separateurCreated with Sketch.

Jak mnie kochasz, to… wynajmij sobie inne mieszkanie

FIGURKI PRZED DOMKIEM, MIESZKANIE RAZEM
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Wszyscy tak robią, rodzina akceptuje. Przecież trzeba się dobrze poznać, sprawdzić, dopasować. Zresztą to nasza sprawa, jak sobie układamy życie. I po co mielibyśmy czekać aż do ślubu, żeby razem zamieszkać?

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Mieszkanie przed ślubem – tak czy nie?

Panuje moda na wspólne mieszkanie z chłopakiem/dziewczyną. Żeby iść pod prąd, potrzebne jest głębokie przekonanie, że czekanie jest warte wysiłku i procentuje w przyszłym małżeństwie. Taką drogę przeszły trzy małżeństwa, które dzielą się swoim doświadczeniem.

Monika i Ignacy są małżeństwem niecały rok i z niecierpliwością oczekują pierwszego dziecka. Wynajęli mieszkanie kilka miesięcy przed ślubem i… zamieszkał w nim tylko Ignacy. Monika pozostała w swoim wynajętym pokoju. Starali się za dużo nie przebywać razem w przyszłym mieszkaniu. Urządzili je dopiero po ślubie. „Fizyczny dystans pozwala bardziej «na trzeźwo» patrzeć na drugą osobę. Dzięki temu, że po spotkaniu każdy wraca do siebie, jest czas, aby przemyśleć to, co jest między nami, pozachwycać się tym, co nam się podoba, ale też zastanowić nad tym, co nas martwi” – uzasadnia Monika.


PRZYTULONA PARA
Czytaj także:
Mieszkamy razem przed ślubem, ale żyjemy w czystości. Dostaniemy rozgrzeszenie?

„Umawiając się z narzeczonym, wykorzystywaliśmy maksymalnie czas na wzajemne poznanie się. Mieszkając wspólnie, nieraz trudniej o rozmowę, bo jesteśmy zajęci swoimi sprawami albo sprawami domowymi”.

Zdaniem Ignacego dla mężczyzny zamieszkanie razem z dziewczyną to wygodne rozwiązanie. „Dziewczyna pomaga prowadzić dom lub wręcz prowadzi za niego, a jednocześnie on nie musi dawać zbyt wiele od siebie w kwestii zaangażowania emocjonalnego i duchowego. Pozostaje furtka, możliwość ucieczki”.

 

Seks w narzeczeństwie to dla nas strata

Anna i Wojciech związali się dziesięć lata temu, mają czwórkę dzieci. Miło wspominają okres narzeczeństwa. Pisali do siebie wtedy listy, które do dziś mają w domu i czasami wspólnie czytają. „Gdybym z nim mieszkała, nie chciałoby mi się pisać listów! Jeśli się wejdzie w relację intymną, to gubi się cenne momenty w narzeczeństwie. Bo pewne emocje można przeżywać tylko pierwszy raz” – mówi Anna.

„Chcemy budować na wartościach chrześcijańskich, a tego trzeba się nauczyć: delikatności w obcowaniu ze sobą, wstrzemięźliwości, panowania nad sobą. To jest potem ważne w małżeństwie, w naturalnym planowaniu rodziny. Daje świeżość miłości! Nie możesz, kiedy chcesz, gdy nie stosujesz antykoncepcji, ale to pokazuje wielką wartość tego spotkania, na które się czeka” – dodaje.



Czytaj także:


Jej mąż, Wojciech, podkreśla: „Mężczyźni szanują dziewczyny, na które muszą poczekać. I nawet jeśli jest im trudno, ta dziewczyna rośnie w ich oczach. Zna swoją wartość”.

Na argument o potrzebie „sprawdzenia siebie” Anna odpowiada: „Miłość jest bezwarunkowa. Oddajesz się drugiej osobie, a nie masz gwarancji, że on będzie zawsze przystojny czy zdrowy. Poza tym do momentu ślubu nie ma pewności, czy ślub się odbędzie. Dziewczyny boją się nieraz, że on je zostawi. A niech zostawi! Może nie jest tego wart”.

 

Po co się sprawdzać przed ślubem?

Monika i Kamil zawarli związek małżeński dwa lata temu, teraz cieszą się pierwszym dzieckiem.

„Każdy mężczyzna fizycznie pasuje do każdej kobiety. Psychicznie – żaden. I dopiero małżeństwo jest po to, żeby się dopasować” – Monika cytuje Jacka Pulikowskiego. Dodaje: „Nasze małżeństwo to sacrum. Pomimo częstych utarczek słownych, czasami nawet kłótni, wiemy, że łączy nas «coś» o wiele głębszego niż drobne nieporozumienia. Czekanie na siebie i wspólne wchodzenie w pełny wymiar małżeństwa jest wielkim przeżyciem i powinno mieć w sobie tę nutkę niepewności, ekscytacji i pokory, by uczyć się od siebie nawzajem”.

Kamil podkreśla, że to narzeczona przekonała go, że jest to inwestycja warta wysiłku. „W ten sposób uczyliśmy się do siebie szacunku oraz odpowiedzialności za nasz związek”.

A nie można po prostu razem mieszkać, bez wchodzenia w relację intymną? Do takiego pomysłu pary podchodzą sceptycznie. „Eee, to jakieś nierealne, chyba że coś jest nie tak z tym chłopakiem” – podsumowuje Anna.


NARZECZEŃSTWO, PIERŚCIONEK ZARĘCZYNOWY
Czytaj także:
Narzeczeństwo to piękny czas w życiu. Ale w sumie dlaczego?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.