Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Kard. Karol Wojtyła nazwał ascezę „koniecznym współczynnikiem życia moralnego człowieka”. Podstawowe środki przy praktykowaniu ascezy są od wieków te same. Asceza niezbędna jest również w tak intymnej sferze, jak ludzka seksualność.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Raz po raz powraca pytanie, czy w XXI stuleciu w życiu człowieka wierzącego jest jeszcze miejsce na ascezę. Wielu kojarzy się ona jedynie ze średniowieczem i mocno okrutnymi praktykami wobec własnego ciała, z biczowaniem włącznie. Da się dzisiaj być prawdziwym chrześcijańskim ascetą, nie będąc księdzem, siostrą zakonną albo mnichem?
Legenda o św. Aleksym
„Wszyscy jesteśmy powołani do zjednoczenia z Bogiem, a asceza ma nas do tego przygotować” – powiedział w jednej ze swych konferencji prof. Aleksander Bańka, politolog, adiunkt w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Śląskiego oraz świecki lider Centrum Duchowości Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Katowickiej.
Czytaj także:
Modlitwa głębi, czyli duchowa droga bez cukierków. Dla tych, którzy chcą więcej
Być może jeszcze niektórzy pamiętają ze szkoły „Legendę o św. Aleksym”, który „pod wschodem (czyli pod schodami) leżał”. „Każdy nań pomyje, złą wodę lał. / Leżał tu szesnaćcie lat / Wszytko cirpiał prze Bóg rad” – relacjonował anonimowy autor.
Św. Aleksy, według legendy, opuścił żonę i dom rodzinny jeszcze przed nocą poślubną i rozpoczął życie pełne wyrzeczeń. Zostawił wszystko ze względu na Boga. Nawet uczniowie w swych wypracowaniach piszą, że był prawdziwym ascetą, podejmującym liczne umartwienia. Nie był natomiast mnichem ani duchownym. Był świeckim.
Asceza: droga przez krzyż
Katechizm Kościoła Katolickiego w części poświęconej świętości chrześcijańskiej stwierdza bez ogródek:
Droga do doskonałości wiedzie przez krzyż. Nie ma świętości bez wyrzeczenia i bez walki duchowej. Postęp duchowy zakłada ascezę i umartwienie, które prowadzą stopniowo do życia w pokoju i radości błogosławieństw.
Asceza nie dotyczy tylko księży i zakonników. Jest potrzebna wszystkim. Mówił o niej papież Franciszek w czerwcu ubiegłego roku podczas dorocznego kongresu diecezji rzymskiej o problemach wychowawczych z dojrzewającą młodzieżą. Diagnozując, że współcześnie wszyscy jesteśmy ogarnięci rytmem konsumpcjonizmu, powiedział, że trzeba pilnie odzyskać zasadę duchową, ważną a zdewaluowaną, którą jest asceza.
Trzeba do niej wychowywać, ponieważ: „Budzi pomysłowość i kreatywność, rodzi możliwości dla wyobraźni, a szczególnie otwiera na pracę zespołową, w solidarności. Otwiera na innych”. Jest niezbędna jako droga do spotkania się, przerzucenia mostów, otwarcia przestrzeni, rozwijania się wraz z innymi i dla innych.
To nie jest ucieczka od życia
Czym jest chrześcijańska asceza? Eryk Łażewski w Aletei przypomniał, że od czasu Klemensa Aleksandryjskiego (II w.) ascezę traktowano jako swoisty trening duchowo-moralno-religijny, usuwający przeszkody dla rozwoju religijnego, a jednocześnie ćwiczący nasze sprawności (umiejętności) ułatwiające ów rozwój.
Czytaj także:
Asceza. Chrześcijański sposób na zbliżenie się do Boga
W niewielkiej książeczce zatytułowanej „Elementarz etyczny” kard. Karol Wojtyła nazwał ascezę „normalnym i koniecznym współczynnikiem życia moralnego człowieka”. Jej istotą jest rzetelne zaangażowanie się w pracę nad sobą, w dzieło moralnego doskonalenia się i nie dotyczy tylko przykazań. Podkreślił, że asceza nie polega na ucieczce od życia, ale ma mu zapewnić pełnię i być dla człowieka drogą do Boga.
„Służy ona temu, by wszelkie wartości zostały uporządkowane w należytym stosunku do Boga. Przynosi to chwałę Bogu i człowiek mocniej się z Nim zespala (na zasadzie dobra)”.
Już jako papież wskazywał, że podstawowe środki przy praktykowaniu ascezy są od wieków te same: modlitwa, post i pokuta oraz jałmużna, czyli dzielenie się z potrzebującymi tym, co posiadamy.
Wolność i roztropność
W kontekście normalności o ascezie mówił też kiedyś znany i popularny w mediach benedyktyn o. Leon Knabit. Jednak zwrócił też uwagę na inny, bardzo ważny aspekt. Na pytanie: „Czemu służy asceza?”, odpowiedział dobitnie: „Wolności. Własnej, ale też tych, z którymi żyjemy”.
