Świętuj tu i teraz. Nie ulegaj nostalgii, nie wybiegaj lękowo w przyszłość. Słuchaj i uśmiechaj się. Przy stole i w kuchni. Być bliżej to znaczy budować mosty, a nie mury. Być czułą, uważną, elastyczną.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Boże Narodzenie to święta rodzinne, ale w tych dniach coraz bardziej brakuje mi tego poczucia, że w rodzinie jest moc! – obwieściła moja znajoma, Hania i zaczęła wspominać, jak to było kiedyś u jej dziadków na podlaskiej wsi:
Pod obrusem siano, ogień trzaska. Pachnie lasem. Przychodzili kolędnicy, wszyscy z nimi śpiewaliśmy, starzy i młodzi, aż gardła zdarliśmy. Dzielenie się opłatkiem trwało z godzinę. Każdy każdego wycałował, porozmawiał.
Radość, jak ogień buchała z pieca. Potem szło się wyściskać sąsiadów. Od chaty, do chaty. Dzieci biegły do obory podsłuchiwać, czy zwierzęta mówią ludzkim głosem. O północy wszyscy jechaliśmy saniami do kościoła. A teraz – życzenia są pośpieszne, jak u cioci na imieninach, rozmowy powierzchowne i przewidywalne, nudne. Cierpię, bo na pasterkę idę tylko z moim ojcem. Córki to zbuntowane nastolatki, zamykają się u siebie. Mąż odwozi teściów, a mama w tym czasie zmywa po wieczerzy, bo nie zaśnie, jak nie posprząta. Święta, święta i po świętach. Ach, żeby znów być dzieciakiem!
Zgadzam się, że święta w dzieciństwie to była magia, ale protestuję, że jako dorośli nie możemy jej poczuć.
Ta żywa pamięć dawnych świąt zapewne ma źródło w dziecięcym sposobie przeżywania. Dziecko jest zanurzone w chwili obecnej. Jest tylko to, co tu i teraz. Intensywnie chłonie ten moment wszystkimi zmysłami. Dlatego do dziś przechowały się w nas smaki i zapachy z dawnych lat. Dzieckiem już nie będziemy, ale można przywrócić ten dziecięcy zachwyt nad chwilą, która właśnie trwa.
Zamiast robić selfie, przeżyj to sama
Świętuj tu i teraz. Nie ulegaj nostalgii, nie wybiegaj z lękiem w przyszłość. Hanka nie może przeboleć dawnych Wigilii w wiejskiej scenerii. „Widzisz, prawie beczę” – mówi i pokazuje mi coś, co przypomina upaćkanego klejem stworka ze słomy. „To jelonek z choinki moich pradziadków. I pomyśleć, że ich dom spalił się w czasie wojny, a pudełko po herbacie z kilkoma choinkowymi ozdobami ocalało. To jakiś cud. Ten jelonek co roku się rozpada, a ja co roku go sklejam. Dziwne, ale to mnie zarazem wycisza i daje siłę”.
Ale moc świętowania to nie dekoracje i atmosfera, bardziej siła wewnętrznych przeżyć. Religijnych i wspólnotowych. Dbamy o choinkowe ozdoby, a czy z równym wzruszeniem i poświęceniem troszczymy się o atrakcyjność rodzinnych więzi?
Żyjemy w różnym tempie, może inaczej myślimy, odmiennie wiedzie się nam finansowo albo jesteśmy po różnych stronach politycznej barykady i nagle razem siadamy do świątecznego stołu. Bywa trudno, a świąteczny stół nie zawsze chce być okrągły, dialogowy.
Czytaj także:
Rodzina na etacie: mama, tata, praca i dzieci
W rodzinie można biec w różnym tempie, ważne by nie stracić się z oczu
Rodzina to żywy organizm, który rzadko patrzy na świat Twoimi oczami. Nie zawsze rozmowy z ciocią dają tyle intelektualnych inspiracji, co więzi koleżeńskie czy zawodowe. Powtarzalność tematów, konieczność bycia w przypisanej domowej roli i hierarchii.
W domowym kręgu jesteś bardziej córką, niż kobietą o złożonej i niepowtarzalnej osobowości. Jesteś jedną z sióstr, niż osobą, która właśnie zrobiła najlepszy projekt w pracy.
Układ rodzinny wymaga pewnego „przycięcia się”, dostosowania się, ale daje wiele w zamian. Bezgraniczną akceptację i wybaczenie. Emocjonalne wsparcie: słowem i przytuleniem. Pomoc materialną.
Zazwyczaj nie widzimy tego, co rodzina dam daje, ale łatwo dostrzegamy, czego dla nas nie robi. Zbyt łatwo i pochopnie oskarżamy, a tak mało dziękujemy. Widzimy „toksycznego” ojca, trudną matkę, wyrodne dziecko, a wszyscy oni są po prostu ludźmi, którzy żyją jak mogą. Błądzą. Czasami chcą przeprosić, ale nie potrafią. Skoro w Wigilię zwierzęta mówią ludzkim głosem, to i my potrafimy.
Jak zadbać, by rodzinny łańcuch był trwalszy, niż ten na choince
Nie sztuka kupić podarunki, ugotować świąteczne potrawy i usiąść do stołu. Przebywanie razem i podawanie sobie półmisków z jedzeniem, to jeszcze nie bliskość, ale zmniejszenie dystansu. Dobrze jeszcze docenić nie tylko to, że stół jest zastawiony, ale że mamy z kim przy nim usiąść.
