Właśnie śpiewa w projekcie „Panny Sprawiedliwe”, jest znaną aktorką i piosenkarką z sukcesami na koncie, ale Olga Szomańska przyznaje, że najważniejszy jest dla niej syn, a bez rodziny nie dałaby rady.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Olga Szomańska, polska wokalistka i aktorka, córka muzyka Włodzimierza Szomańskiego. Znana m.in. z serialu „M jak miłość” czy „Twoja twarz brzmi znajomo”. Nam opowiada m.in. o udziale w projekcie kierowanym przez Darka Malejonka „Panny Sprawiedliwe”, gdzie wykonuje utwór „Okno Julii”, a także o domu wypełnionym muzyką, macierzyństwie oraz planach i marzeniach artystycznych.
Anna Gawrońska-Piotrowska: Jak czuje się Pani jako jedna z „Panien Sprawiedliwych”?
Olga Szomańska: Ja chyba nie czuję się Panną Sprawiedliwą, ale moja bohaterka, o której śpiewam, Julia, niewątpliwie nią jest. Julia uratowała Żydówkę Salomeę i jej córkę Bronkę. To trudna, ale piękna historia. Salomea z Bronką w objęciach puka do okna Julii, by ta je uratowała. Julia nie odmawia, ratuje obie.
Olga Szomańska i „Panny Sprawiedliwe”
Jak to się stało, że wzięła Pani udział w projekcie „Panny Sprawiedliwe”?
Zadzwonił do mnie Darek Malejonek z propozycją. Zgodziłam się w sekundę. Maleo miał dla mnie zarys muzyczny utworu. Po jego wysłuchaniu miałam już konkretną wizję melodii i słów. Historię Julii wybrałam spośród wielu. Tak czułam. W utworze pytam, gdzie był Bóg podczas II wojny światowej. A jednocześnie podkreślam, że tylko Bóg może to wszystko zrozumieć. Na końcu zadaję pytanie każdemu słuchaczowi: „Gdzie Ty jesteś, gdy ktoś puka do twojego okna?”. Każdy może być aniołem, wyciągnąć rękę, pomóc. Kiedy wokół toczą się wojny, a ludzie potrzebują pomocy, dziękuję Bogu, że mieszkam tu, że nie dotyczy to mnie, mojego dziecka, rodziny. To jednak nie zwalnia mnie z poczucia odpowiedzialności za drugiego człowieka. Nie wiem, jak zachowałabym się, gdyby to do mnie ktoś zapukał, jak do Julii, ale wydaje mi się, że nie odwróciłabym wzroku. Każda złotówka, każdy kubek herbaty na dworcu dla potrzebującej osoby jest ważny.
Taki prosty gest może być symbolicznym oknem Julii?
Absolutnie tak i to dotyczy wielu sytuacji. Ustąpienie miejsca w tramwaju osobie starszej czy kobiecie w ciąży, przepuszczenie w kolejce, uśmiech – tych okien może być tysiące… Każdego dnia możemy być lepszym człowiekiem i wypełniać życie dobrym uczynkami.
Udział w „Pannach Sprawiedliwych” jest dla Pani cennym doświadczeniem?
Tak. Jestem wdzięczna Darkowi Malejonkowi, że mogłam współtworzyć płytę razem z wieloma wspaniałymi artystkami. To dla mnie wyróżnienie.
Czytaj także:
Darek Malejonek: Żyć bez lęku to dawać pełnię siebie otrzymując jeszcze więcej
Muzyczny dom i występ z Andreą Bocellim
Pani przygoda z muzyką zaczęła się od domu pełnego muzyki.
O tak, mój dom wypełniony muzyką, miłością, szacunkiem, ukształtował mnie. Moi rodzice to muzycy, więc muzyki było w domu dużo. Chodziłam do szkoły muzycznej, grałam na instrumentach. Gdy dziennikarze pytają mnie o wybór między aktorstwem a śpiewaniem, odpowiadam bez wahania, że byłby to śpiew. To jest przedłużenie mnie, nie wyobrażam sobie życia bez śpiewania. Nie mówię o wielkich scenach, ale o przekazie emocji, jaki mogę dać odbiorcom.
Przeczytałam, że jako dziecko siadała Pani w pokoju i słuchała, jak tata gra na fortepianie.