Wyjaśnił, że ten, kto jest dzięki niej bardziej wolny od swoich potrzeb i rzeczy, przestaje traktować ludzi przedmiotowo. Nie „używa” ich do zaspokajania potrzeb i pożądań.
O. Knabit podkreślił, że asceza nie może być celem sama w sobie. Musi nią rządzić roztropność. „Nie może ona polegać na popisywaniu się, na dążeniu do osiągania kolejnych rekordów. Asceza musi też zawsze czemuś służyć”. Dlatego np. jeśli zbyt rygorystycznie traktowany post osłabia człowieka, utrudnia skupienie, rozprasza, trzeba z niego zrezygnować.
Czytaj także:
Jak nie grzeszyć słowami? 7 rad ascetów z góry Athos
Panowanie nad popędami
Katechizm Kościoła Katolickiego, komentując czwarte przykazanie kościelne, dotyczące postu, wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych oraz powstrzymywania się od zabawy w okresie Wielkiego Postu, wyjaśnia, że te praktyki, przygotowujące wiernych do uroczystości liturgicznych, „usposabiają nas do zdobycia panowania nad popędami i do wolności serca”.
Katechizm wskazuje też na konieczność ascezy, by przezwyciężać pokusy w modlitwie. Szczególnie wynikającą z zarozumiałości pokusę znużenia. „Ojcowie duchowni rozumieją przez nie rodzaj depresji na skutek porzucenia ascezy, zmniejszenia czujności, zaniedbania serca” – czytamy w KKK, który w następnym zdaniu przywołuje słowa Jezusa z Ogrójca: „Duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe” (Mt 26,41).
Asceza niezbędna jest również w tak intymnej sferze, jak ludzka seksualność. Papież Paweł VI w encyklice „Humanae vitae” napisał: „Rozumne i wolne kierowanie popędami wymaga ascezy, ażeby znaki miłości, właściwe dla życia małżeńskiego, zgodne były z etycznym porządkiem”.
Katechizm Kościoła Katolickiego, mówiąc o powołaniu chrześcijanina do życia w czystości podpowiada: „Kto chce pozostać wierny przyrzeczeniom chrztu i przeciwstawić się pokusom, podejmie w tym celu środki takie, jak: poznanie siebie, praktykowanie ascezy odpowiedniej do spotykanych sytuacji, posłuszeństwo przykazaniom Bożym, ćwiczenie się w cnotach moralnych i wierność modlitwie”.
Codzienny wysiłek
W Adhortacji apostolskiej „Reconciliatio et paenitentia” św. Jan Paweł II napisał, że asceza to jest konkretny i codzienny wysiłek człowieka wspartego łaską Bożą, aby stracić swe życie dla Chrystusa, co jest jedynym sposobem, by je zyskać.
To sposób, „aby porzucić dawnego człowieka i przyoblec człowieka nowego; aby przezwyciężać w sobie to, co cielesne, by zwyciężyło to, co jest duchowe; aby nieustannie wznosić się od rzeczy, które są na ziemi, do tych, które są w górze, gdzie przebywa Chrystus”.
Od samego początku chrześcijańska asceza oznaczała życie na wzór Jezusa. Jednak podejmując konkretne praktyki ascetyczne, trzeba dostosować je do możliwości i predyspozycji konkretnego człowieka, a także dopasować je do jego trybu życia, zajęć, pracy zawodowej, zobowiązań wobec innych ludzi (zwłaszcza najbliższych).
Chodzi o stawianie sobie wysokich wymagań, bez chodzenia na łatwiznę, jednak takich, które nie przekraczają możliwości konkretnego człowieka i nikomu nie wyrządzają krzywdy. Matka, która całymi dniami przesiaduje w kościele, podczas gdy jej dzieci są zaniedbane i pozbawione właściwej opieki, pokazuje, że nie wie, o co naprawdę chodzi w chrześcijańskiej ascezie. Takie postępowanie nie zbliża jej do Boga. Aby być prawdziwym ascetą nie trzeba nosić włosienicy ani się biczować.
Św. Hieronim jako jedną z form ascezy traktował pielgrzymowanie. „Pielgrzymka nie jest wycieczką krajoznawczą, lecz przeżyciem duchowym” – twierdził. To bardzo dobry przykład, w jaki sposób trzeba podchodzić do wszystkich praktyk ascetycznych. Tu nie chodzi o nawet bardzo trudną wyprawę dla własnej satysfakcji. Chodzi o to, aby być coraz bliżej Boga przez pokonywanie (nieraz bardzo mozolne i długotrwałe) tego, co od Niego oddala.
Czytaj także:
Jan Chrzciciel, czyli pokora, asceza i prawda prosto w oczy