Utytułowana lekkoatletka, zdobywczyni 7 medali olimpijskich, rekordzistka świata w biegach sprinterskich wreszcie matka oraz żona. Zmarła w Warszawie w piątkowy wieczór 29 czerwca. Od kilku lat walczyła z chorobą nowotworową.
Irena zmarła około godziny 23.30 w Warszawie, w szpitalu przy ulicy Szaserów. Od dłuższego czasu zmagała się z chorobą, ale ostatnio dobrze się czuła. Niedawno była przecież na Pikniku Olimpijskim – przekazał jej mąż, Janusz Szewiński w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Szewińska miała dwóch synów – Andrzeja i Jarosława Szewińskich.
Jeden z nich opublikował na swoim koncie na Facebooku zdjęcie z informacją o śmierci mamy:
Jakiś czas temu Irena Szewińska usłyszała diagnozę o nowotworze. W 2014 roku rozpoczęła chemioterapię. Po tym, jak wydawało się, że rak jest już niemal pokonany, choroba wróciła.
Duch sportowej walki przełożył się także i na jej walkę o zdrowie. Szewińska pozostawała bardzo aktywna, pełniła funkcję wiceprezeski Polskiego Komitetu Olimpijskiego, nie odpuściła wyjazdu do Soczi na igrzyska zimowe.
Szewińską uważa się za jedną z najwybitniejszych postaci w historii polskiego sportu. Aż siedmiokrotnie stawała na podium podczas igrzysk olimpijskich – zdobyła 3 złote, 2 srebrne i 2 brązowe medale. Dziesięciokrotnie zdobywała mistrzostwa Europy. Jest jedyną biegaczką, która biła rekordy na wszystkich dystansach sprinterskich – 100, 200 oraz 400 metrów. Była świetna także w skoku w dal oraz sztafetach. W 1974 roku okrzyknięto ją najlepszą sportsmenką świata.
Zanim sięgnęła po 3 złote, 2 srebrne i 2 brązowe medale olimpijskie oraz 10 medali mistrzostw Europy – i zanim ustanowiła kilkanaście rekordów świata, musiała najpierw jako dziecko przeżyć nędzę i rozpacz zniszczonego wojną, głodującego Leningradu, gdzie urodziła się 24 maja 1946 roku, by potem przeżyć radość repatriacji i zamieszkać w Warszawie – pisze w „Przeglądzie Sportowym” dziennikarz Maciej Petruczenko, który w swoim zawodowym życiu wiele miejsca poświęcił dokonaniom Szewińskiej.
Nawet po tym, gdy przestała biegać wyczynowo, nie potrafiła rozstać się ze sportem. Działała w wielu inicjatywach sportowych, była wiceprezeską PKOl oraz członkinią MKOl. Kondolencje po śmierci napływają z całego świata.