Ktoś jest starszy, ktoś młodszy, jeden dużo gada, trzeci chce być niewidoczny, ktoś lubi się chwalić, inny nic o sobie nie mówi. Ta różnorodność to bogactwo, a nie mapa punktów zapalnych.
Tam, gdzie się ludzie kochają, tam iskry lecą
Nie mamy wpływu, co ktoś powie, ale mamy wpływ, jak zareagujemy. Nie warto wikłać się w dyskusje, które nam nie służą. Święta nie muszą być dopracowane na błysk, wystarczy, że to my zabłyśniemy poczuciem humoru i dystansem do samej siebie. Ten dwupak rzadko okazuje się być niechcianym prezentem.
Myśl wspólnotowo, bądź bliżej
Zobacz innych nie jako powinowatych, ale jak osoby z niepowtarzalną historią i problemami. Ojca, jako kogoś, kto zaczął zrzędzić, ale właśnie przeszedł na emeryturę i potrzebuje czasu, by się umościć w tym nadmiarowym czasie. Matkę, która nagle coraz częściej narzeka na zdrowie.
Być bliżej to znaczy budować mosty, a nie mury. Być czułą, wyrozumiałą, elastyczną.
Kuzynka była zawsze pewną siebie osobą, teraz wyciszyła się, mniej mówi. Coś się chyba wydarzyło. Nie chodzi o to, by przesłuchiwać się i dopytywać, ale żeby przekazać sobie znak łączności. Gest, uśmiech, może dyskretne pytanie; czy w czymś pomóc?
Są rozmowy stołowe i rozmowy stolikowe, toczone w kuchni, w pokoju dziecinnym, kiedy dzieci szaleją w stołowym, nawet gdzieś w drodze do samochodu, na przystanek, kiedy się żegnamy, ale jeszcze jest okazja na kontakt twarzą w twarz. Dobrze być razem, ale dobrze znaleźć moment na rozmowę z każdym twarzą w twarz.
Czytaj także:
Dziadkowie zbyt hojni? Co zrobić, by nie zasypywali dzieci prezentami
Świąteczny dar rodzinnej bliskości
Psychologowie mówią, że ludzie, którzy razem się bawią, trzymają się razem. Może więc ukłonić się tradycji i jeszcze mieć z tego frajdę?
Renata, trzydziestoletnia, jak o sobie mówi „najlepsza ciocia na świecie” dzieli się pomysłem: „Pomagam w przygotowaniu dwunastu potraw, ale też mam za zadanie przygotować coroczny temat na rozważania przy stole. W tym roku to «Łaska Boska”. Czy ją dziś odczuwasz przy Wigilijnym stole? W jaki sposób? Kto chce, mówi. Na ochotnika. Długo, krótko, na wesoło, na smutno, bez zadęcia, w prostych słowach, bez wstydu. Jak to w rodzinie.
W zeszłym roku, zastanawialiśmy się nad słowami Jezusa: «Odwagi! To Ja jestem, nie bójcie się». ( Mt 14, 27). Dzieci mówiły o spaniu przy zgaszonym świetle. Kuzynka odgrywała scenki z egzaminu na prawo jazdy, kiedy ze strachu wszystko jej się myliło. Najbardziej zapamiętałam opowieść bratanka, rozrywkowego nastolatka, który programowo dystansował się od naszych familijnych katechez, «to dobre dla małych i dziadków».
Ostatnie miesiące spędził na rehabilitacji kolana i zadręczał się, że nie będzie mógł już tak ostro jeździć na snowboardzie. A tu nagle powołuje się na biblijną opowieść o żonie Lotta, o tym, że nie warto oglądać się za siebie, bo czujesz się wtedy martwy. I że on ma odwagę żyć mniej sportowo, ale też pięknie. I z szacunkiem dla swojej rzepki. To było poruszające wyznanie, zakończone autoironicznym westchnieniem: «Rany, mam nadzieję, że nie zostanę kaznodzieją!». Był śmiech, ale też wzruszenie. Poczuliśmy się wyróżnieni, że byliśmy słuchaczami tego pięknego świadectwa. Poczuliśmy się «Razem»”.
Opowieść Renaty zawiera receptę na świąteczną bliskość. Jest nim wzajemna uważność. Ale nie chodzi o monitorowanie talerzy, co by tu, komu jeszcze dołożyć na talerz.
Mam na myśli dar słuchania i dar odpowiadania, które tworzą mądry, scalający dialog.
Jelonek ze słomy to piękna pamiątka, ale rodzinne opowieści z tegorocznych świąt chyba jeszcze mocniej umocnią rodzinną wspólnotę. Warto zadbać o te żywe historie. To, co świąteczne jest rewersem bylejakości, pośpiechu i komunikacji skrótowych. Niech będzie uśmiech zamiast emotikona. Uścisk zamiast maila, a rozmowa – w miejscu praktycznych czy zdawkowych konwersacji. Świętuj uważnie i radośnie, to naprawdę jest dziecinnie proste. Odkryj moc rodzinnych kręgów!
Czytaj także:
Wybór Adele. Rodzina i małe rzeczy najważniejsze. Poruszający list wokalistki