Jest taki wizerunek Bożej Rodzicielki, który odkryłem kilka lat temu i który powraca do mnie 1 stycznia, w Światowy Dzień Pokoju.
To Madonna Stalingradzka. Namalowana przez Kurta Reubera, oficera Wehrmachtu, który był lekarzem wojskowym i ewangelickim pastorem. Od listopada 1942 roku był – wraz ze swoim batalionem – w Stalingradzie. To właśnie wtedy toczyła się tam jedna z największych i najcięższych walk II wojny światowej nazywana przez jej uczestników „stalingradzkim piekłem”.
W grudniu, kiedy piekło Stalingradu zbierało straszne żniwa po obu stronach walczących stron, on namalował węglem na odwrocie mapy Rosji postać skulonej Matki Bożej otulonej kocem i przytulającej do siebie Dzieciątko Jezus. Dokoła wizerunku napisał po niemiecku: „Światło. Życie. Miłość. Boże Narodzenie w kotle. Twierdza Stalingrad”. Swój obraz zawiesił na ścianie jednego z bunkrów w wigilię Bożego Narodzenia 1942 roku. Obecnie wisi on w jednym z berlińskich kościołów.

Czytaj także:
Tysiąc twarzy, jedna Matka. Galeria obrazów Maryi
Ewangelia przenosi nas dzisiaj raz jeszcze do groty betlejemskiej, która nie była na pewno stalingradzkim kotłem, ale nie była też jedną z naszych sielskich szopek. To było ciemne, zimne, śmierdzące, miejsce oddalone od domostw Betlejem. A jednak było tam Światło, Życie i Miłość. Była Matka przytulająca swoje Dziecko, był Józef, który przykrywał ich swoim płaszczem.
Tej nocy niebo ogłosiło ziemi pokój. Pokój, który nie jest wynikiem międzynarodowych traktatów. Pokój, który rodzi się tam, gdzie jeden człowiek okazuje czułość drugiemu człowiekowi. Potrzebujemy wzajemnej czułości, życzliwości, uśmiechu, choćby najdrobniejszych gestów człowieczeństwa. Potrzebujemy pochylić się nad sobą nawzajem z miłością, przytulić drugiego, choćby dobrym słowem. Jak Madonna Stalingradzka. Wówczas niezależnie od tego, czy będzie to grota betlejemska, kocioł Stalingradu, mieszkanie samotnej staruszki, hospicjum, dom rodzinny, praca, autobus, szkoła, osiedlowy sklep, w sercu drogiego człowieka może zrodzić się Światło, Życie i Miłość. To może być moment, w którym drugi ujrzy nad sobą rozpromienione oblicze Pana i doświadczy Jego pokoju. Apel ks. Jana Kaczkowskiego jest wyzwaniem dla każdego z nas na rozpoczynający się 2018 rok: „Dlatego błagam was, rozmawiajcie ze sobą, okazujcie sobie czułość, przytulajcie się”.
Czytaj także:
Pieluchy Jezusa raczej nie pachniały fiołkami. O Świętej Rodzinie z ks. Strzelczykiem
I czytanie: Lb 6, 22-27
II czytanie: Ga 4, 4-7
Ewangelia: Łk 2, 16-21