„Umiera młoda kobieta, a my mówimy jej dziecku: nie smuć się, mamusia jest w niebie, tam jest jej dobrze. Ładne zdanie, ale to jest zbyt szybkie pocieszanie” – mówił śp. ks. Krzysztof Grzywocz.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Katarzyna Jabłońska: Uczciwość wobec człowieka pogrążonego w rozpaczy czy beznadziei może niekiedy oznaczać bezduszność czy wręcz okrucieństwo. „Prawda was wyzwoli” – mówi Ewangelia, ale Sofokles w usta jednego ze swoich bohaterów włożył słowa: „Straszna rzecz znać prawdę, która nie służy wiedzącemu”.
Ks. Krzysztof Grzywocz: Bywają ludzie zadufani w swojej uczciwości – tak uczciwi, że aż nieuczciwi. Uczciwość nie jest tworem niezależnym od sensu. Można wyobrazić sobie, że jeśli ktoś z samej uczciwości czyni sens, wówczas ona może nawet wyrządzić krzywdę.
Przesadna uczciwość może zatruć komuś życie, zniszczyć relacje. Jednak człowiek, który doświadcza sensu, chce być uczciwy – czyli spotkać drugiego w prawdzie.
Czytaj także:
Ks. Krzysztof Grzywocz. Czerpał z życia pełnymi garściami i dawał ludziom całego siebie
Czy istnienie sensu wyklucza bezsens? Czy bezsens może mieć jakiś sens?
Istnieje taka naiwna tendencja na przykład w amerykańskiej psychologii, która we wszystkim doszukuje się sensu. Umiera młoda kobieta, a my mówimy jej dziecku: nie smuć się, mamusia jest w niebie, tam jest jej dobrze. Ładne zdanie, ale to jest zbyt szybkie pocieszanie.
Za szybko i łatwo próbujemy zobaczyć w jakimś doświadczeniu sens. A nie we wszystkim można i należy go odnaleźć – są wydarzenia i ludzkie decyzje, które sensu nie mają, i wręcz źle jest tam się go dopatrywać.
Zdarzyło mi się kiedyś być przy śmierci młodej kobiety w ostatnim miesiącu ciąży. Jej śmierć była czymś potwornie bezsensownym – zginęła w wypadku samochodowym, spowodowanym przez dwóch młodych ludzi, przez ich nieodpowiedzialność i beztroskę. Oni też patrzyli na śmierć tej kobiety. Byli porażeni.
Bezsens rodzi bezsens. Bezsensownie brawurowa jazda samochodem dwóch młodych mężczyzn doprowadziła do tragedii. Człowiek, który żyje czy postępuje bezsensownie, może doprowadzić do bezsensownego wydarzenia.
Gdzie jest Bóg, kiedy człowiek doświadcza bezsensu?
Jest blisko człowieka. Przychodzi jako sens. Samo wydarzenie nie ma sensu, ale sens nie opuszcza człowieka, bo Bóg nigdy nie opuszcza człowieka. Staje obok tej kobiety, która umiera na poboczu drogi.
Jechał z Edytą Stein do Auschwitz – był z nią w komorze gazowej. Zabicie kobiety tylko dlatego, że była Żydówką, to szczyt bezsensu. A jednak z tej bezsensownej śmierci wyłonił się sens. To jest wielka tajemnica.
Chrystus doświadczył na krzyżu największego bezsensu, jaki można sobie wyobrazić, ale ponieważ On sam jest sensem – pokazał, że sens jest większy od bezsensu, wywiódł sens z bezsensu. Myślę jednak, że trzeba być ostrożnym w szukaniu sensu w bezsensie.
A czy można szukać sensu w grzechu?
U Szekspira czytamy: „I nam, i jemu racz przebaczyć, Boże. Grzech wznosi jednych, innych cnota traci”. Można bardzo sensownie przeżyć grzech, który sam w sobie jest zaprzeczeniem sensu, więcej – uderza w sens, usiłuje go zniszczyć. Jednak nie należy szukać sensu w bezsensie – tam go nie ma.
Chrystus jest podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu. Nie ma Go w naszym grzechu, ale jest blisko tych, którzy zgrzeszyli. Jest w cierpieniu, które rodzi bezsens, jest w naszym bólu, jest w samym jego jądrze, być może to sam Chrystus jest naszym bólem.
Chrystus nie unieważnia bezsensowności grzechu i nie bagatelizuje jego zła, nie odwraca się jednak od grzesznika, nie odbiera mu sensu – przeciwnie, daje mu nadzieję, że życie, pomimo zła, którego stał się sprawcą, dalej może mieć sens, może być w nim na nowo zanurzone.
Jest to fragment książki: Ks. Krzysztof Grzywocz, „Na początku był sens”, Wydawnictwo WIĘŹ 2018.
Czytaj także:
Ks. Grzywocz oficjalnie uznany za zaginionego. „To nie jest tak, że został pozostawiony”