To, że zdrada, kłamstwa, przemoc i różnego rodzaju uzależnienia niszczą związki, to jest oczywista oczywistość. Ale czy kiedy w naszej relacji coś nie hula, zastanawiamy się nad rzeczami z pozoru „błahymi”, które jednak skutecznie drążą skałę?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Drodzy Czytelnicy! Ślub to dla wielu wymarzony i wyczekany moment, określany jako ten najważniejszy w życiu. Chcemy, wraz ze specjalistami i naszymi autorami, pomóc Wam przygotować się do Waszej wspólnej małżeńskiej drogi.
Publikujemy teksty w ramach „Aleteiowego kursu przedmałżeńskiego”. Nie wystawiamy zaświadczenia :), ale mamy nadzieję, że nasze teksty pomogą Wam „żyć bardziej” już teraz, u progu Waszego wspólnego życia, a także po „sakramentalnym TAK”! Korzystajcie, przekazujcie dalej, a przede wszystkim – kochajcie się mocno!
U Nowaków i Kowalskich zawsze jakoś lepiej…
Kiedy zaczynamy porównywać się z innymi małżeństwami czy związkami (nie chcę użyć słowa „zawsze”), przeważnie wypadniemy gorzej. Dlaczego? Otóż dlatego, że w dobie internetów, facebooków i innych instagramów każdy pokazuje to, co chce. Najczęściej uśmiechnięte twarze, mile spędzony czas, posiłek przygotowany przez męża (zatem dla mojego minus 500 punktów!), piękny, wymarzony prezent od żony (więc moja poleciała już 550 punktów w dół), no i te dzieci takie u nich grzeczne (bo zdjęcie jest z natury obrazem nieruchomym i niemym:).
Ufff! Niestety – znowu nie chcę użyć słowa „wszyscy”, ale – w większości się na to łapiemy. Kiedy zaczynamy porównywać się z innymi, najczęściej wychodzimy na tym ujemnie. Niewykluczone, że ktoś robiąc to samo w stosunku do nas osiąga podobny wynik.
Przypomnijmy sobie sytuację, kiedy zapraszamy gości – sprzątamy chatę, przygotowujemy pyszności, jesteśmy odświętnie ubrani i w świetnych nastrojach, bo przecież czekamy na miłe towarzystwo, więc tylko się cieszyć. Oni przychodzą i co widzą? Uśmiechniętą rodzinkę w przeczystym domu, a sami przecież wiemy ilu napięć, czy trudności doświadczamy na co dzień w relacji i że w domu nie zawsze panuje porządek (PS chyba, że u kogoś jest zawsze ład i harmonia – chętnie poznam patent w komentarzu ;).
Czytaj także:
Potencjał różnic, czyli jak nie oszaleć z kimś innym niż ja
„Blogery” z wyższej sfery
Obecnie dużo jest blogów o tematyce małżeńsko-rodzicielskiej! I chwała za to, bo świat dziś, jak nigdy, potrzebuje świadectw małżeństw, które zakładają: „i że cię nie opuszczę aż do śmierci”, zamiast: „nie opuszczę cię, aż do momentu, kiedy coś przeskrobiesz”.
My też prowadzimy tego typu działalność, ale to wcale nie oznacza, że u nas zawsze jest cukierkowo. Oj, nie zawsze! Często, mówiąc delikatnie, jesteśmy dla siebie niemili.
To, czym chcemy się dzielić, to nie są nasze kryzysy, trudności i ograniczenia, ale to, że one są do przejścia i nie przysłaniają całokształtu naszej relacji. Średnio raz dziennie któreś z nas mówi przepraszam, a drugie wybaczam i to jest coś, co pozwala nam iść do przodu. Jak to możliwe? Jest taki Ktoś, kto nie nudzi się wybaczaniem i to właśnie On daje nam siłę, żeby przypadkiem nam też się to nie znudziło.
Zatem uwierzcie – nawet najpiękniej wyglądający blogerzy w internecie mają swoje ciemniejsze strony małżeństwa. Jeśli jest coś, co pozwala Ci myśleć, że są w czymś „lepsi”, mają jakiś fajny sposób na przeżywanie relacji we dwoje, żeby stawała się coraz piękniejsza – nie porównuj się, tylko inspiruj! My wiele razy „zapożyczamy” od innych małżeństw, które znamy z internetu, jakieś fajne sposoby na pogłębianie naszej relacji. Doświadczenia innych małżeństw zawsze nas ubogacają.
Czytaj także:
Małżeństwo = jedno ciało z dwiema osobowościami
Szklanka do połowy pusta
Przechodząc już do sedna mojego wywodu, wszystko rozbija się o brak wdzięczności. Narzekanie i porównywanie się do innych wynika właśnie z tego, że nasze serce często pozostaje niewdzięczne, a my patrzymy na to, czego nie mamy, zamiast cieszyć się tym, co mamy!
A gdyby tak zamiast sprzeczać się o to, kto ma dziś zrobić śniadanie, bo ktoś robił wczoraj, a jeszcze inny ktosiek 2 lata temu… ;), po prostu otworzyć oczy, spojrzeć na siebie z miłością i powiedzieć: „Dziękuję, że jesteś”?
A gdyby tak, zamiast ciągle od siebie wymagać i próbować wrzucić w ramki swojej wizji męża czy żonę, spojrzeć przychylniej na tę oryginalną wersję współmałżonka i podziękować raz dziennie za coś? Uwierzcie, na pewno znajdzie się przynajmniej jedna rzecz, za którą będziesz mógł powiedzieć dziękuję.
A gdyby tak podziękować codziennie wieczorem za każdy wspólny dzień, który był nam dany? A gdyby tak wpuścić nieco więcej wdzięczności do naszych relacji, a drzwiami frontowymi wypuścić narzekanie i porównywanie (w przeciwnym razie będzie im tam razem ciasno)?
To nie jest takie proste, ale jest możliwe i naprawdę dużo zmienia. Zmienia nas na lepsze!