpotrzebniejszych umiejętności i wykonywaniu ich z radością i miłością – mówi Agnieszka Pleti, mama czworga dzieci, która cztery lata temu zdecydowała się na samodzielne kształcenie swoich dzieci. – Dzieci uczą mnie przede wszystkim jak z pokorą i miłością podchodzić do drugiego człowieka. Codziennie odbieram dużą lekcję cierpliwości. Muszę uczyć się obserwować, być elastyczna. Jestem skutecznie leczona z egoistycznego przywiązania do rzeczy materialnych i poczynionych planów. Żeby móc prowadzić edukację moich dzieci muszę stawać się wolna i każdego dnia otwarta na to, co przyniesie dzień. Oczywiście nie oznacza to, że nie planuję pracy z dziećmi, że życie pcha nas tam, gdzie chce. Myślę, że należę do osób, które dużo planują i lubią mieć wszystko poukładane. I właśnie dlatego dostaję tak mocną lekcję”.
Czytaj także:
Dlaczego moje dzieci nie muszą mieć dobrych ocen
7 plusów domowej edukacji
1. Sztuka uczenia
Uczenie innych jest najlepszym sposobem, żeby upewnić i ugruntować swoją wiedzę, dlatego nasze dzieci uczą się nawzajem. Przepytują się, robią sobie testy i mają wystarczająco dużo ambicji, żeby uczyć i przepytywać także mnie. Nasz syn, który jest w wieku przedszkolnym, ostatnio zorientował się, że jak się nie umie czytać to wiele się traci. Miał książkę do nauki czytania zatytułowaną „Little Angel Reader” (Mały aniołek, który czyta), ale jego siostra powiedziała mu, że on wcale nie jest aniołkiem… więc sam napisał książkę „Little Lad Reader” (Mały chłopiec, który czyta). Osobiście byłem pełen obaw o naukę matematyki, ponieważ sam sobie z nią nie radziłem, zostawiłem ich, żeby sami się jej uczyli. Okazało się, że moje dzieci rozwiązują najtrudniejsze zadania matematyczne.
2. Motywacja wewnętrzna
Byłem uczniem edukacji domowej do 9 klasy, po czym zapisałem się do pobliskiego liceum. Lubiłem tam wszystko z wyjątkiem nacisku na osiąganie ponadprzeciętnych wyników. Na lekcjach historii nauczyciel opuścił część materiału, ponieważ mieliśmy opóźnienie względem programu. Drażniło mnie to, bardzo chciałem wiedzieć co opuściliśmy, więc zacząłem czytać podręcznik na świetlicy. Zauważył to mój kolega i wyśmiewał się z mojej głupoty, że czytam to czego nie musimy przerabiać. Nauczyciela satysfakcjonowało wyuczenie tylko tego, co zadał, prawdziwa wewnętrzna motywacja oraz głębokie zainteresowanie historią nie były istotne. W nauczaniu domowym moje dzieci uczą się z pasją i radością, mają wewnętrzną motywację do nauki. Ja w tym czasie natomiast mogę siedzieć bezczynnie i jeść lody.
3. Umiejętność rozmowy z osobami dorosłymi
Największa krytyka nauczania domowego dotyczy braku socjalizacji. Jest w tym trochę prawdy. Pomimo faktu, że nasze dzieci bawią się z przyjaciółmi z sąsiedztwa, spotykają się z innymi dziećmi z edukacji domowej podczas wspólnych wycieczek, zawierają przyjaźnie w drużynach sportowych, to jednak tracą możliwość uczestniczenia w sytuacjach społecznych wymagających prowadzenia negocjacji. To dlatego dzieci z edukacji domowej czasem nie umieją się odnaleźć w pewnych sytuacjach, ale wystarczy, że umieścisz je w odpowiednim środowisku i rozkwitają. Moje dzieci umieją prowadzić ciekawe rozmowy z dorosłymi, utrzymując cały czas kontakt wzrokowy. Nie znikają w swoich pokojach, kiedy do domu przychodzą goście, raczej cieszą się z okazji do dyskusji. Jeśli czasem zachowują się niewłaściwie, naprawiają to innym razem. Dzięki temu, że mogą uczestniczyć w naszych spotkaniach ze znajomymi, czują się bardziej swobodnie w relacjach z dorosłymi. Edukacja domowa nie odseparowuje dzieci od dorosłych. Przeciwnie, dzieci naturalnie są zapraszane do świata dorosłych i przygotowywane do osiągania sukcesów.
4. Rozwój duchowy
Czyż nie wszyscy chcielibyśmy, aby nasze dzieci kochały Boga? Problem stanowi fakt, że często wspólne chodzenie do kościoła i pilnowanie wieczornej modlitwy stawia rodzica w roli dozorcy. To bardzo trudne zadanie wymagać od dzieci skupienia, pilnować złożonych rąk i modlitwy, często w tych sytuacjach dzieci mogą odczuć nasz gniew. Jak możemy im pomóc wzrastać w wierze jednocześnie respektując ich osobisty rozwój duchowy?
