Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Dziecko czy nastolatek dręczeni w szkole przez kolegów i koleżanki często nie przyznają się nawet w domu, jak wiele przykrych słów i przezwisk muszą znieść i jak bardzo czują się wobec nich osamotnieni, przegrani i bezradni.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Dręczenie w szkole
Docinki, wyśmiewanie i nękanie złośliwościami w gronie rówieśników sprawia cierpienie. Potrafi pozbawić nadziei i pozostawić głęboki uraz do szkoły.
Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, że niektórzy do zbudowania własnej siły potrzebują cynicznego ranienia osoby słabszej od siebie, ale to fakt: na pewno w każdej szkole i klasie znajdziemy uczniów, którzy czerpią satysfakcję z poniżania innych.
W gronie nastolatków będą to złośliwe uwagi dotyczące wyglądu (w tym wieku – sfery, która zaczyna być bardzo ważna), zamożności, możliwości intelektualnych i widoków na przyszłość. Gdy nieraz słyszę, jakich słów używają uczniowie np. gimnazjum, by komuś „dowalić”, dochodzę do wniosku, że nawet moja wyobraźnia (którą zresztą uważam za bardzo dobrze rozwiniętą) ma tutaj naprawdę wąskie granice. Dzieciaki potrafią być wyjątkowo okrutne i celować w miejsca najbardziej delikatne. Można powiedzieć, że wrażliwcy w tych potyczkach nie mają szans.
Czytaj także:
Przemoc w sieci czy w realu? Cierpienie wygląda tak samo
Ofiary dręczenia. Jak się zachować?
W internecie krąży świetny film, który pokazuje dwa typy zachowania „ofiary” w stosunku do dręczyciela. Pierwszy schemat – to wchodzenie w dialog z obelgami i schodzenie do poziomu rozmówcy. Tu ofiara próbuje kilku strategii: reagowania agresją na agresję („sama jesteś idiotką”), gróźb („jeszcze zobaczysz”), w tym także groźby użycia siły fizycznej; używania argumentów, pokazujących przewagę nad dręczycielem („jestem wyższy od ciebie”) czy nawet kompletnie chybionego w tej sytuacji komunikatu „ja” („to rani moje uczucia” – przecież o to właśnie chodzi atakującemu!). Wszystkie te metody powodują eskalację epitetów i przykrości. Podjęta w ten sposób obrona – to tylko woda na młyn autorki ataków, która widząc, jak jej słowa działają na poniżanego kolegę, dopiero się rozkręca.
Drugi schemat, zamiast rozpaczliwego poszukiwania kontrargumentów, proponuje ofierze odwrócenie uwagi od własnej osoby. Choć tak naprawdę – pozbawia dręczyciela pożywienia, jakim jest poczucie sukcesu, gdy udaje mu się zranić, przestraszyć czy zezłościć upatrzony cel ataków. Instruktaż w filmie pokazuje szereg reakcji, których wspólnym mianownikiem jest dowiedzenie atakującemu, że to, co mówi, generalnie „mnie nie rusza”.
Czytaj także:
Młodzi, zadziorni, agresywni. Skąd bierze się przemoc wśród nastolatków?
Odbierz wagę raniącym słowom
Wśród strategii odbierających wagę słowom dręczyciela są proste kroki: przyznanie częściowej racji („Jesteś idiotą!” – „No tak, czasami nie działam zbyt mądrze”), komplement („ty jesteś bardzo mądra/fajna/śliczna”) i przekaz wprost, że „jestem szczęśliwą osobą i cokolwiek powiesz, nie zmąci mojego poczucia zadowolenia”. W odgrywanej scence widać, jak zszokowany dręczyciel traci wenę i daje za wygraną, kompletnie zbity z tropu.
Nękanie złośliwościami autor materiału nazywa „zachowaniami dominującymi”, które trzeba zdecydowanie odróżnić od przemocy fizycznej (karalnej i domagającej się radykalnej reakcji, z krokami prawnymi włącznie).
Jednak przezywanie, docinki czy poniżanie – tłumaczy jako swego rodzaju grę o dominację, w której celem „oprawcy” jest zranienie uczuć i sprowokowanie gniewu. To właśnie brak reakcji emocjonalnej ze strony ofiary ataków daje jej przewagę i odbiera dręczycielowi całą radość z chorej zabawy.
Emocjonalny dystans
Emocjonalny dystans w sytuacji, gdy druga strona stara się nas poniżyć, jest możliwy wtedy, gdy dobrze zrozumiemy, że ataki mówią coś na temat osoby wyżywającej się na nas, a nie mnie samego. Czyli przyjęcie założenia, że „to, jak działasz, mówi coś o tobie, a nie o mnie”. Złośliwy słowotok odbiera godność jego autorowi, nie mnie. Dlatego nie muszę dawać się wyprowadzać z równowagi – ponieważ tobie chodzi tylko o to.
Można podobne sytuacje potraktować jako trening, w którym uczymy się czegoś bardzo ważnego na całe życie: gdy ktoś nas traktuje źle, nie ujmuje to nam samym wartości. Pokazuje, że człowiek, który zachowuje się względem nas w sposób, który ma upokorzyć czy zranić, sam ma z czymś problem.
Czytaj także:
Jesteś asertywny, agresywny czy uległy? Sprawdź!