Problemy szkolne – z tym chyba najczęściej zgłaszają się rodzice do psychologów i terapeutów dziecięcych. Czasem przyczyny mogą być zaskakujące.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Małe dziecko ma w sobie naturalną potrzebę poznawania świata, a rodzice i nauczyciele są jeszcze dla niego autorytetem, więc stosunkowo łatwo je zachęcić do nauki. No chyba, że jest jakiś problem. Na przykład maluch może być ponadprzeciętnie ruchliwy i energiczny. Wtedy konieczność wysiedzenia przez 45 minut w ławce może być dla niego torturą. Albo – przeciwnie – może być wyjątkowo delikatny i z trudem znosić szkolny hałas, tłok i zamieszanie. Przyczyną wielkich kłopotów może być na przykład taki „drobiazg” jak nadwrażliwość słuchowa. Jeśli każdy głośniejszy dźwięk wywołuje dyskomfort, szkolny dzwonek to za każdym razem wyrzut adrenaliny i przerażenie. Bylibyście wtedy zainteresowani rysowaniem szlaczków?
Zapytaj terapeutę
We wszystkich takich sytuacjach warto sprawdzić, czy maluch nie ma zaburzeń integracji sensorycznej albo niewygaszonych odruchów noworodkowych. Wtedy można pomóc dziecku specjalnie dobranymi ćwiczeniami, które wprawdzie bywają czasochłonne i kosztowne, ale są skuteczne. Z moich obserwacji wynika, że niedoceniane i często mylnie diagnozowane (np. uznawane za dysleksję) są problemy ortoptyczne, związane z nieprawidłową pracą mięśni, które poruszają gałkami ocznymi. A przecież kiedy oczy źle pracują, trudno nauczyć się czytać i w ogóle trudno się uczyć.
Przyczyny niepowodzeń szkolnych mogą być także poważniejsze, związane z uszkodzeniami jakichś obszarów w mózgu. Do tego dochodzą wszystkie problemy na „dys-” : dysleksja, dysgrafia, dyskalkulia. Jeśli podejrzewamy takie kłopoty albo jeśli dziecko pomimo intensywnej pracy ma kłopoty z nauką, trzeba jak najszybciej udać się do specjalisty.
Czytaj także:
Twoje dziecko ma problemy z czytaniem? Zobacz, jak możesz mu pomóc
Nuda i przemoc
Warto pamiętać, że kiedy maluch się skarży, że w szkole jest nudno, często chodzi mu o to, że jest mu trudno. Dziecko nie zmyśla ani się próbuje wypaść przed rodzicami na bystrzejszego, niż jest, tylko tak właśnie odbiera swoje szkolne boje – nie rozumie, więc szybko zaczyna się nudzić.
Czasem jednak nasze dziecko ma rację – w szkole jest nudno, bo lekcje są źle prowadzone. Zdarza się też niestety, że nauczyciel nie nadaje się do tej pracy. Warto też sprawdzić, czy maluch nie jest w szkole ofiarą przemocy fizycznej albo werbalnej ze strony kolegów lub nauczycieli. Niektóre dzieci, także te otoczone miłością i troską, nie potrafią o tym powiedzieć rodzicom. Warto przyjrzeć się metodom pracy „pani” i klimatowi w klasie, a potem porozmawiać na ten temat z nauczycielką i dyrekcją. A jeśli to nie pomoże, rozważyć zmianę szkoły. Taka rewolucja to stres dla dziecka, ale katowanie go szkołą, w której cierpi, jest chyba jeszcze gorsze.
Mało snu, dużo słodyczy
Wreszcie przyczyna problemów szkolnych może być najbardziej banalna z banalnych – dziecko nie może podołać nauce, bo jest przemęczone. Ma zbyt wiele zajęć dodatkowych, godzinami odrabia pracę domową, za mało śpi.
Warto też przyjrzeć się jego diecie. My, rodzice, chyba nigdy nie uważamy, że nasze dzieci jedzą za dużo słodyczy i przetworzonej żywności, a znam kilkoro dzieciaków, które ewidentnie są nadpobudliwe dlatego, że żywią się głównie czekoladowymi kulkami i rozmrożoną pizzą.