To prawda. Mój tata był i jest moim mentorem, który stworzył mnie muzycznie. Nauczył mnie wrażliwości. Wydaje mi się, że to jak śpiewam, jest wynikiem tego, jak go obserwowałam.
Wystąpiła Pani na scenie wraz z Andreą Bocellim! Marzy Pani o występie z kimś jeszcze?
To było jedno z najpiękniejszych wydarzeń w moim życiu. Wielu jest wokalistów, z którymi chciałabym zaśpiewać. Na pewno Phil Collins. Wierzę, że kiedyś mi się to uda, tak jak z Bocellim. Kiedy dostałam telefon, że Andrea wybrał mnie do duetu, poczułam się wyróżniona. To dowód na to, że marzenia się spełniają.
Czytaj także:
Piosenka, która prześwietla serca. Tak, że aż boli
Aktorka, piosenkarka i… mama! „Syn jest najważniejszy”
Nie tylko Pani śpiewa, ale jest też aktorką, a przede wszystkim mamą! Jak to pogodzić?
Mój syn Władek jest dla mnie najważniejszy. Bez rodziny nie dałabym rady. Tata Władka pomaga mi w opiece nad synem, jest z nim, kiedy pracuję. Niejednokrotnie rezygnuje ze swoich planów zawodowych, by mi pomóc. Dużym wsparciem są też babcie. Myślę, że syn jest szczęśliwy, gdy jest ze mną, kiedy występuję. Od początku zabierałam go w trasy koncertowe, znosił to dzielnie, podobało mu się i tak jest do dziś. Władek chce chodzić ze mną do teatru, jeździć na koncerty. Widzę, że jest szczęśliwy, gdy widzi mnie szczęśliwą na scenie. Pomaga mi uczyć się roli, ubrać się przed występem, choć ma dopiero 6 lat!
Historia zatoczyła koło – Pani jako dziecko była zaangażowana w życie artystyczne rodziców, teraz to samo robi Władek.
Ładnie to Pani powiedziała, aż się wzruszyłam! Chciałabym, by syn był szczęśliwy, wykonywał w życiu to, co będzie jego pasją. Gdy chodziłam do szkoły muzycznej, mama zawsze mi powtarzała: „Nie zależy mi na tym, byś miała z każdego przedmiotu piątki. Zależy mi na tym, byś z jednego przedmiotu miała piątkę, bo wtedy będę wiedziała, w którą stronę cię kierować”. Dzięki mamie szybko odnalazłam swój kierunek, pozwalała mi realizować się w tym, co naprawdę kochałam, to zaowocowało. To samo chcę przekazać Władkowi.
Ma Pani mądrą mamę i Władek też ma mądrą mamę (uśmiech).
Nie jestem perfekcyjną mamą i każdego dnia uczę się tej roli. Ale widzę, że czas i uwaga, którą poświęcam synowi, są ważne. Nie chodzi o wielkie rzeczy, ale wspólne rysowanie, wycinanie, gotowanie. Oczywiście, mój syn ma też swoje hobby. Jak wielu chłopców interesuje się piłką nożną, marzy, by poznać Roberta Lewandowskiego. Mogę go zapisać na zajęcia sportowe, ale nie będę go zmuszać do aktywności i zainteresowań, na które nie ma ochoty.
Jakie ma Pani plany zawodowe na najbliższy czas?
W dalszym ciągu będzie można mnie oglądać w „M jak Miłość”. Oprócz serialu będzie premiera „Czarownic z Eastwick” w Teatrze Syrena, udział w sztuce „Zakonnica w przebraniu” w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Będzie też szereg koncertów, nadal będę współpracowała z Darkiem przy „Pannach Sprawiedliwych”. Ponadto jestem w trakcie przygotowywania swojej płyty, co jest trudne. Pierwszy solowy album wydałam w 2011 roku i było przy tym dużo pracy. Żeby móc napisać autorskie piosenki, trzeba mieć czas i wolną głowę od wszystkiego. Nie zawsze się to udaje, ale wierzę, że w tym roku krążek powstanie.
Czytaj także:
Baszak: Macierzyństwo jest moim powołaniem [wywiad]
Jeśli nie widzisz wideo kliknij TUTAJ