Najlepszym sposobem przekazywania wiary jest dawanie przykładu samym sobą. To w pewnym sensie łatwiejsze, ponieważ wszystko, co musimy zrobić to modlitwa i praktykowanie wiary w obecności naszych dzieci. Nie jest konieczne wprowadzanie dyscypliny. Jednocześnie jest to jednak trudne, ponieważ musimy sami się modlić i praktykować wiarę, nie możemy być fałszywi. Zaletą edukacji domowej jest też to, że dzieci mogą uczestniczyć i widzieć nasz rozwój duchowy, wzrost naszej wiary. W rezultacie traktują one poważnie również swój rozwój duchowy.
5. Przywództwo
Jeśli nastaną czasy apokaliptyczne i społeczeństwo wyginie, a wraz z nim sklepy warzywne, czy będziesz w stanie przetrwać? Ja wiem, że tak. Moje dzieci są specjalistami w wyszukiwaniu czegoś do zjedzenia w parkach i „naturalnych” odpadach. W ostatnim czasie odkryły, że można jeść żołędzie. Dzięki temu w naszej kuchni stoi dzban żołędzi namaczanych w wodzie. Podobno, kiedy żołądź tonie, oznacza to, że jest robaczywy i nie nadaje się do jedzenia. Nawet jeśli okażą się nierobaczywe, nie zamierzam ich jeść. Chyba, że przyjdą czasy apokaliptyczne, wtedy spróbuję.
Kiedy większość z nas tak jak ja tkwi nieruchomo przy biurku w pracy lub w szkole, dzieci uczące się w domu biegają dziko po parku, obserwując owady przez lupę lub zaprzyjaźniają się z małpami w zoo. Takie sytuacje to coś więcej niż duża porcja zabawy, to lekcje, podczas których dzieci uczą się szybciej i lepiej. Zajęcia poza domem kształtują w nich umiejętności przywódcze, wzajemne zaufanie i poczucie odpowiedzialności.
6. Przedsiębiorczość
Moja córka ostatnio powiedziała, żebym dał jej pieniądze. Kiedy skończyłem się śmiać, powiedziałem, że musi sobie zarobić, więc otworzyła małe przedsiębiorstwo, czyli niewielkie stoisko z okrągłymi, najsmaczniejszymi w całej okolicy ciasteczkami. Składniki kupiła z własnych oszczędności, obliczyła cenę i potencjalne zyski. Sama zrobiła ciasteczka, rozpoczęła reklamę i sprzedaż i zarobiła pieniądze, których potrzebowała.
W szkole nacisk nakierowany jest na przyswajanie wiedzy akademickiej. Jesteś człowiekiem sukcesu, jeśli zdobędziesz dobre stopnie i dostaniesz się na dobrą specjalizację, dzięki której w przyszłości będziesz dużo zarabiać. W nauczaniu domowym uczymy, że każda specjalizacja, wysoko lub nisko płatna, może być ciekawa. Najważniejsze jest, żeby robić to, co się kocha.
7. Nuda
Nuda jest dobra dla dzieci. Pozwala im rozwijać kreatywność, inwencję twórczą i niezależność. W szkole jest harmonogram, którego należy się trzymać. W domu zostawiamy dzieciom znacznie więcej wolnego czasu. Początkowo może to sprawiać wrażenie marnotrawstwa czasu, dzieci mogą godzinami leżeć na kanapie i skarżyć się na nudę. Po jakimś czasie pomysły, które wypełniają ich głowy są niesamowite i brakuje im godzin w ciągu dnia, żeby móc je wszystkie zrealizować.
Czytaj także:
Cuda fińskiej edukacji? W Polsce są już od lat!
Więcej niż edukacja
W Stanach Zjednoczonych w domu uczy się około 3 milionów dzieci. W Polsce edukacją domową jest obecnie objętych niespełna 7000 dzieci od klasy 0 do maturalnej. Od roku 2009, kiedy zniesiono rejonizację i wprowadzono możliwość zapisu do dowolnej szkoły w Polsce, liczba dzieci edukowanych domowo wciąż wzrasta. Jest to związane z możliwością zapisu dziecka do szkoły, która wspiera rodziców, organizuje różnego rodzaju pomoc odpowiednią do tego typu nauki oraz tworzy przyjazne warunki podczas corocznych egzaminów. Warto zaznaczyć, że edukacja domowa w Polsce była bardzo popularna przed wojną, podczas wojny istniała w postaci tajnych kompletów, potem była skutecznie tępiona w czasach komunizmu. Powoli ta szlachetna tradycja, w której rodzice są odpowiedzialni za edukację dzieci, powraca.