separateurCreated with Sketch.

“Same dziewczynki? Ale macie pecha!”

DZIEWCZYNKI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
"Dziewczynka? Jaka szkoda", "Tatuś pewnie chciałby syna" - zdarzyło ci się słyszeć takie komentarze? Mi niestety, wielokrotnie...
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Płeć dziecka - czy ma aż tak duże znaczenie?

Czy są na sali mamy dwójki i więcej dzieci tej samej płci? W pierwszej ciąży powtarzano mi: "Byle było zdrowe!". Z rezolutną, niespełna dwulatką u boku i okrągłym brzuszkiem z przodu, nasłuchałam się: "Teraz to musi być już chłopak!". Z dwiema córeczkami i w kolejnej ciąży: "Do trzech razy sztuka, może tym razem się uda". A jak już się ta trzecia dziewczyna urodziła, to: "Teraz musicie się starać o chłopaka, facet musi mieć syna". Albo te westchnienia, zaglądających do wózka z niemowlakiem: "Trzecia też dziewczynka? No trudno, może jeszcze się pani uda".

Czy wolałabym syna? Jak można w ogóle o to pytać...

Gdy ktoś mnie pyta, czy nie wolałabym być mamą syna, zastanawiałam się, jak w ogóle można zadać komuś takie pytanie. Kocham moje córki nad życie i oczywiste, że nie zamieniłabym ich na nikogo innego. Gdybym nawet wraz z mężem zastanawiała się nad powiększeniem rodziny, to co do płci akurat, nie miałabym żadnych oczekiwań.

Czy naprawdę obowiązującą wśród rodziców normą jest posiadanie „parki”? Czy płeć dziecka ma doprawdy aż takie duże znaczenie? Czy ojciec, któremu nie udało się spłodzić syna, nie jest "prawdziwym" facetem? A mama nie jest prawdziwą "mamą" póki nie doczeka się córki? 

Niby wiem, że nie powinnam się przejmować ani tym bardziej brać takich pytań i komentarzy do serca. Ale co poradzę, że uparcie dźwięczą w mojej głowie? Szczególnie, gdy bywają wygłaszane w obecności moich córek. Czy ten, kto je wypowiada zastanawia się co czuje moja córka, kiedy po raz kolejny słyszy: "Dziewczynka? Jaka szkoda", "Tatuś pewnie chciałby syna".

Dzieci to nie przedmioty

Podobne komentarze w stosunku do dorosłego byłyby obraźliwe i kompletnie nie na miejscu. Dziecko jednak wciąż można traktować jak przedmiot. Swobodnie oceniać płeć, zdrowie, wygląd i temperament. Niewielu zastanowi się nad tym, że komentuje odrębną istotę, która choć nie wszystko jeszcze pojmuje, bardzo szybko się od nas - dorosłych - uczy. Również oceniania. Poniżania. Poczucia własnej wartości. Jak ma ono wzrastać, gdy już od kołyski dostaje od społeczeństwa takie sygnały?

Jasne, że nie mam wpływu na to, co mówią inni. Czegoś jednak, z tych nieprzyjemnych spotkań - byłam w stanie się nauczyć. Przemyślałam na przykład, swój sposób komunikacji. Zaczęłam zwracać uwagę, w jaki sposób i co mówię o dzieciach, chociażby wtedy, gdy komuś o nich opowiadam. Jak wyrażam się o nich w ich obecności, a jak, gdy mnie nie słyszą? Jak zwracam się do ciężarnych?

Zawsze uczono mnie, że starszym należy się szacunek. Tak jakby godność człowieka rosła proporcjonalnie do jego wieku. Tymczasem uwierzcie - najmniejszym ludziom również się należy i to nie mniejszy niż starszym...

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.