Niezwykła historia tych dwojga kochających się wciąż ludzi pokazuje, że wszystko jest możliwe, a w życiu nie ma przypadków.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Gdy w 2016 roku odnowili swoją znajomość, Barbara Kulińska-Żugajewicz miała 88 lat, a Andrzej Budzyński – 90. Poznali się w 1943 roku. Brat pani Barbary, Włodzimierz, zaprosił kolegę do siebie do domu. I tak to się wszystko zaczęło. Pan Andrzej zakochał się od „pierwszego wejrzenia”. Zaręczyli się i planowali wspólną przyszłość. Ich marzenia przerwał nieuchronnie wybuch Powstania Warszawskiego.
Nie zdążyli się nawet pożegnać. Pani Barbara, z wykształcenia psycholog kliniczny, była sanitariuszką w Konstancinie-Jeziornie, pan Andrzej zaś żołnierzem batalionu „Baszta” na warszawskim Mokotowie.
Barbara i Andrzej. Rozdzieliła ich wojna
W wyniku działań wojennych stracili ze sobą kontakt. Żyli w przekonaniu, że każde z nich poniosło śmierć. Założyli swoje rodziny, ale oboje owdowieli. Pan Andrzej został profesorem chemii i przez wiele lat prowadził zajęcia na amerykańskich uniwersytetach. Zrobił karierę naukową i do dziś mieszka na ranczu w Pensylwanii. Pani Barbara pozostała w Konstancinie-Jeziornej.
Pewnego dnia przeglądając stronę internetową Muzeum Powstania Warszawskiego, pan Andrzej natknął się na artykuł o pani Barbarze, w którym to wspominała tragiczne powojenne momenty swojego życia. Gdy mężczyzna zobaczył, że jego ukochana nadal żyje, postanowił nawiązać z nią kontakt. Napisał list. W jednym z telewizyjnych wywiadów kobieta wspomina, że był to bardzo dziwny list. Na kopercie widniało jej imię i nazwisko, a dalej jedynie znaki zapytania. W lewym górnym rogu zaś umieszczona była pieczątka, a tam napis: „Andrzej Budzyński, Stany Zjednoczone”. Jak przyznała, wtedy ogromnie się wzruszyła. Postanowiła, że odpisze. Niedługo potem pan Andrzej przyleciał do niej na spotkanie do Klarysewa (dzielnica Konstancina-Jeziornej). Gdy zobaczył miłość swojego życia, na nowo odnalezioną, popłakał się.
Czytaj także:
Miłość za drutami. Uciekli z Auschwitz, spotkali się po 39 latach
„Odnaleziony walc” to film, który trzeba zobaczyć!
Pani Barbara na spotkanie po latach przygotowała panu Andrzejowi niezwykłą niespodziankę. Pokazała mu dowód jego miłości, ofiarowany jej jeszcze przed wybuchem Powstania Warszawskiego. Były to nuty skomponowanego specjalnie dla niej utworu: walca.
O historii ich życia i odzyskanej miłości powstał nawet w 2016 roku film dokumentalny: „Odnaleziony walc”. To wspomnienia dawnych lat, rejestr rozmów doświadczonych przez różne wydarzenia ludzi. Nie brakuje im jednak humoru ani radości życia. Film pokazuje ich czułe gesty, miłość i wzajemną troskę. Pięknym i szczerym rozmowom towarzyszą spacery w miejsca im szczególnie bliskie i ważne.
W jednym z momentów nagranych na filmie pani Barbara pyta o powód odwiedzin pana Andrzeja, zwłaszcza, że musiał pokonać tak dużą odległość, męczącą dla osoby w sędziwym wieku. On zaś odpowiedział:
Ja przyjeżdżam do Polski, by być blisko ciebie, bo jesteś częścią mojego życia, a twoja obecność uzupełnia moją egzystencję.
Mężczyzna proponował także pani Barbarze przeprowadzkę do Stanów Zjednoczonych czy chociażby odwiedziny. Niestety, stan jej zdrowia na to nie pozwalał. Pozostawał im więc jedynie regularny kontakt telefoniczny.
Ich optymizm i radość chwytają za serce. Po tylu latach na nowo odzyskali siebie i swoją wzajemną miłość, bowiem ta „prawdziwa miłość nie wyczerpuje się nigdy, im więcej dajesz, tym więcej ci jej zostaje” (Antoine de Saint-Exupery).
Czytaj także:
7-latek pomógł dziewczynce z innego kontynentu. Spotkali się po latach…
Czytaj także:
Nadpalone talerze z Powstania Warszawskiego. Opowieść mojej Babci