Małżeństwo vs. kapłaństwo: które powołanie jest ważniejsze? Jak uniknąć rozczarowania powołaniem? Gdzie jest granica w relacjach ksiądz – kobieta? Jak zaradzić kryzysowi rodziny? Odpowiada bp Wiesław Śmigiel.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Karolina i Maciej Piechowie: Wielu młodych ludzi staje przed wyborem swojej drogi życiowej. Studia, małżeństwo, a może seminarium… Jak sprawdzić, czy wybór jest właściwy?
Bp Wiesław Śmigiel*: Jednej uniwersalnej drogi życiowej, dobrej dla wszystkich nie ma. Jest tylko jedno wspólne powołanie do świętości, ale już dojście do niej dla każdego jest inne. Podobnie nie ma jednego sposobu powoływania przez Boga, przecież nie możemy ograniczać Pana Boga.
Jeżeli przeanalizujemy różne scenariusze powołań na kartach Biblii, to również nie znajdziemy jednego schematu. Każda droga powołania jest inna, ponieważ każdy człowiek jest wyjątkowy i Bóg przygotował dla niego plan zbawienia. Dróg prowadzących do świętości jest sporo.
Czytaj także:
Bp Dajczak podaje młodym swój e-mail. Zapewnia, że wszystkie listy przeczyta
Wiele osób wybiera drogę życiową, która jest służbą dla innych. W sposób szczególny potwierdzają i wzmacniają takie powołanie dwa sakramenty: święcenia oraz małżeństwo. Wbrew pozorom te dwie drogi są blisko siebie, ponieważ służą one budowaniu wspólnoty i uzdalniają w poświęceniu dla drugiego. Można nawet powiedzieć, że jest to jedno powołanie nakierowane na innych.
Gdyby ktoś wybierał kapłaństwo dla siebie, ponieważ chce się zrealizować oraz wydaje się, że będzie mu dobrze w tym stanie, to jego motywacja jest zła. Do kapłaństwa idziemy dla Jezusa Chrystusa, Kościoła oraz dla drugiego człowieka. Analogiczna sytuacja jest w małżeństwie. Decydujemy się na małżeństwo nie tylko dla zaspokojenia swoich pragnień, marzeń i egoistycznych wyobrażeń, ale dla drugiej osoby, dla całej rodziny.
Zapewne dziś mamy tak dużo rozczarowań i dramatów małżeńskich, ponieważ zbyt często szukamy swojego spełnienia, a zapominamy o ofierze i poświęceniu dla innych. Logika miłości i szczęścia jest taka, że ile ofiarujemy i stracimy dla drugiej osoby, tyle dobra do nas wróci, a zdaje się, że często powraca znacznie więcej.
Jak powołanie zrodziło się u Księdza Biskupa?
Ja nie miałem wyraźnego znaku i nigdy nie słyszałem kategorycznego głosu „z góry”. Natomiast u mnie powołanie zrodziło się, myślę jak u wielu księży, wtedy, kiedy spotkałem dobrych kapłanów w moim życiu. Oni wszyscy mniej myśleli o sobie, a bardziej o Kościele. Jako młody człowiek byłem ich przykładem urzeczony i pomyślałem: „Jak wiele musi być satysfakcji i dobra w takim życiu”.
Widziałem w nich nie tylko bardzo dobrych kapłanów, ale również szczęśliwych ludzi. W którymś momencie przyszła myśl: „Może ja również zostanę kapłanem?”. Seminarium mnie przerażało, potężny budynek, grube mury, a wszystko w cieniu szacownej i majestatycznej bazyliki katedralnej w Pelplinie. Nie miałem pewności, że ukończę seminarium, ale uznałem, że to nadal czas rozeznawania.
Czytaj także:
Myślisz o wstąpieniu do zakonu? O tych sprawach koniecznie musisz wiedzieć
Myślę, że w dobrym rozeznaniu powołania pomogła mi rodzina, ponieważ mnie wspierała, ale jednocześnie nigdy nie czułem przymuszania do kapłaństwa. Wręcz przeciwnie, kiedy wracałem do domu z seminarium, moja mama pytała: „Jak ci tam jest?”, a ja odpowiadałem lakonicznie „dobrze”. Kiedy kończyły się wakacje mama spokojnie pytała: „Wracasz?”, a ja odpowiadałem, że wracam na co ona: „Możesz zostać, jeśli chcesz…”.
W ten sposób chciała, aby moja decyzja była dojrzała, a kapłaństwo nie było ucieczką, ale świadomą realizacją powołania. Natomiast gdy zbliżał się sakrament święceń w stopniu diakonatu, to przypominała, że to ostateczna decyzja, na całe życie.
