separateurCreated with Sketch.

Urodziła się bez macicy. A mimo to została mamą 48 dzieci!

KOBIETA BEZ MACICY
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Niczego w życiu nie żałuję. Każde dziecko kochałam bezwarunkowo. Wiem, że one taką miłość czują i później zapamiętują na długo...

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Nie musisz być płodna, żeby zostać mamą. Nie musisz urodzić własnych dzieci, żeby bezgranicznie je kochać. Cudowna, waleczna Louise przykładem własnego życia genialnie rozprawia się z mitem, że adopcja to tylko słaba proteza dla biologicznego macierzyństwa.

Życie nigdy jej nie rozpieszczało. W wieku 12 lat straciła matkę, dwa lata później ojca, a gdy miała 16 lat umarł też jej brat. Louise została na świecie sama – trafiła do rodziny zastępczej. Dokładnie w tym samym czasie dowiedziała się od ginekologa, że nie ma macicy.

„To było straszne – mówi – bo oznaczało, że nigdy nie będzie już kolejnego pokolenia mnie. Z drugiej strony, będąc w rodzinie zastępczej przekonałam się, że można kochać dzieci, których nie poczęliśmy, tak samo mocno”.

Jestem mamą 48 dzieci

W wieku 27 lat Louise sama została mamą zastępczą, a w ciągu ośmiu lat przez jej dom przewinęło się aż 48 dzieci. To było trudne. Niektóre zostawały na kilka dni czy miesięcy i trzeba było się z nimi rozstać, dla innych Louise była mamą latami. Słowo „mama” nie jest w jej kontekście ani razu nadużyte.

Jedną z podopiecznych Louise była energiczna, rudowłosa Poppy – kiedy miała 10 lat spędziła z zastępczą mamą rok. Dziś spotkały się znowu po sześciu latach rozłąki.

„Pamiętasz? To ty w święta Bożego Narodzenia” – mówiła Louise, pokazując Poppy nagranie, na którym rozpakowywała prezent.

„Kiedy mieszkałam u niej w domu – wspominała Poppy – czułam się częścią jej rodziny, jakbym była jej własnym dzieckiem. Doceniam to bardzo, bo tego właśnie potrzebowałam”.

Louise nie wyobraża sobie teraz, że jej życie mogłoby potoczyć się inaczej. „Wiele od tych dzieciaków dostałam i niczego nie żałuję”.

Lekcja od Louise

Historia Louise przypomina o kilku ważnych rzeczach.

Po pierwsze: miłość nie ma granic – i to nie jest wcale pusty slogan. Miłość ma granice tylko wtedy, kiedy je jej narzucamy. Louise mogła przecież spędzić życie rozpaczając, że nie będzie mogła mieć dzieci, a adoptowanych nigdy tak mocno jak biologicznych nie pokocha. Wyszła jednak poza schemat, w stracie zobaczyła zysk i dotarła ze swoją troską do tych, o których zatroszczyć się w danych okolicznościach mogła.

Po drugie: wspomniane granice stawia zazwyczaj nic innego jak lęk, że nie damy rady. Tymczasem często w praktyce okazuje się, że strach jak zwykle miał wielkie oczy.

Po trzecie: mimo wszystko, chyba nic nie dzieje się bez przyczyny (choć najczęściej, żeby to pojąć, trzeba przejść przez wielki ból i poczucie straty). Być może bardzo teraz cierpisz, bo od lat nie udaje Ci się zostać rodzicem. Proszę, poświęć dzisiejszy wieczór na następujące przemyślenia: może gdzieś czeka na Ciebie ktoś mały, kogo jeszcze nie znasz, a bez kogo za parę lat nie będziesz mógł wyobrazić sobie codzienności?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!