Czyli 5 niekoniecznie prawdziwych cech idealnej modelki.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Pierwsze skojarzenie ze słowem „modelka”? Młoda, szczupła i wysoka dziewczyna o nieskazitelnej skórze, z nogami do szyi, czy nie tak? Nie. Pomyśl jeszcze raz.
Młoda? A co powiesz na Helenę Norowicz, by nie wspomnieć o Harvey Nichols, stuletniej modelce „Vogue”?
https://www.instagram.com/p/8gZeM-vKm5/
Szczupła? Niekoniecznie, patrz: Emme, pierwsza modelka w rozmiarze plus, która pojawiła się na liście 50 najpiękniejszych ludzi w magazynie „People” w 1994 roku. (Kiedy miała 12 lat, ojczym kazał jej rozbierać się do bielizny i zakreślał czarnym mazakiem miejsca, w których powinna schudnąć).
Wysoka? Wiesz, że Twiggy, ikona brytyjskiej mody w latach 60., miała zaledwie 162 cm wzrostu?
Nieskazitelna skóra? A przypominasz sobie reklamę dżinsów Diesel, w której wystąpiła Winnie Harlow, dziewczyna z bielactwem?
Pierwsze skojarzenie bywają – hm, powiedzmy, nietrafione. Po chwili refleksji można je skorygować, oczywiście, ale co się w myślach zobaczyło, to – jak mówi internet – „się nie odzobaczy”. Co tu kryć, tkwimy w pętach stereotypów. Nic dziwnego, codziennie przemykają nam przed oczami dziesiątki i setki obrazów, które zapisują nam w podświadomości właśnie taką asocjację: „piękno” równa się „młodość”, „nieskazitelność”, „rozmiar 34”.
Przemysł „modowy” i „urodowy” nie jest tu bez winy, a nawet, szczerze mówiąc, jest absolutnie głównym i jedynym winowajcą. Choć trzeba mu oddać, że potrafi (nie bez oporów wprawdzie) ugiąć się pod naciskiem społecznych przemian. Nawet jeśli pierwszą intencją jest zainteresowanie odbiorcy przez najprostszy mechanizm – wywołanie szoku – to w końcu przecież dzieje się tak, że oswajamy się z innym, nieznanym, nieoczywistym. I to jest dobre.
Pomyślcie tylko: świat zachwycał się Josephine Baker już w dwudziestoleciu międzywojennym. Ale pierwsza czarnoskóra modelka, Donyale Luna, pojawiła się na okładce „Vogue” dopiero w 1966 roku.
Dla nas, pokolenia, które uwielbia Naomi Campbell i chyli czoła przed Michelle Obamą, brzmi to jak baśń o żelaznym wilku – co z tego, że czarnoskóra? A jednak. Zabrało to czterdzieści lat, dwa pokolenia.
A co z tymi nogami – sprawnymi, smukłymi, długimi? Na filmie z YouTube, zobaczycie modelki na wózkach. To pokaz z 2015 roku, więc nie chodzi oczywiście o sukienki, dwa lata w modzie są niczym dwie epoki geologiczne w dziejach Ziemi. Ten pokaz FTL Moda zrealizowany został we współpracy z Fondazione Vertical, włoską fundacją, działającą na rzecz leczenia urazów kręgosłupa, i Models of Diversity, agencją, która szkoli modelki na całym świecie i stara się o równość i powszechny dostęp do tego elitarnego zawodu: bez względu na rasę, wiek, rozmiar czy niepełnosprawność. Założyciele agencji wiedzą, że niełatwo jest o sukces w tej profesji i nie każdy może ją uprawiać – trzeba mieć pewność siebie, odporność, wytrwałość. Tym, co odróżnia tę agencję od innych, jest wolność od stereotypów właśnie. A w tym biznesie wymaga to odwagi i uporu.
Więc może małe ćwiczenie: nie czekaj na kolejną okładkę „Vogue”, żeby sprawdzić swoje własne pojęcie o tym, czym jest piękno. Młodość, sylwetka, swobodne przejście przez wybieg na wysokich obcasach? W której kratce postawisz dzisiaj krzyżyk?
Czytaj także:
Mówisz córce, że jest piękna? To za mało!
Czytaj także:
Siwe włosy w wieku 20 lat. Czemu nie?
Czytaj także:
Koniec magii Photoshopa. Nowe prawo we Francji