Czy Ksiądz Biskup doświadczył kiedyś zakochania w kobiecie?
Zawsze miałem szacunek do kobiet i nieustannie doceniam ich piękno wewnętrzne i zewnętrzne również. Kiedy byłem w szkole średniej, miałem koleżanki. Z perspektywy czasu stwierdzam, że takiej miłości prawdziwej nie przeżyłem, bo wówczas zapewne dziś byłbym w innym miejscu.
W życiu różnie bywa i jako mężczyzna miałem swoje zachwyty nad kobietami, ale nigdy nie były one na tyle silne, by nakierować moje życie na małżeństwo i rodzinę. W kapłaństwie też tak jest, że często jesteśmy pośród kobiet, które są miłe, atrakcyjne, sympatyczne i myślę, że w takich relacjach nie ma nic zdrożnego. Trzeba tylko pamiętać, aby nie przekraczać granic i żyć w zgodzie z głosem dobrze ukształtowanego sumienia. W relacji do kobiety kapłan jest ojcem lub bratem, a czasem synem.
Co podpowiedzieć mężczyźnie, który stoi na rozdrożu i musi dokonać wyboru między podjęciem relacji z kobietą, a kapłaństwem?
Bardzo ważna jest motywacja wyboru kapłaństwa. Jeśli ktoś rozważa, czy wybrać małżeństwo czy kapłaństwo, to jest naturalna sytuacja. Świadczy o ludzkich dylematach, które są związane z poważnymi wyborami. Niepokojąca jest inna sytuacja. Seminarium nie może być ucieczką przed światem i złymi wspomnieniami lub poszukiwaniem „łatwiejszego” życia.
Czytaj także:
Kard. Tagle dla Aletei: Jak odkryć swoje powołanie? [wywiad]
Jeżeli ktoś z różnych powodów nie jest w stanie wejść w związek małżeński i założyć rodziny, to jego drogą również nie jest kapłaństwo. Warunkiem bycia dobrym księdzem jest zdolność do ojcostwa, którą z czasem można ukierunkować na bardzo potrzebne ojcostwo duchowe. Lekceważenie rodziny, dyskredytacja miłości małżeńskiej, niechęć do kobiet lub nawet lęk przed płcią przeciwną – to poważne przeszkody w drodze do kapłaństwa, które winny zostać rozeznane przez moderatorów w seminarium.
Najlepiej jeśli kandydat do kapłaństwa posiada doświadczenie zdrowej rodziny, pełnej miłości, wzajemnego szacunku i modlitwy, to bardzo pomaga w dobrej formacji ludzkiej. Jednak trudna lub nawet patologiczna sytuacja rodzinna nie jest przeszkodą w powołaniu, ale wymaga od kleryka i moderatorów więcej pracy, by oczyścić motywację, zyskać obiektywną samoocenę oraz nauczyć się dobrych relacji z innymi.
Wiemy, że dzisiaj rodzina przeżywa kryzys. W jaki sposób można wyciągać rodziny z takiego kryzysu?
Przede wszystkim przez rozwój duszpasterstwa rodzin, które rozumiem bardzo szeroko – jako troskę o przygotowanie do zawarcia sakramentu małżeństwa, opiekę nad małżeństwami i rodzinami na różnych etapach życia oraz roztropne towarzyszenie również związkom niesakramentalnym.
Pomocą dla rodzin mogą być poradnie życia rodzinnego. Przy tym nie chodzi wyłącznie o poradnictwo w tradycyjnym rozumieniu, czyli przygotowujące do zawarcia związku małżeńskiego, ale również o fachowe poradnie pomagające rozwiązywać konflikty i problemy. Niestety, w dzisiejszych czasach, kiedy rodzina ma problemy, szuka pomocy np. u psychologów, którzy nie zawsze odwołują się do wartości chrześcijańskich.
Bardzo często pada tam pytanie: czy warto coś jeszcze uzdrawiać? Jeśli psycholog z małżonkami dojdzie do wniosku, że kosztowałoby to zbyt wiele wysiłku, wtedy podejmują wysiłek, by rozstać się przy najmniejszych stratach oraz w zgodzie. Tymczasem trzeba podjąć wysiłek, by pokonać przeszkody, nawet jeśli czasem to dużo kosztuje. Dlatego katolickie poradnie są niezwykle potrzebne – żeby dawać małżonkom narzędzia.
Czytaj także:
Bp Wiesław Śmigiel: Kościół w Polsce wbrew pozorom ma z czego się nawracać
* Bp Wiesław Śmigiel – ur. w 1969 r. Doktor habilitowany nauk teologicznych, biskup pomocniczy pelpliński w latach 2012–2017, biskup diecezjalny toruński od listopada 2017.