Stereotyp nie wziął się znikąd: około trzydziestu procent małżeństw rozpada się z powodu ingerencji rodziców któregoś z małżonków, zwłaszcza teściowej.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Stereotypowa teściowa
Nie trzeba przeprowadzać wnikliwych i żmudnych badań, bo wystarczy wiedza potoczna: teściowe mają fatalną opinię. Obraz starej jędzy, która niszczy szczęście swych dorosłych dzieci, jest powszechny.
Przypomnijmy sobie liczne, często mało wytworne anegdoty i dowcipy o kolejkach mężów pragnących wypożyczyć psa, który zagryzł teściową, czy reklamy, w których przestraszona synowa pucuje dom na błysk, bo za moment wkroczy mama męża i dokona szczegółowej lustracji każdego zakątka. Podsumowanie jest jednoznaczne: teściowa to skrzyżowanie czekisty z zomowcem, osoba, którą trzeba trzymać z daleka od rodziny, bo grozi jej totalną rozwałką. Statystyki potwierdzają, że stereotyp nie wziął się znikąd: około trzydziestu procent małżeństw rozpada się z powodu ingerencji rodziców któregoś z małżonków, zwłaszcza teściowej.
Czytaj także:
Kłopoty z teściową? Oto, skąd się biorą
O wyobrażeniach zbiorowych mówi się „stereotypy” i choć życie obfituje w dziesiątki przykładów starszych pań pomagających młodym ciągnąć wózek losu, dominują stereotypy negatywne, gdyż życie podsuwa liczne przykłady, budzące niedowierzanie i zdumienie. Bo zdarza się, że synowa leczy się z ciężkiej nerwicy i bierze antydepresanty, gdyż mama męża po upewnieniu się, że syn nie wycofa się z decyzji o ożenku, oświadcza młodej kobiecie, że nigdy i pod żadnym pozorem nie odda jej syna, niech sobie nie robi złudzeń.
Albo inna pani, która, świadoma już swej „porażki”, mówi do przyszłej synowej, że ma zapewnić mężowi najwyższy poziom usług, po czym wręcza jej listę z jego ulubionymi potrawami wraz z przepisami, dokładnie wyjaśnia, jak prasować jego koszule, sprzątać jego pokój, a na zakończenie dodaje: „Inaczej cię zniszczę”. Po czym żona przez dziesięciolecia pieczołowicie wypełnia polecenia mamy i jest już tak wprawiona w dbanie o poziom świadczeń, że inaczej nie potrafi funkcjonować.
Synowa kontra teściowa
Rzecz jasna, są i przykłady odwrotne, gdy synowa z impetem wchodzi w dotychczasowe relacje matki z synem i robi wszystko, żeby skończyły się drogie prezenty dla mamy, nie dopuszcza wnuków do babki, utrudnia kontakty. Obserwujemy wokół siebie dziesiątki przypadków i owe obserwacje podpowiadają, że poziom emocji jest znacznie wyższy w relacji teściowej i synowej, niż teściowej i zięcia.
Czemu? Może dlatego, że mężczyźni potrafią łatwiej znaleźć azyl i odnaleźć drogi do „świętego spokoju”, usuną się i co najwyżej w męskim towarzystwie opowiedzą kompensacyjnie kilka dowcipów o psie, który zagryzł „mamusię”.
O napięciach w tej relacji powstała obfita literatura, badania naukowe, poradniki. To oczywiste, że jeśli rodzic traktuje swoje dziecko jak własność, pojawienie się „rywala” odczuje jako zagrożenie. Powinien mimo wszystkich żali wypuścić już dziecko ze swej dłoni, ale jeśli tak się nie stanie, wytoczy zażartą walkę o zachowanie dotychczasowej własności oraz pozycji lidera. Jeśli matka nie zechce zejść „z pudła”, zacznie się zacięta i wyniszczająca walka o tron, w której wszystkie chwyty są dozwolone i z której nikt nie wychodzi bez licznych ran w sercu i obrażeń na duszy.
Owa walka jest tym bardziej zacięta, gdy macierzyństwo i troska o dziecko jest jedynym celem życiowym starzejącej się kobiety, a odejście dziecka grozi odczuciem straszliwej pustki i zderzeniem się z nicością. Liczne i bardzo poważne są powody takich zachowań, ale nie ma wątpliwości, że stereotypy też odgrywają w nich swoją rolę. Bardzo nieciekawą rolę, bo z góry ustawiają obie strony jako przeciwników.
Czytaj także:
Co każda mama chciałaby usłyszeć
Co kraj, to obyczaj
I z powodu uogólnień tkwimy w kulturowych koleinach, które sugerują, że należy co najmniej z rezerwą spoglądać na matkę współmałżonka. O tym, jak bardzo ważna jest kultura, przekonała mnie historia znajomego, który ożenił się z Azjatką.
Ów znajomy był wypieszczonym i wychuchanym przez mamę jedynakiem, prymusem, oczkiem w głowie, treścią i celem życia etc. Przyjaciele i koledzy z pracy aż zamarli, gdy dowiedzieli się o jego zaręczynach, na dodatek z cudzoziemką i przewidywali szczególnie krwawy odcinek owej gry o tron. I bardzo byli zdumieni, gdy okazało się, że żadna wojna nie wybuchła, wręcz przeciwnie, panie żyły w idealnej harmonii, ściśle ze sobą współpracując. Gdyż owej Azjatce nawet do głowy nie przyszło, że z teściową można walczyć, awanturować się, odciągać od syna.
Spokojnie wtopiła się w zwyczaje domu, ale też wprowadziła swoje tradycje i kulturę, odcisnęła swoje piętno, tyle że robiła to spokojnie i z szacunkiem. Była mądrą kobietą, która mając świadomość, że „burzy” dotychczasowy układ, z taktem i pożytkiem dla wszystkich weszła i harmonijnie go przekomponowała. A starsza pani szybko ją doceniła, bardzo polubiła i uznała, że dobrze mieć też córkę.
Czytaj także:
W rodzinie jest siła! Ale tylko wtedy, kiedy nikt w domu nie czuje się bezsilny
Polska teściowa na ołtarzach
Wbrew koleinom warto więc próbować. I to jest wiążące zarówno dla teściowych, jak i synowych. Gdy zastanawiam się nad trudnymi relacjami młodych żon z teściowymi, przychodzi mi na myśl Marianna Biernacka, teściowa, która oddała życie za ciężarną synową. Niemieckim żołnierzom, którzy szukali odpowiedniej liczby Polaków do rozstrzelania w odwecie za działania partyzantów i chcieli zabrać synową, powiedziała: „A jak ona pójdzie? Przecież jest w ciąży”. To było takie naturalne, bez patosu, no nie mogła iść ciężarna, więc poszła Marianna i została zamiast niej rozstrzelana.
I znalazła się Marianna na tronie świętości. I z pewnością o taki tron warto zawalczyć. Kościół czci wiele kobiet, które były teściowymi, ale chyba nie zna innej kobiety, wyniesionej na ołtarze z „paragrafu” bycia teściową. Polską teściową. I czy możemy wątpić, że to przypadek?