Wyobraźcie sobie taką sytuację – wracacie po pracy do domu i oddajecie się całkowicie życiu prywatnemu. Nie myślicie o pracy, nie sprawdzacie służbowej poczty, nie odbieracie telefonów. To możliwe.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Nadgodziny, czyli miałam skończyć o 17.00…
Mam ten ogromny przywilej, że mogę pracować z domu i sama ustalać sobie godziny pracy. Jestem szczęściarą. Przekonuję się o tym każdego dnia, siadając jeszcze w piżamie z kubkiem kawy przy laptopie, żeby poczytać prasę online.
Ostatnio przekonałam się o tym podczas spotkania, na które umówiłam się w piątek o 18.00 z przyjaciółmi z poprzedniej pracy, którzy obecnie pracują w różnych firmach i zajmują się PR-em, marketingiem itp.
Wszyscy kończą pracę teoretycznie o 17.00. Na 12 osób punktualnie dotarły cztery, następnych sześć zdążyło przed 19.00, a dwie praca zatrzymała do 20.00. Spotkanie skończyło się o 22.00, ale nie udało się, abyśmy razem spędzili czas przy stole. Koleżanka, która dotarła w pierwszej czwórce odebrała SMS-a od szefa i musiała wrócić, żeby wysłać ważnego maila.
Czytaj także:
Pracujesz w domu? 5 sekretów, które poprawią twoje freelancerskie życie
Kolejnych dwóch kolegów w trakcie spotkania wychodziło na zewnątrz, aby spokojnie porozmawiać na służbowe tematy – jeden z przełożonym, drugi z kolegą z pracy. Inna koleżanka musiała jeszcze rozesłać współpracownikom raport, więc włączyła na pół godziny laptop. Większość czasu i tak rozmawialiśmy o pracy, że jest jej dużo i wszyscy jesteśmy zmęczeni. Na koniec zaczęliśmy wyobrażać sobie rzeczywistość zawodową, w której nie istnieją służbowe połączenia ani maile po godzinach. I taką pracę, która faktycznie kończy się o 17.00. Powzdychaliśmy za czasami bez komórek i laptopów, i rozeszliśmy się do domów.
Dobre praktyki zachodnich korporacji
Nasze marzenia w niektórych firmach na zachodzie są rzeczywistością. To miejsca, w których nie wymaga się od pracowników kontaktów służbowych po pracy, a nawet się ich zakazuje. W firmie Google w Dublinie pracownicy wychodzą do domów bez mobilnych urządzeń, specjalnie po to, by mogli odpocząć. Podobnie niemiecki koncern motoryzacyjny Daimler – tam pracownicy nie dość, że nie mają dostępu do maili po pracy, to kiedy wyjeżdżają na urlop, przychodzące maile są automatycznie kasowane. Po powrocie nie muszą się odgrzebywać z zaległej korespondencji, tylko mogą normalnie pracować.
Inaczej z komfortem pracowników po godzinach pracy poradziła sobie francuska firma informatyczna Atos – zrezygnowała z komunikacji mailowej. Do komunikacji wewnętrznej używa się tam specjalnych narzędzi, do których można mieć dostęp jedynie ze swojego komputera w firmie. Zabieg ten był celowy, pracodawcy chodziło o to, aby pracownicy wracali rano do firmy wypoczęci, a nie zestresowani pracą w domu i kontaktem z przełożonymi.
To tylko pojedyncze przykłady i niestety, ale nic nie zapowiada, że staną się one standardem, szczególnie w Polsce, gdzie niewiele firm traktuje pracownika jako długofalową inwestycję, a bardziej jako cytrynę do wyciśnięcia.
Czytaj także:
Jaka praca daje najwięcej satysfakcji? Sprawdziliśmy badania
Francuskie rozwiązanie
Inny sposób, bardziej systemowy, na umożliwienie pracownikom rozdzielenia życia zawodowego od pracy wprowadziła od 1 stycznia 2017 roku Francja. Po wyjściu do domu pracownicy bez wyrzutów sumienia i żadnych konsekwencji mogą „nie być w kontakcie”, czyli mogą mieć wyłączone służbowe telefony, albo nie odbierać połączeń od szefa i nie sprawdzać skrzynki mailowej.
Nie dotyczy to wszystkich, ale osób zatrudnionych w firmach zatrudniających powyżej 50 pracowników. Są one zobligowane, aby dojść do porozumienia z pracownikami i opracowania grafiku jasno określającego, kiedy pracownicy muszą być dostępni po pracy, a kiedy nie. Nowe rozwiązania precyzują, kiedy pracownik w domu może spokojnie oddać się życiu domowemu, bez zawracania sobie głowy poleceniami szefa.
Im mniej, tym więcej
Dlaczego to takie ważne? Zbyt częste sprawdzanie służbowej skrzynki – czy to w pracy, czy w domu, nie dość, że nie sprzyja produktywności, to na dodatek ma negatywny wpływ na zdrowie psychiczne i przyczynia się do wypalenia zawodowego.
Na jednej z konferencji British Psychological Society w 2015 roku Cary Cooper, profesor psychologii i zdrowia organizacji, wyjaśniał, że obsesyjne sprawdzanie służbowej poczty nosi znamiona nałogu, który fatalnie się odbija na życiu rodzinnym pracowników.
Cooper zaapelował do brytyjskiego biznesu, aby nie pozwalać pracownikom na pracę po godzinach lub w weekendy czy na urlopach. Jego zdaniem celem pracodawców powinna być m.in. walka z pracoholizmem wśród swoich pracowników, ponieważ w dłuższej perspektywie generuje on duże straty w przedsiębiorstwach. Brzmi to o tyle przekonująco, że pod kątem produktywności Wielka Brytania plasuje się na przedostatnim miejscu w grupie państw G7.
W tym przypadku sprawdza się zasada – im mniej, tym więcej.
Czytaj także:
Praca, w której wszyscy są równi? Zobacz, jak działają turkusowe firmy