Wsłuchiwanie się w dziecięce sygnały nie jest trudne. Wystarczy odkryć dziecko, które także jest w każdym z nas, ono podpowie, jak mądrze i cierpliwie towarzyszyć w szczęśliwym dzieciństwie.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Niegrzeczne dziecko to problem?
Często spotykam zatroskanych rodziców, którzy mają „niegrzeczne dzieci”, a przynajmniej tak je nazywają. Zadziwieni, czasem bezradni, zawstydzeni albo zmęczeni ciągłymi wizytami w szkole, rodzice zadają mi pytania, które śmiało mogłyby się streścić w tym jednym: „Skąd się biorą TAKIE dzieci?”.
Temat grzeczności wydaje się niezwykle ważny z dorosłego i dziecięcego punktu widzenia, nie tylko w czasie przedświątecznym, jak bon na św. Mikołaja (bo do niegrzecznych dzieci nie przychodzi), ale w zwyczajnej codzienności – w domu, w przedszkolu, w szkole, w kościele, w sklepie…
Czytaj także:
Niegrzeczne dziewczynki w Biblii – czego możemy się od nich nauczyć?
Co tak naprawdę oznacza bycie grzecznym?
Ostatecznie chyba to, że dziecko robi wszystko, o co poproszą je dorośli, a jeśli tak się nie dzieje, to sprawia tzw. trudności wychowawcze. Dziecko to mały, mądry człowiek, z ograniczonym wprawdzie myśleniem przyczynowo-skutkowym (to przejaw dziecięcej beztroski), jednak za to z myśleniem bezinteresownym, czasem magicznym, a przez to jakże innym od naszego logicznego pojmowania świata. Jako dorośli wzruszamy się historią Małego Księcia, podczas gdy każdego dnia mamy szansę go spotkać w dziecięcym kadrowaniu rzeczywistości. Miałam niedawno bardzo ciekawe spotkanie z pewną sześciolatką.
– Co mam zrobić z tą kredką, ciągle się łamie? – zapytałam trochę zniecierpliwiona.
– Spróbuj jeszcze raz (wskazała na temperówkę), daj jej szansę.
– Zobacz, nic to nie dało, chyba ma połamany gryf i będę musiała ją wyrzucić.
– Spróbuj jeszcze raz. Bo wiesz, mi się czasami też nie udaje, muszę próbować dużo razy i czekałabym całą noc. Lepiej jednak próbować, bo może się uda.
Czytaj także:
Metoda Montessori zmieniła moje podejście do wychowania dzieci
Rozchorowałabym się, gdybym była ciągle grzeczna
Ta rozmowa miała ciąg dalszy i doprowadziła do delikatnego tematu bycia grzecznym, co w przypadku mojej rozmówczyni było prawie niemożliwe. Rozchorowałam się przez jeden dzień, kiedy byłam mocno grzeczna – wyznała zmartwiona.
Za każdym razem, gdy powracał temat dobrego zachowania kreatywna i odważna dziewczynka wstrzymywała oddech, nieruchomiała i mówiła ściszonym głosem. Skąd się wzięła jej niegrzeczność? W tej historii, jak w wielu innych jej podobnych, dzieci są owocem swoich rodziców – m.in. ich sposobu patrzenia na świat, przeżywania relacji małżeńskich, rodzicielskich, ich oczekiwań, trudnych decyzji, popełnionych błędów wychowawczych (kto ich nie ma?!).
Niegrzeczne dziecko – problem rodziny a nie dziecka
Zainspirowana rozmową o kredkach zapytałam innych dziecięcych ekspertów, co sądzą na ten temat. Ze smutkiem przyjęłam odpowiedź jednego siedmiolatka na pytanie o ciągle łamiącą się kredkę: Wyrzuć ją – najlepiej na wysypisko, do niczego się już nie nadaje.
To tylko odpowiedź dotycząca kawałka drewna, jednak zdradza spojrzenie na świat wynikające z własnych doświadczeń odrzucenia, niepasowania, bycia innym. Częściej jednak słyszałam odpowiedzi o dawaniu jeszcze jednej szansy…
Niedawno usłyszałam o Janku, który sprawiał codzienne problemy w szkole, szybko się złościł, nikogo nie chciał słuchać i długo by można jeszcze wymieniać listę jego niechlubnych zasług. Zmartwiony rodzic zapytał, jak może pomóc swojemu dziecku i okazało się, że interwencji i wsparcia wymagają najpierw sami rodzice.
Czytaj także:
Jaka jest różnica między dzieckiem dobrym a grzecznym? Odpowiedź Janusza Korczaka da ci do myślenia
Nawet najlepszy psycholog nie zastąpi rodzica
Dziecko w swojej mądrości i prostocie oddaje to, co otrzymuje. Może czasem w taki sposób, że trudno się doszukać podobieństwa do zachowań rodziców. Łatwo wtedy postąpić, jak z ciągle nie dającą się zatemperować kredką – skoro nie spełnia moich oczekiwań, mogę ją wyrzucić, ewentualnie zareklamować…
Czasem mam wrażenie, że takim punktem reklamacji jest gabinet psychologa. Rozumiem, że postawa rodziców wynika często z bezradności, nieotwartych oczu i potrzeby poznania i zrozumienia swojego dziecka. Ale nawet najlepszy psycholog nie zastąpi uważnego i kochającego rodzica.
Cieszą mnie takie chwile, gdy dorosły odważy się otworzyć oczy, zaczyna słuchać, co mówi jego pociecha, pozwoli sobie na wejście do dziecięcego świata… Porusza mnie to, gdy rodzice odkrywają, że ich dzieci mają mnóstwo innych cech niż tylko jedyna słuszna kategoria bycia grzecznym.
Wsłuchiwanie się w dziecięce sygnały nie jest trudne. Wystarczy odkryć dziecko, które także jest w każdym z nas, ono podpowie, jak mądrze i cierpliwie towarzyszyć w szczęśliwym dzieciństwie. Czasem dziecięcy przekaz może przyjść do nas nieoczekiwanie, jak dźwięk świątecznej melodii, rozbrzmiewający o trzeciej w nocy…
Czy to niegrzeczne dziecko, które nie szanuje ciszy nocnej? Nie, to Janek, żywe i szczęśliwe dziecko, które melodią opowiada swoją radość z wizyty świętego Mikołaja – takiego dorosłego, który przyszedł, choć nie należało się go spodziewać…