„Uczucie” nigdy nie powinno zastąpić refleksji nad tym, czym tak naprawdę jest miłość.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„Uczucia” przejmują kontrolę nad naszym życiem, co prowadzi do poważnych konsekwencji: już nie zatrzymujemy się, aby pomyśleć, ale nasze zachowania i decyzje opieramy na stanie emocjonalnym i nastroju, które są obiektywnie niestabilne i często zależne od hormonów.
Usłyszałam ostatnio opinię, od której dosłownie włosy stanęły mi dęba. Ta osoba stwierdziła, że małżeństwo „dopóki śmierć nas nie rozłączy” jest już nieaktualne, ponieważ to niemożliwe zobowiązać się kochać kogoś na zawsze, bo miłość się kończy… A skoro miłość się kończy, trzeba zakończyć i związek.
Czy to miłość się kończy, czy my przestajemy kochać?
Usłyszałam to pytanie od terapeutki, która, jak można się domyślić, specjalizuje się w pomocy parom w kryzysach. Prawdę mówiąc, moja pierwsza myśl była taka, że ta osoba nie ma pojęcia, czym jest miłość i zaangażowanie. Naprawdę, niech nas Bóg broni od wpadnięcia w szpony takich terapeutów, którzy kategoryzują miłość i zaangażowanie jako „uczucia”.
Musimy wiedzieć i zaakceptować fakt, że wszystkie małżeństwa przechodzą przez różne etapy, w tym i takie, w których nie czujemy się komfortowo albo „czujemy”, że wszelka miłość dawno wygasła.
„Czujemy się” znudzeni. Monotonia zasiada na naszej kanapie i ogląda z nami mecz. Nie ekscytujemy się już tak, jak na początku, a z naszych brzuchów odleciały motylki…
Ale ja dziękuję Bogu, że już nie musimy żyć w tym euforycznym stanie, który przychodzi wraz z zakochaniem się. Wyobraź sobie mieć tak przez całe życie – maślane oczy, irracjonalne zachowania… Bo nie myślimy, że jesteśmy zakochani, tylko czujemy się zakochani.
Czytaj także:
To sprawia, że jeszcze bardziej kocham żonę
Zmęczenie i nuda w małżeństwie
Cieszę się, że przechodzimy przez etapy zmęczenia i nudy w małżeństwach, bo one są zaproszeniem do odkrycia naszych związków na nowo, dodania im nieco pikanterii, zachętą, żeby coś zmienić i podjąć rozsądne, mądre decyzje, oparte na przemyśleniach, a nie na emocjach i pod wpływem chwili.
Kiedy pozwalamy sobie na refleksję, najpierw myślimy, a potem działamy. Decyzje podjęte „sercem” – czy zgodnie z tym, co czujemy – nie są dobre, bo nie wykorzystujemy do nich naszych wyższych zdolności: intelektu i woli, ale są one wynikiem naszych zmiennych emocji.
Jeśli więc przechodzisz przez trudny etap w swoim małżeństwie, zachęcam Cię do refleksji i przypomnienia sobie, czym jest miłość: aktem woli.
Czytaj także:
On zdradził, a ona się nie poddała. Potem wspólnie zawalczyli o swoje małżeństwo. Świadectwo
Miłość nie zawsze jest miła i przyjemna
Kiedy miłość nie idzie w parze z fajerwerkami i motylkami, to znaczy, że musisz ją wybrać, niezależnie od tego, czy ją czujesz, czy nie. Nie można oprzeć małżeństwa i bycia w relacji na mocy uczuć, bo uczucia towarzyszące miłości nie zawsze są takie wspaniałe…
Zastanówcie się, czego brakuje, aby znów wzniecić ten płomień miłości, który kiedyś Was połączył. Znajdźcie brakujące elementy i wprowadźcie konieczne zmiany i poprawki. Poszukajcie profesjonalnej pomocy i wybierzcie kogoś, kto pomoże Wam naprawić Wasze małżeństwo.
„Wieczna” miłość istnieje, jest rzeczywista i prawdziwa. Ale jej doświadczanie zależy od Ciebie i Twojego współmałżonka. Pamiętajcie, że miłość jest sztuką, której kochankowie się uczą, a która ma na celu dobro drugiej osoby.
Tak trzymaj! Nie poddawaj się – zamiast tego odkryj Wasze małżeństwo na nowo. Uda Wam się!
Czytaj także:
Miłość ma pięć faz, choć większość par zatrzymuje się na trzeciej. Dlaczego?
Czytaj także:
Szukasz klucza do udanego małżeństwa? Popracuj nad samooceną!
Tekst pochodzi z angielskiej edycji portalu Aleteia