Jego dziełami inspirował się m.in. J.R.R. Tolkien, C.S. Lewis był zagorzałym wielbicielem jego twórczości, Lewis Carroll prosił go o zaopiniowanie roboczej wersji „Alicji w krainie czarów”, a Mark Twain planował napisać z nim wspólną książkę. Publikujemy fragment baśni George’a MacDonald’a „Lekka księżniczka”.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Dawno, dawno temu, tak dawno, że całkiem zapomniałem, kiedy to było, żyli sobie król i królowa, którzy nie mieli dzieci.
Królowa, która nie miała dzieci
Król powiedział sobie:
Wszystkie królowe, jakie znam, mają dzieci. Niektóre mają troje, niektóre siedmioro, inne z kolei aż dwanaścioro, a moja królowa nie ma ani jednego. Czuję się pokrzywdzony.
I postanowił, że będzie się oto gniewał na swoją żonę. Ale ona znosiła to wszystko jak dobra, cierpliwa królowa, którą zresztą była. Wówczas król naprawdę wielce się rozgniewał. Królowa udawała jednak, że traktuje to wszystko jak żart, w dodatku bardzo zabawny.
Dlaczego nie masz przynajmniej córek? – spytał król. – Nie mówię, żeby zaraz synów, nie chciałbym wymagać zbyt wiele.
Rzeczywiście, drogi królu; bardzo żałuję – odparła królowa.
I słusznie – odpowiedział król. – To z pewnością nie powód do chwały.
Król nie był kłótliwy i w każdej sprawie mniejszej wagi całym sercem byłby za tym, żeby królowa postępowała, jak zechce. Jednakże to była sprawa wagi państwowej.
Królowa się uśmiechnęła.
Drogi królu, trzeba być cierpliwym wobec kobiet – powiedziała.
Doprawdy, to była bardzo miła królowa i szczerze żałowała, że nie może spełnić jego życzenia natychmiast.
Czytaj także:
Bajki polskiej misjonarki. Czego się z nich nauczymy?
Kogo (nie) zaprosić na chrzest?
Król usiłował wykazać się cierpliwością, ale z bardzo mizernym skutkiem. Toteż, kiedy w końcu królowa obdarzyła go córką – najśliczniejszą księżniczką, jaka kiedykolwiek kwiliła na tym świecie – otrzymał znacznie więcej, niż na to zasługiwał.
Zbliżał się dzień, w którym należało ochrzcić dzieciątko. Król własnoręcznie napisał wszystkie zaproszenia. Oczywiście, o kimś zapomniał. Zwykle, kiedy tak się dzieje, nie ma to większego znaczenia, tyle że trzeba wiedzieć, o kim zapomnieć. Niestety, król zapomniał bez takiego zamiaru i traf chciał, że padło akurat na księżną Danauke, co było niezręczne. Księżna była bowiem rodzoną siostrą króla, dlatego też powinien był o niej pamiętać. Jednak tak bardzo dała się we znaki staremu królowi, ich ojcu, że ten zapomniał o niej, sporządzając testament. Nic więc dziwnego, że i brat zapomniał jej wysłać zaproszenie. Ale ubodzy krewni nie robią nic, by o nich pamiętać. Dlaczego? Król nie mógł zajrzeć do jej mieszkania na poddaszu, prawda?
Księżna Danauke była zgorzkniałą, mściwą istotą. Zmarszczki pogardy krzyżowały się na jej twarzy ze zmarszczkami drażliwości i sprawiały, że cała była pomarszczona jak krążek masła. Jeśli jakiegokolwiek króla można by usprawiedliwić, że o kimś zapomniał, to właśnie ten nasz król zasługiwał na całkowite wybaczenie, że zapomniał o swojej siostrze, nawet przy okazji chrztu. Wygląd księżnej również był bardzo osobliwy. Jej czoło, które było tak duże, jak pozostała część twarzy, sterczało nad nią niczym urwisko. Kiedy się gniewała, jej małe oczka błyskały niebiesko. Kiedy czuła do kogoś nienawiść, świeciły na żółto i zielono. Jak wyglądały, kiedy kogoś kochała – nie wiem, bo nigdy nie słyszałem, by kochała kogoś poza sobą. Nie sądzę też, by była w stanie pokochać samą siebie, gdyby nie to, że jakoś do siebie przywykła.
Czytaj także:
Cztery rzeczy o Bogu, których nauczyły mnie „Opowieści z Narnii” Lewisa
Księżna rzuca zaklęcie
To, że król o niej zapomniał, było szczególnie nieroztropne dlatego, że cechowała się ona niezwykłym sprytem. W rzeczywistości była czarownicą, a ten, kogo zaczarowała, bardzo szybko miał tego dość, ponieważ przewyższała wszystkie niegodziwe czarownice w ich niegodziwości i wszystkie sprytne w ich sprycie. Gardziła wszelkimi znanymi nam z historii sztuczkami, za których pomocą dokonują zemsty obrażone wróżki i czarownice. Dlatego też, kiedy na próżno czekała i czekała na zaproszenie, postanowiła w końcu udać się na chrzest bez niego i unieszczęśliwić całą rodzinę. Taką właśnie była księżną.
Ubrała się więc w swoją najlepszą suknię, poszła do pałacu, została uprzejmie przyjęta przez szczęśliwego władcę, który zapomniał, że o niej zapomniał, i zajęła miejsce w procesji do królewskiej kaplicy. Kiedy już wszyscy zebrali się wokół chrzcielnicy, księżna zdołała się przedostać w jej pobliże i wrzuciła coś do wody. Potem zaś zachowywała się z wielkim szacunkiem do czasu, aż główkę dziecka polano wodą. W tej właśnie chwili trzykrotnie zakręciła się w miejscu i wymamrotała następujące słowa, na tyle głośno, że usłyszeli ją ci, którzy stali obok:
Lekkość ducha – oto me zaklęcie,
Lekkość ciała – każdej jego części.
Ramiona, co cię noszą, nie będą znużone,
Za to serca rodziców – na zawsze strapione.
Zebrani myśleli, że postradała zmysły i powtarza jakąś niemądrą wyliczankę, niemniej jednak wszystkich przeszedł dreszcz. Dziecko zaś, przeciwnie, zaczęło się śmiać i gaworzyć, podczas gdy niania się przeraziła i stłumiła krzyk, wydało jej się bowiem, że dotknął ją paraliż: nie czuła ciężaru dziecka, które trzymała w ramionach. Ale mocno je przytuliła i nic nie powiedziała. Krzywda została wyrządzona.
*George MacDonald, Lekka księżniczka i inne baśnie (przekład: Emilia Kiereś, ilustracje: Izabella Czarnecka), Wydawnictwo W drodze, 2017
**Śródtytuły pochodzą od redakcji Aleteia.pl
Czytaj także:
Trzy dychy na karku, a Ty płaczesz na bajce?! Znakomicie!