separateurCreated with Sketch.

„Operacja prawda”. Wspólnota św. Jana podnosi się po skandalu seksualnym

PRZEŚLADOWANA DZIEWCZYNKA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Chiara Ferraris - 15.06.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

To dramat: poważne oskarżenia zostały skierowane przeciwko założycielowi wspólnoty. Skandal przerwał przygotowania do jego procesu beatyfikacyjnego.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

„Nie chcę niczego przed Wami ukrywać, abyście to Wy zadecydowali, czy chcecie odejść czy zostać, znając całą prawdę”. Takimi słowami zwrócił się do braci ze Wspólnoty św. Jana, działającej dziś w wielu krajach świata, ojciec Thomas-Joachim, jej przełożony generalny.



Czytaj także:
„Kasiu, wierzę Ci”. List do ofiary ks. Romana B.

 

Założyciel Wspólnoty św. Jana z zarzutami

Cała historia zaczęła się 5 lat temu. W kwietniu 2013 roku o. Thomas-Joachim napisał do swoich braci list, w którym ogłosił istnienie spójnych świadectw, świadczących o niewłaściwych gestach względem kobiet, jakich miał się dopuścić ojciec Philippe, założyciel tej wspólnoty.

Zmarły w 2006 roku dominikanin Marie-Dominique Philippe, znany bardziej jako ojciec Philippe, był francuskim teologiem i filozofem oraz założycielem Wspólnoty św. Jana. Watykan potwierdził wtedy, że chodziło o „dewiacje w jego życiu uczuciowym i seksualnym, mające związek z niewłaściwym prowadzeniem się z młodymi kobietami”.

Rodzina oskarżanego księdza złożyła wtedy skargę o zniesławienie. Została ona jednak oddalona, po tym jak kongregacja rzymska uznała, że o. Thomas-Joachim miał prawo upublicznić tę informację w celu ustalenia prawdy. Skandal, który został wywołany, przerwał także przygotowania do procesu beatyfikacyjnego, który rozpoczął się po śmierci ojca Philippe’a.

 

Bolesne fakty: nadużycia seksualne 

„Operacja prawda”, jak została nazwana przez niektóre francuskie media, zyskała uznanie za odwagę zmierzenia się z niewygodnymi faktami. Gazeta „Le Monde” pisała wtedy, że choć taki krok to rzadkość, to ujawnienie tych informacji nastąpiło za późno: „pierwsze donosy, bez składania skarg, sięgają kilku lat wstecz i tylko w niewielkim stopniu wskazują na skalę problemów z jakimi zmierzyła się ta wspólnota”.

Historia Wspólnoty św. Jana ma jeszcze kilka mrocznych rozdziałów, z których jednak została już rozliczona. W 1998 r. odbył się pierwszy proces księdza ze Wspólnoty, który został skazany na dwa lata więzienia za seksualne napastowanie 15-latka. W 2010 roku, w Austrii, jeden z księży Wspólnoty został skazany przez sąd w Wiedniu na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu oraz 2000 euro grzywny po skargach dwóch młodych kobiet.

Dwa lata później kolejny ksiądz, Luigi de Gonzaga, został skazany dwa razy. Głośny był przypadek Jean’a-Dominique’a Lefèvre’a. Napastował on seksualnie pięć dziewczynek, z których jedną zgwałcił. Zgwałcił również 33-letnią kobietę, która następnie popełniła samobójstwo. Czynów tych miał się dopuścić w latach 1991-1999 we Francji i w Rumunii.

W 2008 roku dwóch młodych mieszkańców Wybrzeża Kości Słoniowej poskarżyło się przełożonemu Wspólnoty św. Jeana w Abidżanie na zachowanie brata Jeana-François Régisa. Ten ostatni miał dopuszczać się aktów podglądania. Wspólnota zdecydowała wtedy wysłać go z powrotem do Francji i poprosiła, aby skorzystał z pomocy psychologa. Kilka lat później, dzięki psychoterapii, przyznał się przed swoim przełożonym do zarzucanych mu czynów w Abidżanie, jednak ze względu na trudności w odnalezieniu ofiar, nie mógł odbyć się proces. 29 kwietnia 2016 został uznany winnym przed sądem karnym we francuskiej miejscowości Chalon-sur-Saône (w departamencie Saona i Loara) dwóch innych lubieżnych czynów, jakich dopuścił się po powrocie do Francji.


