Życie przed ślubem, z założeniem: bez seksu, przypomina chodzenie ze sobą po polu minowym. Jedno z Was zrobi błąd i oboje wylecicie w powietrze ku wiecznemu potępieniu, a przynajmniej ku małżeństwu z piętnem „nieczystej przeszłości”.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Drodzy Czytelnicy! Ślub to dla wielu wymarzony i wyczekany moment, określany jako ten najważniejszy w życiu. Chcemy, wraz ze specjalistami i naszymi autorami, pomóc wam przygotować się do waszej wspólnej małżeńskiej drogi.
Publikujemy teksty w ramach „Aleteiowego kursu przedmałżeńskiego”. Nie wystawiamy zaświadczenia :), ale mamy nadzieję, że nasze teksty pomogą wam „żyć bardziej” już teraz, u progu waszego wspólnego życia, a także po „sakramentalnym TAK”! Korzystajcie, przekazujcie dalej, a przede wszystkim – kochajcie się mocno!
- Nie wolno wam się „za bardzo” całować.
- Nie wolno wam mieszkać razem.
- Nie wolno wam spać w jednym łóżku/pokoju.
- Nie wolno wam myśleć o sobie pożądliwie.
- Nie wolno wam stosować pieszczot.
- Nie wolno wam rozmawiać „za bardzo” o TYCH sprawach.
- Nie wolno wam chodzić w swojej obecności skąpo ubranymi.
- Nie wolno wam tańczyć razem zmysłowo.
Te i wiele, wiele innych zakazów (mniej lub bardziej restrykcyjnych) z pewnością macie wdrukowane, jak tabliczkę mnożenia. Życie przed ślubem, z założeniem: bez seksu, przypomina chodzenie ze sobą po polu minowym. Jedno z was zrobi błąd i oboje wylecicie w powietrze ku wiecznemu potępieniu, a przynajmniej ku małżeństwu z piętnem „nieczystej przeszłości”. Oczywiście wyolbrzymiam, przesadzam i dramatyzuję, by pokazać, jak ryzykowne jest (paradoksalnie!) myślenie o czystości przez pryzmat „zakazów”.
Dlaczego tak trudno żyć w czystości?
Wszystko nam wolno. Proszę się nie gorszyć. Powtarzam za świętym Pawłem. Serio. Wszystko nam wolno! Bóg wie, że nie da się kochać pod przymusem. Że nici z takiego oddania, z takiego małżeństwa i z takiego seksu. Że aby ta przestrzeń relacji jednoczyła i dawała nam życie, to musi być przez nas wybrana w wolności, a nie w strachu przed karą czy nauczką.
Wyobrażasz sobie takiego Boga: „oho ho! Punkcik 3 i 4 i 7 niezrealizowany. No, no, no. W takim razie 5 stągwi kamiennych łaski sakramentalnej – mniej”??? Obawiam się, że niestety właśnie taki On, kanciasty i szorstki, siedzi w zbyt wielu sercach. I dlatego tak trudno jest p r z y j ą ć czystość jako Jego pomysł na miłość.
Wniosek: razem w y b i e r z c i e czystość. Zróbcie to z wewnętrznego pragnienia. A wasze kolejne małe kroki ku małżeństwu, będą naturalną konsekwencją wyboru czystości, a nie sztucznie narzuconymi „zakazami kościelnymi”. Tym samym zrzucicie z siebie niepotrzebną presję i napięcie. Zrobicie to „dla siebie”, a nie „dla zasady”. Poszukajcie motywacji w sercu, nie w przepisach prawa. Jeśli jej nie znajdujecie, to dobry moment, by przemyśleć relację z Bogiem.
Czytaj także:
Moda na czystość. Czym jest Ruch Czystych Serc?
Nie zabijaj w sobie seksualności!
Co dalej? Chęci, poruszenia, pragnienia, magnetyzm, chemia i wszystko to, co naturalnie przyciąga was do siebie jest d o b r e. Dzięki tej sile, którą Stwórca w nas zaszczepił, zespaja się więź i rodzi się nowe życie. Czystość nie polega więc na założeniu seksualności stryczka i natychmiastowym uduszeniu, nim zdąży się odezwać. Nie zabijajcie jej w sobie! Bo niewyobrażalnie trudno będzie jej powstać z martwych po ślubie. Zaakceptujcie ją i nawet więcej, potraktujcie jako prezent do rozpakowania w noc poślubną.
A zatem? Nie wystarczy trzymać za siebie kciuków i wierzyć, że jakoś to będzie. Żadnej poważnej sprawy nie zostawiamy losowi. A taką poważną sprawą jest wasz związek, również na płaszczyźnie seksualnej. Ustalcie więc wspólne zasady gry. Jesteście zespołem, grajcie zespołowo.
Znając wzajemnie słabe punkty, z szacunku, uprzedzająco omijajcie je. Nie wystarczy jednak obwarować się granicami, trzeba jeszcze zostawić pole do okazywania czułości i zaangażowania. Przegadajcie: co daje wam poczucie bycia ukochanym, ważnym, bezpiecznym itd. Jakie gesty i słowa. Złóżcie miniprzysięgę przed Bogiem. W końcu z Nim chcecie zdobyć największy szczyt, jakim jest święte małżeństwo. Podarujcie sobie coś symbolicznego, co będzie wam fizycznie przypominać o wspólnym pragnieniu.
Szerujcie swoje dobre pragnienia z bliskimi i rodziną! Nie jesteście freakami, kosmitami czy pomyleńcami. Nie musicie się kryć. Może nawet – jak powiecie o tym głośno – okaże się, że jest was więcej? Przecież w kupie siła!
Czytaj także:
Dziewictwo. Co byś chciała o nim wiedzieć, ale wstydzisz się zapytać
Jak odzyskać czystość?
Okej, a co jeśli któryś z punktów „zakazów” już siedzi wam na sumieniu i gryzie? No właśnie: wszystko nam wolno. Ale On wie, że nie wszystko to, co zbuduje nas w życiu małżeńskim, na etapie „chodzenia” – przyniesie nam korzyść. Bogu dzięki „czystość” to coś więcej niż miarka i waga. Sięga dużo dalej i głębiej.
Jako wolny wybór, dar dla siebie i drugiego kształtuje i umacnia. Całkiem prawdopodobne, że u większości par czystość przypomina patchworkowy koc, zszyty z kilkudziesięciu kawałków sukcesów, niepowodzeń, marzeń i słabości, modlitwy i rozmów, obietnic i złamanych słów, bycia razem blisko i znowu daleko. Nie dlatego, że zdjęłam różowe okulary, ale dlatego, że tacy jesteśmy, grzeszni, nieidealni.
Bóg – na szczęście – nie brzydzi się naszą bezsilnością. On ją zbawia. W sakramencie małżeństwa. A tego pragniecie najbardziej, prawda?
Kochajcie się i róbcie to, co przynosi wam korzyść!
Czytaj także:
Sposób na zrzędliwego męża. Seks?