Boże Narodzenie było jednym z najcichszych dni w dziejach ludzkości. Było zwyczajne. Jak usypianie dziecka. Maleńki, pomarszczony Jezus przedarł się ku światłu, sam będąc Światłością.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Już jest. Urodził się. Maleńki, pomarszczony Jezus przedarł się ku światłu, sam będąc Światłością.
Atakują Go nowe zapachy – skóra Matki, ojca, zapach siana, wilgoć, pozostawiony przez zwierzęta smród. Po raz pierwszy wtłacza się w Jego płuca powietrze – ostre, zimne, rozpręża klatkę piersiową i przymusza Go do oddychania.
Jezus przeżywa pierwsze odrzucenie, odrzucenie będące udziałem wszystkich ludzi. Bóg-człowiek zostaje “wyrzucony” na świat z miejsca, w którym spędził dziewięć najcudowniejszych miesięcy swojego życia. Być może Niebo ma coś z łona matki – ciepłego, miękkiego miejsca, w którym czujemy się absolutnie bezpieczni.
Co innego świat – zimny, bezkresny, przytłaczający.
Nawet Bóg chciał się przed nim schronić. Józef kładzie Niemowlę na piersiach Maryi. Mama próbuje Go nakarmić, przykrywa Go płaszczem i tuli do ciepłej skóry. Nocne zmaganie minęło, ale teraz rozpoczyna się kolejne, trud przystawienia do piersi, bycie nieustannie dla, bez możliwości normalnego odpoczynku po ciężkiej podróży i totalnej eksploatacji ciała.
Matka i Dziecko leżą na prowizorycznym posłaniu, lgnąc do siebie w nieśmiałych ruchach. Józef zagrzewa wodę dla Maryi, szykuje coś do zjedzenia, wymienia siano, próbuje zrobić dom z niczego – zamiast wyrzeźbionej przez siebie kołyski, podsuwa Synowi zwierzęcy żłób. Na ten moment musi to Mu wystarczyć.
Rodzice kiedy mogą – śpią. Kiedy nie mogą – czuwają lub uwijają się wokół Dziecka. W tym kruchym momencie polegają na sobie, na Obietnicy. Po raz pierwszy nazywają Jezusa Emmanuelem. Mówią do niego czule, a gdy się niepokoi, płacze, otulają Go ciaśniej, kołyszą tyle ile potrzebuje.
Nagle z ciemności wyłaniają się przygarbione postaci. Józef bierze do ręki swój kij, ciałem osłania Maryję i Dziecko. Zagrożenie mija, gdy grupa mężczyzn i chłopców nie wykazuje wobec Rodziny złych zamiarów. Wręcz przeciwnie – oddają im szacunek, jakby onieśmieleni realizmem przyjścia Boga, zwykłego dziecka w ramionach zwykłej kobiety.
Jezus już jest, choć prawie nikt nie zauważył Jego przyjścia.
Boże Narodzenie było jednym z najcichszych dni w dziejach ludzkości. Było zwyczajne. Jak usypianie dziecka. Jak zmęczenie przytłoczonego nadmiarem obowiązków ojca. Jak przejęcie kobiety, która po raz pierwszy zostaje matką. Bóg przyszedł i od tamtej chwili JEST Z NAMI. Nie ma już żadnych murów.
Czytaj także:
Co czuła Maryja? Adwent to dla mnie 9 miesięcy ciąży w pigułce…
Czytaj także:
Najpiękniejszy obraz Maryi z Dzieciątkiem, jaki widziałem