Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Punktem wyjścia do zdrady jest niezaspokojony głód relacji. Potrzeba bliskości, głęboka i niezmiernie ważna w porządku potrzeb psychicznych nie wyparowuje, jeśli nie zostaje zaspokojona. Zdrada wydarza się jako koniec procesu, którego początkiem nie jest wcale nawiązanie relacji pozamałżeńskiej, lecz osłabienie czy wręcz zanik więzi w małżeństwie.
Małżonkowie mogą oddalać się od siebie z różnych powodów. Najzwyklejszym jest zaangażowanie w bieżące sprawy i pochłonięcie przez pracę czy wychowywanie dzieci. Wówczas bliskość nie ma szans się wydarzyć z tego prostego powodu, że nie ma na to czasu. Zakochanie pełne „motyli w brzuchu” z czasem mija, ale miłości nie podtrzymują gesty, które w czasie zakochania pomagały budować intymną więź: gdy odsłaniamy przed sobą nawzajem serce. Mąż po latach już nie zaprasza żony do kawiarni, żona nie ma czasu oderwać się od swoich zajęć. Znika przestrzeń czasu zarezerwowanego tylko dla nich dwojga.
Jeszcze trudniej, gdy czas się znajduje, ale wypełniają go tylko wzajemne pretensje i kłótnie. Agresja nie buduje bliskości, a jedynie na chwilę rozładowuje napięcie. Oddala od siebie męża i żonę, między którymi powoli wznosi się mur żalu i niezrozumienia.
Naprawdę nie potrzeba wiele, by na zgliszcza niezaspokojonego pragnienia bliskiej więzi z drugim człowiekiem spadła iskra, która otworzy potencjalnie ścieżkę do zdrady. Koleżanka z pracy, która zaczyna chwalić i doceniać mężczyznę, podczas gdy żona umie już tylko wyrzucać, że „wszystko źle”. Szef, który zobaczy w czyjejś zaniedbanej żonie mądrą i piękną kobietę. Dawna miłość, która zagadnie na Facebooku akurat w momencie, gdy małżeństwo byłej sympatii doświadcza kryzysu.
Relację pozamałżeńską można nawiązać także w „bezpiecznym” środowisku – we wspólnocie czy tzw. „kółku różańcowym”. Nagle z kimś rozumiem się tak, jak z mężem czy żoną za dawnych czasów. Tematy się nie kończą, spacery wydłużają się o kolejne kwadranse; pojawia się tęsknota i szukanie kolejnych okazji do spotkań.
Gdy jedno z małżonków staje na skraju zauroczenia czy zakochania (albo też już tak się stało), potrzebuje zdać sobie sprawę, że to sygnał, by zdecydowanie wziąć odpowiedzialność za siebie i swoje małżeństwo. Zakochanie może mi uświadomić, za czym tęsknię i czego w moim związku brakuje.
Warto wtedy przyjrzeć się przede wszystkim sobie, bo mąż czy żona w takiej sytuacji – w porównaniu z nowym wybrankiem czy wybranką serca – bardzo zblednie. Zakochanie sprawia, że nieprzytomnie idealizujemy drugiego człowieka (podobnie jak idealizowaliśmy żonę czy męża przed ślubem); w kryzysie widzimy tylko wady. Obie sytuacje uniemożliwiają obiektywizm.
Warto zrobić osobistą inwentaryzację: jak wygląda moja dojrzałość? Czy nie wniosłem/wniosłam do małżeństwa zranień, które sprawiają, że moja potrzeba miłości jest niemożliwa do zaspokojenia (bo szukam w drugim niezaznanej miłości rodziców i wynagrodzenia za ich brak uwagi)? Czy nie mam nierealnych wymagań wobec drugiego człowieka? Czy potrafię zaakceptować trud rodzicielstwa i szukać sposobów na to, by w naszym życiu, mimo jego ciężarów, była radość i ekscytacja? Jak komunikuję moje potrzeby – czy są to strategie konstruktywne, czy siwy dym pretensji i roszczeń?
Na koniec warto pamiętać, że nowa relacja też w końcu wyczerpie swoje możliwości, a żniwo zniszczenia związków i rodzin pozostanie.
Nowemu otwarciu w małżeństwie może sprzyjać terapia (własna lub małżeńska), warsztaty, wyjazd na dialogi. Czasem niewiele potrzeba, by możliwa była zmiana perspektywy. Zawsze można zacząć budować bliskość na nowo, przywracając relacji warunki konieczne nie tylko do jej trwania, ale i rozwoju.
Tworzeniu dojrzałej więzi pomaga wzajemny szacunek dla granic, wolność (w odróżnieniu od zdominowania czy rywalizacji), akceptacja dla różnic. Sprzyja jej dojrzały dialog o potrzebach i trudnościach oraz czas, który spędzimy tylko we dwoje – wzięty pod szczególną ochronę w pędzie codzienności. Zawsze kluczowe jest osobiste dojrzewanie, które odpowiedzialność za zaspokojenie potrzeb i kształt życia przenosi z otoczenia na nas samych.