Jeśli coś udaje się w jednej rodzinie, w drugiej może totalnie nie wypalić. Jak zatem zapanować nad swoją rodziną i zorganizować ją po swojemu?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Kiedy czytam lub słucham, jak planować, jak organizować swoje rodzinne życie, słyszę, że trzeba i to, i tamto. Kiedy starałam się wcielić to w nasze życie, to jakbym przykładała linijkę do pogarbionej ściany i udawała, że jest prosto. To tak, jakbym mówiła, że jestem zmęczona, a ktoś mi radzi, by oddać dzieci do babci, kiedy nie mam takiej możliwości. No nie da się! A może jednak…
Planować „nie jak inni”
Czyli planować w odniesieniu do SWOJEJ rodziny. To Ty znasz Wasze zwyczaje, ulubione pory, wiesz, o której dzieci mają drzemki (lub że to akurat dzieci nielubiące snu). Przykładowo, uwielbiam pracować z rana, kiedy wszyscy jeszcze śpią. Podobnie lubię zaczynać dzień dłuższą modlitwą. Niestety, moje dzieci także uwielbiają poranne wstawanie, przez co… kiedy wstaję ja, to i one wstają.
Im wcześniej wstaję ja, tym wcześniej wstają one. Pisanie artykułów planuję zatem na wieczory, a moja poranna modlitwa jest w czasie przygotowywania śniadania, kiedy dzieci przeglądają książeczki.
Czytaj także:
Planowanie pomoże Ci w spełnianiu marzeń! Podpowiadamy, jak to robić
Randka z kalendarzem?
Randka z kalendarzem, czyli tzw. wieczór kalendarzowy. To ciekawa praktyka synchronizowania swoich planów i zadań w rodzinie. Niby robiliśmy tak już wcześniej, ale dopiero w książce Bernadette Noll „Rodzina Slow. Jak zwolnić, odbudować więzi i doświadczyć większej radości” wyczytałam, by ten wieczór był czasem bez spinania się, ale przy herbacie, winie.
Na czym ten wieczór polega? Pod koniec miesiąca spisujemy wszystkie stałe rzeczy w danym miesiącu, spotkania, które już umówiliśmy, daty wizyt u lekarzy, planujemy kto, którego czwartku idzie na spotkanie wspólnoty (chodzimy na zmianę), co musimy we wspólnocie zorganizować, czy mamy sztywne terminy, jakie są terminy zgłoszeń na różne wydarzenia. Jeśli masz już starsze dzieci, one w tym wieczorze (popołudniu) też uczestniczą, wpisując w „rodzinny kalendarz” swoje terminy.
I pamiętaj, że plany w rodzinie są… specyficzne
Ulegają zmianie. Do momentu, kiedy nie zaakceptowałam tego, że coś, co sobie zapisałam, zaplanowałam, że pięknie przyozdobiłam kartkę z kalendarzem, a tu wszystko bierze w łeb (kolejny raz) – frustrowałam się.
Całe szczęście ta nauka zajęła mi „tylko” pierwszy rok macierzyństwa. Zaplanowany wyjazd się nie odbędzie, bo maluch się rozchorował, tu zaczęło się ząbkowanie, tu jest wysyp sprawdzianów, a w pracy… i tak w kółko.
Starsi mówią, że w przyszłości – cichej i dającej wcisnąć się w ramki pięknych planerów – bardzo tego galimatiasu rodzinnego brakuje. Dlatego uczmy się tym czasem cieszyć i nie narzekać (za dużo).
Czytaj także:
Masz problemy z realizacją planów? Wiemy, gdzie może być ich źródło!