separateurCreated with Sketch.

Ojciec Mackiewicza: „Błagam o wznowienie akcji”. Powrotu na Nangę jednak nie będzie [Aktualizacja]

TOMASZ MACKIEWICZ
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

„Błagam o wznowienie akcji. Ja wiem, czuję to, że on wciąż żyje” – apelował w rozmowie z Aleksandrą Pawlicką, dziennikarką „Newsweeka” ojciec polskiego himalaisty – Witold Mackiewicz. Wpis Adama Bieleckiego na Twitterze wydaje się jednak jasno wskazywać na to, że żadna ponowna ekspedycja się nie odbędzie, a wszelkie pomysły powrotu na szczyt nazwał „niepotrzebnym budowaniem sensacji”:

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Za organizowaniem kolejnej akcji stoi grupa prywatnych osób. Jak podał portal Wprost.pl, jej przedstawiciele mieli spotkać się w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych z podsekretarzem stanu ds. bezpieczeństwa, konsularnych i polityki wschodniej Bartoszem Cichockim. MSZ w rozmowie z Sportowe Fakty WP zdementowało tę informację. Wciąż jednak nie ma oficjalnego komunikatu w tej sprawie.

 

3 warunki przed wznowieniem akcji

Jak podało Wprost.pl, menadżer Adama Bieleckiego Janusz Niedbał miał skontaktować się z himalaistą, który uczestniczy w wyprawie na K2. W wiadomości przekazanej przez Niedbała Michałowi M. Lisieckiemu miał poinformować, że członkowie polskiej wyprawy są gotowi wznowić akcję, ale stawiają trzy warunki:

  1. Helikopter musi ich wysadzić na wysokości 6500-7000 metrów.
  2. Pogoda musi sprzyjać.
  3. To musi się wydarzyć w ciągu 24 godzin

Co ważne, w rozmowie telefonicznej z Aleteią.pl Janusz Niedbał nie potwierdził jednak tych informacji.

 

Himalaista Adam Bielecki opublikował na swoim Twitterze post, z którego wynika jasno, że ze strony jego ekipy kolejnej próby ratowania Mackiewicza nie będzie. Wszelkie pomysły powrotu na szczyt nazwał z kolei „niepotrzebnym budowaniem sensacji”:

 

 

Nie akcja poszukiwawcza, a ratunkowa

Tomasz Mackiewicz pozostał na wysokości około 7200 m n.p.m. szczytu Nanga Parbat. Jego ojciec przekonuje, że wciąż może żyć.

Tomek potrafi przeżyć przez 6 dni w jamie śnieżnej na podobnej wysokości. To twardy i bardzo uparty chłopak – przekonywał Witold Mackiewicz w rozmowie z dziennikarką „Newsweeka”.

Ojciec himalaisty w rozmowie z „Newsweekiem” przyznał, że cała rodzina to ludzie głębokiej wiary, jednak czuje niedosyt z powodu przerwania akcji:

Przecież w przypadku Tomka to nie jest akcja poszukiwawcza, bo wiadomo, gdzie on jest. To akcja ratunkowa. Jestem wdzięczny za dotychczasową pomoc, za włączenie się polskich władz, ale jako ojciec, a także człowiek, proszę – nie zostawiajmy Tomka samego, póki może żyć. 

 

 

Bóg weźmie Tomusia na plecki”

Witold Mackiewicz dodał także w rozmowie z Aleksandrą Pawlicką, że nigdy nie zaakceptował pasji syna, ani też nie wspierał finansowo jego wypraw. Teraz jednak przeznacza pieniądze na zbiórkę na akcję ratunkową i prosi wszystkich o dołożenie cegiełki:

 Tym razem, w czwartek, pierwszy raz w życiu przelałem pieniądze na konto akcji ratunkowej. Z 13 tysięcy zł jakie wówczas były na koncie, następnego dnia zrobiło się 270 tys. zł. Ludzi dobrej woli nie brakuje. Proszę, zróbmy razem wszystko, co możliwe. 

Mackiewicz wspomniał także o wzruszającym telefonie, jaki otrzymał od swojego wnuka, który próbując go pocieszyć, powiedział:

Dziadku, pan Bóg weźmie Tomusia na plecki i zniesie go w dół.



Czytaj także:
Żona Mackiewicza dziękuje za pomoc. „Proszę nie mówić o Nim źle… był, jest Pięknym i Dobrym Człowiekiem”


CZŁOWIEK W GÓRACH
Czytaj także:
Dlaczego “oni pchają się w te góry”? Co himalaiści odpowiadają na to kłopotliwe pytanie?

Źródło: Newsweek.pl, Wprost.pl

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!