separateurCreated with Sketch.

Św. Rita i kwitnące róże. Lekarka opowiada o uzdrowieniu za jej przyczyną

ŚWIĘTA RITA Z CASCII
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Małgorzata Bilska - publikacja 22.12.17, aktualizacja 20.05.2024
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Słynie z tytułu „patronka spraw trudnych i beznadziejnych”, ale mówi się też o niej: święta od róż. Podczas nabożeństw za jej wstawiennictwem, które odprawiane są 22. dnia każdego miesiąca, ma miejsce obrzęd poświęcenia róż.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Św. Rita jest skuteczna w „interwencjach kryzysowych”. I bardzo popularna! We Włoszech, skąd pochodziła (1380-1457), sytuuje się w pierwszej czwórce rankingu ulubionych świętych – obok o. Pio z Petrelciny, Franciszka z Asyżu i Antoniego z Padwy.

Rita: święta od róż

W Polsce zaczęła być szerzej znana od lat dziewięćdziesiątych XX w. Opóźnienie ma związek z dwukrotną kasatą zgromadzenia augustianów. Była augustianką, choć zanim wstąpiła do klasztoru w Cascii, żyła jak my... Jej mąż został zabity w ramach vendetty, dwaj nastoletni synowie zmarli rok później. Czy dlatego Margherita Lotti Mancini rozumie codzienne problemy?

Słynie z tytułu „patronka spraw trudnych i beznadziejnych”, ale mówi się też o niej: święta od róż. Podczas nabożeństw za jej wstawiennictwem, które odprawiane są 22. dnia każdego miesiąca, ma miejsce obrzęd poświęcenia róż. Na pamiątkę cudu, jakim było zakwitnięcie czerwonej róży w ogrodzie jej dzieciństwa w Roccaporenie – w styczniu, w górach, na mrozie i śniegu.

Kilka miesięcy przed śmiercią otrzymała od Boga taki znak nadziei. Dowód pamięci i łaski, po którym poczuła się chyba jak wybrana córka i oblubienica Pana. Po śmierci to ona daje nadzieję potrzebującym, a Bóg podobno nie umie jej odmawiać…

Kwiat róży w Krakowie

Przed wejściem do krakowskiego kościoła pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej, kolebki polskich augustianów, regularnie kwitnie krzew róż. I to akurat pod szyldem informującym o nabożeństwach do świętej!

Różne to ważny element tego nabożeństwa, są składane u stóp jej ołtarza wraz z prośbami. Może to dobry czas na specjalną modlitwę? O zdrowie, pokój i moc Ducha Świętego do pokonywania przeciwności, opanowania stresu. O miłość wzajemną. Bo to wielki dar.

Zaprzyjaźnić się ze św. Ritą

Z pytaniem, czy warto modlić się regularnie za wstawiennictwem św. Rity udałam się do pani Antoniny Loster, zwanej Jadwigą, która „przyjaźni się” z Włoszką od ponad 20 lat. Najpierw chodziła do wspomnianego kościoła augustianów na krakowskim Kazimierzu. Jej rodzina po uzdrowieniu kogoś z nieuleczalnej choroby ufundowała dziękczynną kapliczkę niedaleko domu we Włosani, w gm. Mogilany (17 km od Krakowa). Pani Jadwiga, lekarz ginekolog, zna możliwości medycyny. Wiedza nie przeszkadza jej ufać we wstawiennictwo.

Św. Rita jest bardzo ważną osobą w moim życiu – zaczyna pani Jadwiga. - Jestem przekonana o tym, że warto mieć ją za opiekunkę. To nie jest tak, jak sobie czasem wyobrażamy, że przekręcimy kontakt, zaświeci się światło i św. Rita nam pomoże. Trzeba być cierpliwym i wierzyć. Prosić ją o pomoc, zgodnie z wolą Bożą.
Czasem na to, o co prosimy, musimy czekać trochę dłużej. Ale zaprzyjaźnienie się z nią, modlitwa, w naszych czasach jest konieczna. Ludzie załamani, bez jakiejś pajęczyny nadziei, idąc do tej świętej, uzyskują wiarę w to, że może się odmienić ich los. Ich bliskich, dzieci. Osób, które kochają.

Świadectwo pani doktor

Może pani potwierdzić, że wytrwała modlitwa do św. Rity przynosi konkretne owoce? – pytam. „Ależ oczywiście!” – mówi bez wahania. „Ja się z nią nie rozstaję na co dzień. Wszystkie rzeczy, które wydawały mi się bardzo trudne i beznadziejne, po jakimś czasie zostały wyjaśnione, rozświetlone i zawsze z korzyścią dla mnie – o co ją prosiłam”.

Proszę ją więc o konkretny przykład. Lekarka opowiada:

22 września 2009 roku znajdowałam się w stanie krytycznym. Miałam kamień w pęcherzyku żółciowym. Byłam przygotowywana do laparoskopii. Kamień zaczopował ujście pęcherzyka żółciowego, zrobił się wodniak. Wymagałam natychmiastowej interwencji chirurgicznej. Żeby wykluczyć, że nie mam kamieni w przewodach żółciowych, trzeba było przeprowadzić wcześniej diagnostykę przy pomocy zgłębnika dodwunastniczego.
Podczas zabiegu miałam krwotok. Kiedy przyszłam do szpitala, miałam poziom hemoglobiny 15,3 g/dl, w nocy spadło mi do 8,3 g/dl, a nad ranem do 6,3 g/dl. [norma dla kobiet wynosi 12-16 g/dl – MB] Po przetoczeniu krwi było wiadomo, że mój organizm nie nadaje się do laparoskopii. Wypisano mnie do domu i kazano przyjść na zabieg za 2 tygodnie. Zapytałam ultrasonografistę, czy ten kamień może się cofnąć – a on ma duże doświadczenie. Powiedział: Nie, pani doktor, nie ma takiej możliwości. Nigdy się nie cofnie, trzeba usunąć pęcherzyk.

Przyszłam do domu, klęknęłam przed obrazkiem i powiedziałam: Święta Rito, ty mnie dobrze znasz, ja już tam nie pójdę. Błagam cię, zrób coś ze mną. Po wyznaczonym czasie miałam USG. Badanie wykazało, że centymetrowy kamień sam się cofnął, a wodniak pęcherzyka sam się usunął. Przestałam mieć dolegliwości. W zeszłym roku przy okazji innych badań znów zrobiono mi USG pęcherzyka żółciowego. Kamienia nie ma… Czy trzeba czegoś jeszcze?

Pani Jadwiga uwielbia róże. Jej dom – i kaplica św. Rity – stoją przy ulicy św. Rity. Ta nazwa to jej zasługa, podobnie jak lokalny kult świętej. Apostołem czasem zostaje się z wdzięczności.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!