Bycie księżniczką – w sensie obyczajowym – może być pewną formą odgrodzenia od świata, odebraniem wolności. Pod pancerzem wizualnego perfekcjonizmu skrywa się prawdziwa ona, która nigdy nie pozwoliła sobie na to, aby być sobą.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Bycie księżniczką jest dość ograniczające. Musisz wywiązywać się z etykiety i codziennie wkładać gorset. Z częścią ludzkości nigdy się nie zaprzyjaźnisz. Po prostu nie możesz. Na przeszkodzie stoi to, że ojciec Agaty jest młynarzem, mama zajmuje się domem, a Twoi rodzice rządzą krajem, firmą, szkołą lub wspólnotą.
Żeby nie zginąć z samotności zadajesz się więc z podobnymi sobie, pełnymi taktu, wdzięku, urody i koneksji. Spotkania przebiegają w obecności przyzwoitek. Możesz też otaczać się wianuszkiem dam dworu, które przytakną na każdą Twoją myśl i zaśmieją się przy jednym, drugim, trzecim żarcie, szczególnie tym nieśmiesznym. Z nikim się nie zetniesz, nikogo nie wpuścisz do swojego świata. No, chyba, że z niego wyjdziesz.
Mit amerykańskiej dziewicy
Mówi się, że każda dziewczyna to księżniczka. Ewentualnie królewna. Ma się nas szanować i my też mamy się szanować, głównie dlatego, że jesteśmy delikatne i lubimy ubierać sukienki. Do granic absurdu podkreśla to tzw. mit amerykańskiej dziewicy, dziewczyny z sąsiedztwa przynoszącej ze szkoły same piątki, zaczesanej na lewy lub prawy bok, roześmianej posiadaczki białego uzębienia, wracającej do domu przed dziewiątą.
Główną domeną księżniczki jest to, iż nigdy się nie złości, wygląda nienagannie i o wszystkich znajomych wypowiada się w kwiecistych superlatywach. Tafta szeleści, a z ust takowej sypie się złoty brokat. Powieści, baśnie i filmy pełne są złotowłosych piękności – gubiących pantofelki, śpiących na ziarnkach grochu lub mieszkających w leśnej chatce z siedmioma krasnoludkami.
Czasem rząda się od nas, aby te wizje przekuwać na rzeczywistość. Mamy wyglądać pięknie, urzekać łagodnym usposobieniem i znajdować rozwiązania na wszystkie życiowe troski.
Czytaj także:
Słownik kobiet: seks
Żadne tam z nas księżniczki
Może zabrzmi to równie brutalnie jak wyznanie, że to rodzice, a nie święty Mikołaj, przynoszą prezenty pod choinkę (swoją drogą jestem szczerą entuzjastką niewciskania dzieciom podobnych okołoświątecznych kitów), ale żadne tam z nas księżniczki. A przynajmniej nie takie, które muszą wyrabiać pałacową normę.
Bo co, jeśli nie jesteś szczupła i nie posiadasz – jak to niegdyś pięknie wyraził się bezpośrednio do pewnej piękności mój serdeczny kolega – „bardzo symetrycznie uformowanej twarzy”? Co, jeśli lubisz grać w piłkę nożną i zamiast butów na obcasie wolisz trampki lub mokasyny? Co, jeśli mówisz zwykle to, co myślisz, nie chcesz siedzieć w wieży i zamiast brylować na salonach, wolisz spędzać czas na tym, co kochasz robić i z tymi, do których jest Ci najbliżej, nie tylko przez więzy krwi i pochodzenie?
Samotność w wieży
Bycie księżniczką – w sensie obyczajowym – może być pewną formą odgrodzenia od świata, odebraniem wolności. Pod pancerzem wizualnego perfekcjonizmu skrywa się prawdziwa ona, która nigdy nie pozwoliła sobie na to, aby być sobą. Której odebrano ten fundamentalny kawałek. Wiele historii życia dziewczyn z tzw. dobrych domów, jest tego reinterpretacją. To opowieści o kobietach zamkniętych w szklanych pałacach norm, zakazów i oczekiwań. O kobietach, które nie mogą dać plamy. Które mają świecić przykładem. Które muszą uważać na to, co robią, jak robią i co sobą prezentują.
We wszystkich historiach o dziewczynach uwięzionych w wieży i strzeżonych przez wściekłego, ziejącego ogniem smoka, wpisana jest pewna niewidoczna i doktliwa samotność. Nikt nie zastanawia się, co księżniczka w wieży robi, czy sfiksowała, czekając na swojego wybawcę i jak wygląda jej dzień. W bajkach skupiamy się na bohaterach, na rycerzach, na ich dokonaniach. Jednym z nich jest pokonanie smoka, wdarcie do wieży i uwolnienie zamkniętej w niej dziewczyny.
Czytaj także:
Wątpisz w siebie? Ten tekst jest dla Ciebie
Piszemy lepiej od Andersena
Nikt nie pisze baśni o tym, jak wygląda późniejszy proces socjalizacji księżniczki-samotniczki. Czy potrafi wejść w relacje? Czy przez całe życie czuje się jak trofeum? Co to znaczy, że „żyje długo i szczęśliwie”?
Ktoś powie, że „być jak księżniczka” to po prostu piękne, bardzo kobiece porównanie. W moim przekonaniu wielokrotnie jest to jednak pewne uproszczenie lub fascynacja, z której – prędzej czy później – każda z nas wyrasta.
Gdy w grę wchodzi prawdziwe życie, bajki nie są już nam do niczego potrzebne. Andersen, bracia Grimm i Perrault przestają się dla nas liczyć. Zamiast figurować jako postać skazana na określone losy, wolimy same stworzyć własną opowieść. Możemy umieścić w niej wszystko, co chcemy. Wyjść za mury, rozkopać fosę, wyjść za młynarza, przetopić koronę i zbliżyć się do każdego ze swoich pragnień.
Czytaj także:
7 myśli Edyty Stein dla każdej kobiety