Czytaj także:
Jak wyrzuciłam z domu cukier? I co wyszło z tego eksperymentu…
Nie chce mi się
Dziecku, tak jak każdemu człowiekowi, może się czasem nie chcieć. Warto wykorzystywać takie sytuacje jako szanse wychowawcze i tłumaczyć mu, że wszyscy czasami pracujemy nie dlatego, że mamy na to wielką ochotę, tylko dlatego, że uważamy to za swój obowiązek. Masz już dosyć takich tłumaczeń? A może spróbujesz to powiedzieć inaczej, np. spokojniej, z poczuciem humoru albo wykorzystując nowe argumenty? Kiedy twoje dziecko miało dwa lata, tłumaczyłaś mu dwieście razy, że trzeba zamykać drzwi i myć ręce, prawda? Teraz przyszła pora na inne tematy.
Warto też angażować dziecko od małego w domowe obowiązki, takie jak sprzątanie, pranie i gotowanie. Jako rodzice mamy tendencję, żeby zwalniać dzieci z zajęć domowych, „bo się uczą”. To błąd. Czasem trzeba im odpuścić, np. przed ważnym egzaminem, ale takie obowiązki to bezcenny sposób na naukę pracowitości i zaradności. Paradoksalnie, zajęcia domowe pomagają więc dzieciom podołać obowiązkom szkolnym.
Nie, bo nie!
Nastolatki – zwłaszcza chłopcy – czasem przestają się uczyć w odruchu buntu przeciwko rodzicom. To trudny moment, ale normalny i potrzebny, stanowiący część procesu usamodzielniania się. Trzeba być gotowym na ten etap i nie wpadać w panikę. Młody człowiek musi przecież odkryć własne powody, dla których będzie się starał.
To oczywiście nie znaczy, że mamy go skreślić. Jeszcze zanim nastąpi faza burzy i naporu, warto zadbać o środowisko, które będzie mu pokazywało dobre wzorce, np. klub sportowy, harcerstwo, dobrą szkołę, katolicką wspólnotę. W wieku dojrzewania kluczowa jest – i dla chłopców, i dla dziewczyn! – relacja z ojcem. Poza tym nastolatkom pomaga to samo co młodszym dzieciom: emocjonalna bliskość z rodzicami, niespieszne rozmowy, wspólne zainteresowania, wspólne wyjazdy, dobre książki. Jeśli mamy wrażenie, że kompletnie nie możemy się dogadać ze swoim dzieckiem, warto zapytać o radę mądrego i doświadczonego psychologa. Najlepiej takiego, który ma już za sobą dojrzewanie własnych dzieci.
Czytaj także:
5 myśli twórcy harcerstwa, które powinieneś poznać
Internet
A propos dojrzewania… Rodzice często nie doceniają tego, jak fatalny wpływ może mieć na ich dzieci pornografia i nadużywanie internetu. Jeśli 15-latek spędza całe dnie w swoim pokoju, przeglądając strony internetowe, to nie ma możliwości, żeby nie zetknął się ze zdjęciami i filmami erotycznymi. Jeśli zacznie się onanizować, to dla jego młodej psychiki przyjemność towarzysząca tym doznaniom może skutecznie przyćmić wszystko inne, także ambicje, poczucie obowiązku i poczucie przyzwoitości. A i tak to będzie, niestety, nie największy z jego problemów! Nawet jeśli jakimś cudem nie trafi na pornografię, zwyczajnie zmarnuje mnóstwo czasu, który mógłby poświęcić na naukę.
Kiedy nastolatek nie chce się uczyć, warto dać mu okazję, żeby poznał ciężką pracę fizyczną, na przykład w wakacje. Przecież rezygnując z wykształcenia decyduje się na utrzymywanie się w przyszłości z pracy własnych rąk, więc powinien się upewnić, czy faktycznie tego chce.