HANGED
Czytaj także:
Manekiny w sutannach zawisły na moście w Chile. Ofiara księdza-pedofila zabiera głos

 

Specjalne procedury i szkolenia z prewencji

„Dzisiaj, gdybyśmy mieli do czynienia z nieprawymi czynami, natychmiast zgłosilibyśmy się na policję” – mówił w 2016 roku ojciec Renaud-Marie, szef działu komunikacji Wspólnoty. Z kolei w oficjalnym komunikacie Wspólnoty przeczytać można było, że krzywdy wyrządzone wszystkim ofiarom „przynoszą wstyd i smutek 500 braciom, którzy codziennie pracują dla dobra młodych ludzi, rodzin i osób wykluczonych”.

Od 2013 roku, gdy ujawnione zostały informacje na temat niewłaściwego prowadzenia się ojca Philippe’a, założyciela Wspólnoty św. Jana, wprowadzone zostały w niej specjalne, wewnętrzne procedury.

Gdy tylko zgłoszone są jakieś nieprawidłowości, zbiera się komisja śledcza. Do dyspozycji wszystkich braci jest także miejsce, gdzie mogą swobodnie porozmawiać w pełnej poufności z dwoma osobami niezwiązanymi ze Wspólnotą: psychologiem oraz jezuitą. Ponadto organizowane są przez jezuitów sesje szkoleniowe. W jednym z wielu wydanych oświadczeń przeczytać można: „Szkolenie wszystkich braci w zakresie zapobiegania pedofilii i wszelkim innym nadużyciom musi być kontynuowane”.

 

Proces pojednania trwa

Obecny przełożony Wspólnoty, o. Thomas-Joachim w wywiadzie dla chrześcijańskiego tygodnika „La Vie” powiedział: „Chociaż jego życie było mniej przykładne niż sądziliśmy, ojciec Marie-Dominique Philippe pozostaje naszym założycielem”.

Ten sam tygodnik niedawno opublikował reportaż, w którym przygląda się sytuacji Wspólnoty dziś, po pięciu latach. Wynika z niego, że znacznie łatwiej z sytuacją radzą sobie ci bracia, którzy nigdy nie spotkali osobiście ojca Philippe’a. Zgodni są także co do tego, że wśród starszych braci, szczególnie tych, którzy zdecydowali się wstąpić do Wspólnoty ze względu na niego, rana nadal się nie zagoiła. „Jeszcze dziś, ponoszą ich emocje, gdy porusza się ten temat. Tak bardzo się liczył w ich powołaniu” – mówi jeden z nich.

„Proces pojednania cały czas dla mnie trwa – mówi Meksykanin Juan de la Cruz. – Marie-Dominique Philippe był ojcem, przewodnikiem”. Aby poradzić sobie z traumą, zdecydował się skorzystać z pomocy psychologa. Musiał poradzić sobie z wyidealizowanym obrazem założyciela Wspólnoty, jaki miał w głowie.

 

Na nadużycia seksualne: tylko prawda

Innym problemem, który pojawił się w ostatnich latach, jest sposób, w jaki ma być opowiadana historia Wspólnoty nowym członkom. Jeden z braci François-Xavier opowiedział, że przy pomocy dwóch psychologów i jezuity doszli do wniosku, że „tylko dzięki prawdzie ta historia może być spójna”.

I to właśnie prawda jest tym, co jest ich w stanie uratować. Gdy otwarcie zaczęło się mówić o czynach ojca Philippe’a, wielu odczuło ulgę. „We wspólnocie mogłem wyrazić swoje wątpliwości, wewnętrzne rozterki i głębokie problemy intelektualne, które odczuwałem, nie mogąc ich zrozumieć” – powiedział jeden z braci.

Barthélémy, inny bohater reportażu „La Vie”, mówi: „To prawda, że ojciec Philippe wywarł na mnie ogromny wpływ swoją gorliwością eucharystyczną. Ale w obliczu wszystkich dysfunkcji, które zaobserwowałem, kilka razy chciałem opuścić wspólnotę. Miałem jednak szczęście, że zawsze byłem wśród braci, gdzie mogłem otwarcie wyrażać swoje uczucia. To ważne i bardzo pomaga. Dzisiaj czuję pragnienie przełamywania tematów tabu. Wiem również, że nie oddałem swojego życia ojcu Filipowi, ale Chrystusowi“.

Na oficjalnej stronie Wspólnoty w części poświęconej jej historii przedostatni akapit zatytułowany jest „Czas próby”, gdzie otwarcie napisane jest o nadużyciach seksualnych ojca Philippe’a oraz innych członków Wspólnoty. Kończy się on słowami: „Ten okres był dla wszystkich wielkim wyzwaniem ludzkim i duchowym. Wierzymy, że nakierował on nas na ścieżkę dojrzałości i pokory”.

„Nowy etap” to ostatni, a zarazem kolejny akapit w historii Wspólnoty św. Jana, która właśnie się pisze.


POPE FRANCIS
Czytaj także:
Potężny skandal w chilijskim Kościele. Franciszek przeprasza i „czuje się współwinny”

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.